21.12.2017

"Tudorowie. Narodziny dynastii" Joanna Hickson



Autor: Joanna Hickson
Wydawnictwo: HarperCollins Polska

data wydania: 26 kwietnia 2017
ISBN: 9788327625557
liczba stron: 480










Dynastia Tudorów praktycznie od zawsze cieszyła się dużym zainteresowaniem. Najpóźniej od momentu powstania szalenie popularnego serialu, najwięcej emocji wzbudza postać Henryka VIII. Czy wiecie jednak jak Tudorowie doszli do władzy? Jeśli nie, być może skusicie się na fabularyzowaną historycznie powieść autorstwa Joanny Hickson, kreślącej właśnie tę historię.

Przenosimy się do Anglii, roku 1451. Jasper i Edmund Tudorowie, przyrodni bracia Henryka VI Lancastera, dorastali z dala od dworskich intryg. Teraz jednak, na życzenie króla, trafiają do Londynu, zostają uznani za jego prawowitych braci, przyjmują tytuły, ziemie, ale i obowiązki. Anglia pogrąża się w chaosie, a ród Yorków rości sobie pretensje do tronu i wybucha Wojna Dwóch Róż. Gdy Edmund traci życie, Jasper przejmuje opiekę nad jego jedynym synem, Henrykiem. Z czasem zasiądzie on na tronie, jako Henryk VII, by jednak tak się stało, Jasper musi wykazać się nie lada odwagą i przebiegłością.

Joanna Hickson zdołała stworzyć bardzo wciągającą opowieść, opartą na wielu historycznych faktach. Wielość i rozmach intryg sprawia, że trudno się od niej oderwać, z dużą przyjemnością śledzimy losy Jaspera, ale i jego dalekiej kuzynki z Walii, Jane. Co prawda Jasper nie jest postacią równie barwną co Henryk VIII, więc nie ma tu co szukać opisów gorących romansów, jednak nie brakuje miłości i intryg, knutych przez piękne kobiety.

Niezmiernie cieszy, że pisarka postarała się o wierne oddanie złożoności ówczesnych konfliktów, które podzieliły nawet kochające się rodziny. Sprzymierzeńcy szybko stawali się wrogami, by z czasem ponownie zapewniać o swojej lojalności. Każdy ruch czy gest mógł mieć katastrofalne w skutkach konsekwencje. Można więc sobie wyobrazić, jak ciężko w takich warunkach zapewnić bezpieczeństwo dorastającemu chłopcu z szansami na objęcie tronu.

"Tudorowie. Narodziny dynastii" w bardzo interesujący sposób przybliża nam dość zawiły okres w historii Anglii. Mnogość postaci i wydarzeń sprawia, że trudno się tu nudzić, historia zdecydowanie działa na wyobraźnię. Jeżeli więc intrygują Was losy tej popularnej ale i kontrowersyjnej dynastii, koniecznie sięgnijcie po książkę i poznajcie jej początki. Zachęcam.

5.12.2017

Kapitan Nauka: Zagadki obrazkowe. Zabawy logiczne. 3-5 lat



Produkty z serii Kapitan Nauka już na dobre zagościły w naszym domu i nadal sprawiają mojej córce wiele radości. Ponieważ w ostatnim czasie coraz częściej sięga ona po zagadki, postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej zabawom logicznym skierowanym do dzieci w wieku 3-5 lat.

Zestaw
Kapitan Nauka: Zagadki obrazkowe. Zabawy logiczne. 3-5 lat składa się z szeregu kart, na których znalazły się łącznie aż 104 zagadki. Po jednej stronie znajdziemy zadanie, z drugiej zaś stronie jego rozwiązanie. Co bardzo fajne, rozwiązania podane są zarówno w formie pisemnej, jak i graficznej, co oznacza, że nawet jeżeli dziecko nie potrafi jeszcze czytać, dzięki obrazkom samo może zweryfikować poprawność swojej odpowiedzi.


Same zagadki różnią się od siebie zarówno tematyką, jak i poziomem trudności. Maluchy będą szukały różnic i podobieństw między obrazkami, rozpoznawały kolory i kształty, szukały brakujących elementów, wskazywały przedmioty, które przydadzą się w konkretnej sytuacji. Bardzo ładna oprawa graficzna sprawia, że zabawa z zestawem dostarcza dużo radości.

Praktyczny format zestawu wielokrotnie już się sprawdził. Zagadki bez trudu zmieścimy do torebki, wykorzystamy w poczekalni u lekarza, czy też podczas podróży samochodem. Ponieważ karty są ze sobą połączone, unikamy niepotrzebnego bałaganu. Nic się nie gubi, nic się nie rozsypie, dziecko może wygodnie usiąść na kolanach i wspólnie z opiekunem rozwiązywać zadania.

