Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
seria/cykl wydawniczy: Zakręty losu tom 1
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: październik 2012
ISBN: 978-83-7722-473-1
liczba stron: 352
O tej książce, a właściwie o całej trylogii w polskiej blogosferze było naprawdę głośno. Tak entuzjastyczne podejście oczywiście wzbudziło moje zainteresowanie. Czytałam wiele pozytywnych recenzji, celowo omijając fragmenty opisujące jej treść – chodziło o to, by zupełnie dać się zaskoczyć, na nic się nie nastawiać, niczego nie oczekiwać. Jednak gdy wreszcie udało mi się zdobyć książkę, miałam pewne wyobrażenie, jak by to wszystko mogło wyglądać i w pierwszej chwili odczułam ukłucie rozczarowania. Ale o tym nieco później. Zacznijmy od zarysu wydarzeń.
Kasia Matczak jest sympatyczną, dobrze ułożoną nastolatką. Gdy jej samotny ojcieć napotyka na swojej drodze drugą miłość i decyduje się rozpocząć z nią nowe życie, Kasia nie jest szczególnie zachwycona. Pomijając zmianę szkoły w klasie maturalnej, czeka ją życie pod jednym dachem z Gośką, która jest praktycznie jej przeciwieństwem. Można przewidzieć, że dziewczęta nie zapałają do siebie miłością, jedank prawdziwe piekło rozpęta się dopiero, gdy Kasia pozna Krzyśka. Dlaczego? O tym już w książce...
Z tą częścią wiąże się moje rozczarowanie, bo o ile autorka naprawdę dobrze pisze, to liczyłam na coś więcej, niż kolejną opowieść o nastolatkach. Gdyby nie fakt, że w ich życiu pojawia się poważny i intrygujący problem, byc może nawet bym ją odłożyła... Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo im dalej, tym ciekawiej. Po pewnym czasie już prawie zapomniałam o moich początkowych zarzutach i historia mogłaby się ciągnąć aż do samego końca książki, jednak ... autorka zaplanowała coś innego. Po dramatycznych zdarzeniach nagle przenosi nas 13 lat dalej i stawia przed zupełnie nową sytuacją.
Młody, przystojny mecenas Borowski szykuje się właśnie do nowej, szczególnie kłopotliwej sprawy, gdy o spotkanie prosi prokurator Kochańska. Co ta sytuacja ma wspólnego z Krzyśkiem i Kasią oczywiście już nie zdradzę ;-).
Książkę czyta się naprawdę szybko, choć od strony technicznej, osobiście czytałoby mi się lepiej, gdyby zmniejszyć dość duże marginesy a za to nieco zwiększyć czcionkę. Cóż, może się starzeję ;-)
Wracając jednak do treści, autorka zrobiła mi bardzo miłą niespodziankę. Jest ciekawie, dynamicznie i praktycznie do samego końca nie można być pewnym, jak zakończy się ta opowieść. Podczas gdy ostatnio coraz więcej okładek książek próbuje zachęcić nas informacjami o scenach erotycznych, autorka po prostu wplata je w treść, zupełnie się nimi nie obnosząc – są częścią naszego życia, więc powinny być i częścią książki. Bardzo podoba mi się takie podejście.
Agnieszka Lingas-Łoniewska stworzyła wiele ciekawych postaci. I choć to Krzysiek i Kaśka są głównymi bohaterami, osoby pozostające na dalszych planach mogą również prowadzić ciekawe życie i cieszy mnie, że autorka o nich nie zapomina, stale dostarczając nowych informacji na ich temat. Skoro już piszę o bohaterach, nie sposób pominąć Łukasza. To czarny charakter tej opowieści, wydawałoby się że okrutny i bezwzględny, jednak intuicja podpowiada, że w tym przypadku nie można wszystkiego rozpatrywać w kategorii bieli i czerni – szarość może być o wiele bardziej ciekawa. Teraz już rozumiem, dlaczego pani Agnieszka najbardziej lubi trzecią część swojej trylogii – poświęconą właśnie Łukaszowi. Ten czarny charakter tak bardzo mnie zaintrygował, że najchętniej pominęłabym drugi tom (choć zakładam, że będzie ciekawy) i od razu zabrała się właśnie za trzeci. Być może ktoś z Was czytał już wszystkie części i jest w stanie odpowiedzieć, czy taka zamiana kolejności jest dozwolona? ;-)
Mój jedyny zarzut jest chyba dość subiektywny i zakładam, że większości z Was w ogóle nie będzie przeszkadzał. Otóż osobiście bardzo nie lubię wstawek z myślami bohaterów. O co chodzi podam na małym przykładzie. Weźmy mały dialog:
- Cześć - Cześć
(no co, miał być mały ;-p)
Można by go zostawić tak jak jest, można by go też nieco rozbudować:
- Cześć
Nieśmiało spojrzała mu w oczy, licząc, że wejdzie do środka.
- Cześć
Trudno było mu ukryć rozczarowanie tym pożegnaniem, bo odniósł wrażenie że naprawdę dobrze się rozumieją, a ten wieczór nie zakończy się tak szybko.
Jak dla mnie jest OK. Rozwiązanie, które zastosowała pani Agnieszka wygląda jednak tak:
- Cześć
No powiedz coś wreszcie! Zapytaj, czy możesz wejść do środka!
- Cześć
Dlaczego mnie nie zapraszasz? Myślałem że dobrze się rozumiemy...
Osobiście nie lubię tego trzeciego rozwiązania, niezależnie od tego kto jest autorem książki. Komu jednak ta drobnostka nie przeszkadza, ten ma szansę przeżyć naprawdę interesującą przygodę. Uczciwie jednak ostrzegam, że jeśli skusicie się na „Zakręty losu”, pewnie przyjdzie Wam przeczytać całą trylogię, bo zakończenie pierwszej książki nikogo nie pozostawia obojętnym ;-)
PS. Dialog oczywiście mojego autorstwa, pani Agnieszka pisze zdecydowanie lepiej ;-)
Bardzo mnie ciekawi twórczość tej autorki, a ta trylogia zebrała sporo pozytywnych opinii. Czytając Twoją recenzję, również zaintrygował mnie ten czarny charakter, mam słabość do złych i mrocznych postaci ;) Tylko... wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale w ogóle mi się nie podoba i od razu zniechęca mnie do książki, kojarzy mi się z jakąś telenowelą, albo strasznie banalnym romansidłem.
OdpowiedzUsuńFaktycznie do okładki początkowo nie byłam przekonana ale w wersji fizycznej prezentuje się jakoś ... lepiej niż na obrazku ;-) No i nic nie przebije okładki 3 części ;-) Póki co mam ją na małym plakaciku. Wisi sobie i ... świetnie wygląda ;-)
UsuńA co do autorki to moim zdaniem warto się zapoznać :-)
Zaczynam lubić książki z tego wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńOstatnio postanowiłam, że zacznę czytać inne książki niż fantastyka. Recenzja mnie zaintrygowała, więc mam nadzieję, że wkrótce zapoznam się z nią bliżej.
Pozdrawiam!
recenzentka-eurydyka.blogspot.com
Im więcej czytam różnych ciekawych recenzji tym częściej zadaję sobie pytanie, jak długo musiałabym żyć by te wszystkie interesujące książki przeczytać.
OdpowiedzUsuńI niestety muszę wybierać, a w tych wyborach najmniej miejsca mają niestety nowości. I tak już zostanie.)
A co do okładki, niestety nie przepadam za okładkami, które odbieram jak zdjęcie.)
UsuńJa też z reguły nie lubię gdy ktoś narzuca mi jak ma wyglądać bohater...