Zestaw
Kapitan Nauka: Zagadki obrazkowe. Zabawy logiczne. 3-5 lat to dobry sposób na spędzenie czasu z dzieckiem. Zawarte w zagadkach informacje rozbudzają w maluchach ciekawość świata i chęć zdobywania wiedzy. W naszym przypadku znakomicie się sprawdziły dlatego też polecam Waszej uwadze.

22.11.2017

Angielski w tłumaczeniach. Business 2





Autorzy: Magdalena Filak, Filip Radej
Wydawnictwo: Preston Publishing
ISBN: 978-83-64211-20-1
Liczba stron: 146
Rok wydania: wydanie IV (poszerzone), 2017





Żyjemy w czasach, w których znajomość biznesowego języka angielskiego staje się bardzo ważna. Kiedyś posługiwali się nim co najwyżej bankowcy i pracownicy instytucji finansowych. Dziś potrzebny jest w bardzo wielu branżach, a co za tym idzie, wiele osób poszukuje pomocy naukowych, dzięki którym mogliby ten język szybko opanować. Na rynku pojawiło się już sporo książek do nauki biznesowego angielskiego, niestety wiele z nich ma nadal dość nieprzystępną formę, która uniemożliwia samodzielną pracę, nie wspominając już o cenach, które znacznie odbiegają od cen klasycznych podręczników. Tym bardziej cieszy, że wydawnictwo Preston Publishing zdecydowało się wydać aż 3 książki do nauki słownictwa niezbędnego w świecie biznesu. Z pierwszej z nich mogą korzystać już nawet osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z językiem angielskim. Drugi tom przeznaczony jest dla osób, które opanowały angielski na poziomie średnio zaawansowanym.
 
Książka składa się  35 działów tematycznych, takich jak spotkania, negocjacje czy bankowość. Na początku każdego z nich znajdziecie zestaw słówek, z którymi powinniście zapoznać się przed dalszą pracą. Dalej mamy zestaw 24 zdań w języku polskim, które należy przetłumaczyć na język angielski. Nasze odpowiedzi możemy od razu porównać z kluczem, znajdującym się na następnej stronie. Co ważne, nie chodzi tutaj o to, by wszystkie zdania "wkuć na pamięć", a o to, by zrozumieć, w jakim kontekście można użyć dane słówko i nauczyć się odzwierciedlać polskie zwroty w języku angielskim.
 
Bardzo istotny element stanowią "wskazówki", pojawiające się obok klucza. Znajdziemy tutaj wiele  objaśnień leksykalnych: synonimy, związki wyrazowe, informacje na temat często popełnianych błędów. Na końcu rozdziału pojawia się jeszcze ćwiczenie konwersacyjne, mające na celu utrwalenie poznanego słownictwa.
 
Do książki dodano również płytę CD z ponad siedmiogodzinnym kursem audio, idealnym do ćwiczenia płynności mówienia oraz doskonalenia wymowy. Na płycie nagrano wszystkie słówka i zdania, jakie pojawiły się w książce. Najpierw usłyszymy je w języku polskim, potem w angielskim. Odstępy są na tyle duże, że możemy spróbować przetłumaczyć zdanie czy słówko zaraz po tym, jak usłyszymy je w języku polskim. Jeśli nie jesteśmy pewni odpowiedzi, możemy poczekać na lektora i powtórzyć zdanie czy słówko za nim.
 
Jeszcze kilkanaście lat temu naukę opartą o taki schemat uważałam za niesamowicie nudną. Kojarzyła mi się z biernym wkuwaniem zdań na pamięć i ślęczeniem przy odtwarzaczu CD. Dziś sytuacja wygląda już zupełnie inaczej. Staliśmy się bardzo mobilni, a ten kurs umożliwia nam naukę podczas jazdy samochodem czy publicznym transportem, w poczekalni u lekarza czy też na siłowni. Jesteśmy tak bardzo zabiegani, mało kto ma czas na kurs stacjonarny czy długie godziny z podręcznikiem w domu. Musimy nauczyć się łączyć pewne zajęcia. Początkowo wymaga to pewnej dyscypliny, jednak z czasem staje się to nie tylko łatwe, ale i efektywne. Wykonując dokładnie te same czynności co kiedyś, zyskujemy sporo czasu na regularną naukę. Moim zdaniem to wręcz idealne rozwiązanie dla osób, które cierpią na notoryczny brak czasu na cokolwiek. Dziś rozumiem również, co autorzy kursu mają na myśli, podkreślając, że naszym zadaniem nie jest nauka zdań na pamięć. Jeżeli zamiast tego spróbujemy zapamiętać samą strukturę, sposób poprawnego formułowania pewnych zwrotów, nauczymy się budować nowe, poprawne zdania, których nie znajdziemy w książce.
 