UsuńMnie jakoś ta książka ominęła i chyba pierwszy raz o niej słyszę :P ale zaciekawiłaś mnie na tyle, że chętnie przeczytam jesli tylko będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńCzekałam u Ciebie na tę recenzję! Hehe, dla mnie książka jest jedną z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie ten cały szum odnośnie tej trylogii. Sama chciałabym przeczytać, jednak nawet pozytywne recenzje nie zachęcają mnie do tego, żebym rzuciła się w stronę księgarni i wydała mnóstwo pieniędzy na trzy części.
OdpowiedzUsuńPoczekam aż na blogach nie będą pojawiały się recenzje i jeszcze do tego wrócę :)
Fakt czasem to męczy ale czasem pozwala odkryć coś, co początkowo ignorowaliśmy... Sama czasem sięgam też po takie książki, by przekonać się czy faktycznie są warte tego szumu...
UsuńLubię całą serię.
OdpowiedzUsuńGdzie tylko nie zobaczę w recenzjach książki Pani Agnieszki zawsze deklaruję, że przeczytam. :) I tak zrobię, nie ma bata! :)
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do większości komentujących - nie ciekawią mnie książki tej autorki. Jakoś tak...wolę powieści innego rodzaju;)
OdpowiedzUsuńI dobrze :-) Byłoby nudno, gdyby wszyscy czytali to samo ;-)
UsuńCała trylogia już za mną i bardzo mile ją wspominam a trzecia część chyba jest najlepsza. Polecam.
OdpowiedzUsuńNa tą trzecią mam teraz największą ochotę...
UsuńCzytaj więc szybciutko drugą a potem ostatnią część. Sama się przekonasz, że jest najbardziej dopracowana literacko w porównaniu do pozostałych dzieł autorki.
UsuńTak szybciutko niestety nie będzie bo mieszkam w Niemczech a tu jakoś ciężko je dostać ;-) Ale wcześniej czy później na pewno przeczytam :-)
UsuńO "Zakrętach losu" oczywiście słyszałam i chciałabym przeczytać. Co do myśli bohaterów, mam podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńCała trylogia przypadła mi do gustu, ale prawda jest taka, że im dalsza część cyklu, tym lepsze wrażenia:)
OdpowiedzUsuńOoooo to mnie bardzo cieszy ale i martwi... Jak wytrzyma to mój portfel... ;-)
UsuńNie słyszałam o tej książce jeszcze:)
OdpowiedzUsuńMam książki tej autorki w planach, ale odkładam to na dalszą przyszłość:p
OdpowiedzUsuńPewnie będę pierwsza, ale... boziu co Wy widzicie w jej książkach? Kiepska historia, kiepski styl, koszmarne dialogi. Czyż nie ma lepszych książek do zachwycania się nimi niż... (wypociny nie powiem, aby nikogo nie urazić)
OdpowiedzUsuńsłyszałam że czytelnicy dzielą się na zwolenników i przeciwników twórczości pani Agnieszki, nikogo nie pozostawia obojętnym. Nie wiem jak Ci odpowiedzieć, początkowo wydawało mi się że będzie to dość przeciętna historia ale szybko się wciągnęłam i z każdą stroną książka podobała mi się coraz bardziej. Jeśli chodzi o styl, nie podoba mi się jedynie to, o czym wspomniałam w recenzji, poza tym nie mam pani Agnieszce nic do zarzucenia...
UsuńCzytałam pani Agnieszki książkę "Szósty" bardzo mi się podobała, a trylogia jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję że kiedyś wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zastanawiam się nad tą książką, bo rzeczywiście blogosfera jest przepełniona rozmaitymi recenzjami całej trylogii. Mimo że nie oceniam książek po okładce, to w tym przypadku... okładka skutecznie mnie odstrasza! Ale przecież liczy się treść. Dam szansę tej powieści.
OdpowiedzUsuńOkładka wzbudzała sporo kontrowersji ale jeśli dobrze kojarzę wydawnictwo było do niej przekonane i autorka zdała się na ich doświadczenie. Mam nadzieję że niezależnie od tego czy okładka się podoba czy nie, każdy zajrzy do opisu z tyłu i choćby na jego podstawie zadecyduje czy ją przeczytać.
Usuń