Wracając do podręcznika, bardzo podoba mi się zarówno dobór tematów, jak i poziom materiału. Znalazłam tu bardzo dużo "życiowych zdań", czyli takich, które faktycznie każdemu mogą się przydać. Całość w pełni odpowiada umiejętnościom językowym na poziomie średnio zaawansowanym. Nie znalazłam tu niczego, co wydawałoby mi się zbyt proste i umieszczone tylko po to by "czymś wypełnić książkę", brak również zdań z bardzo wymyślnymi zwrotami, które nie tylko deprymują, ale i są dla większości osób zupełnie zbędne. 
 
Kurs "Angielski w tłumaczeniach. Business 2" w pełni spełnił moje oczekiwania i z czystym sumieniem mogę go polecić. To bardzo fajna seria dla osób, które pragną przyswoić nowe słówka i zwroty, a mają zbyt mało czasu, by wybrać się na klasyczny kurs. Zachęcam.

13.11.2017

Francuski nie gryzie! Innowacyjny kurs od podstaw



ISBN: 978-83-7788-937-4
Format: 16,5 x 23,5 cm
Liczba stron: 200
Wydawnictwo: Edgard
Wydanie: Warszawa 2017
Więcej informacji:
www.Jezykiobce.pl

 
 
 
 


Kursy z serii "... nie gryzie!" nie są w Wydawnictwie Edgard niczym nowym, jednak po raz kolejny wkradają się do łask uczących się, ze względu na nową szatę graficzną. Osobiście nieco bałam się tej zmiany, bo póki co bardzo ceniłam sobie podręczniki oszczędne w kolor, skupiające się na tym, co naprawdę ważne. Kurs "Francuski nie gryzie!" szybko rozwiał jednak moje obawy, praca z nowym wydaniem to czysta przyjemność.

Nauka z tym kursem opiera się na regularnum wykonywaniu różnych ćwiczeń. Dzięki nim poznajemy niezbędne słownictwo, podstawy gramatyki i gotowe wzorce konwersacyjne. Treść podzielona została na 13 działów tematycznych, takich jak jedzenie, podróże, czy praca. Każdy z nich rozpoczyna się dialogiem, czy też krótkim tekstem na tematy związane z codziennym funkcjonowaniem w społeczności. Następnie przechodzimy do opisu pewnych zagadnień gramatycznych i zestawu niezbędnych słówek i konstrukcji. Dalej mamy już ćwiczenia, bardzo dużo ćwiczeń, pozwalających utrwalić poznany materiał. Dodatkowo każdy rozdział kończy się dwoma ćwiczeniami podsumowującymi. Jedno z nich wymaga od uczącego się pisemnej odpowiedzi na pytania, a więc uczy samodzielnego formułowania pierwszych zdań po francusku.

Bardzo spodobał mi się fakt, że na marginesie, obok ćwiczeń, pojawił się minisłowniczek. Już wielokrotnie spotykałam się z podręcznikami, gdzie zabrakło tego udogodnienia, niektóre ćwiczenia wykonywałam więc na "chybił-trafił", bez zrozumienia, czego naprawdę dotyczą. Do publikacji dołączono również płytę z nagraniami w formacie mp3. Profesjonalny lektor czyta teksty, dialogi i zdania (oznaczone w książce ikoną słuchawek), dzięki czemu uczący się już od samego początku może osłuchać się z językiem, pracować nad własną wymową i akcentem.

Jak już wspomniałam, nowa edycja różni się od starej tym, że wprowadzono więcej kolorów (dotychczas były one dwukolorowe). Zmiana okazała się bardzo korzystna. Kurs prezentuje się bardzo estetycznie, kolorowe obrazki stanowią zaś miły dodatek i w żaden sposób nie przytłaczają. 


 
"Francuski nie gryzie!" to przystępny i skuteczny kurs dla osób, które rozpoczynają naukę języka francuskiego (poziom A1 i A2). Żadna metoda nie jest równie skuteczna, jak regularne wykonywanie ćwiczeń, a ten kurs właśnie na tym polega. Systematyczna praca z kursem szybko przynosi wymierne rezultaty, nic więc dziwnego, że polubiło ją już wielu uczących się tego języka. Podobnie jak oni mam nadzieję, że doczekamy się kontynuacji tej serii. Bo kto rozpoczął pracę z tak sympatycznym kursem, po prostu nie chce z niego rezygnować. Polecam.

10.11.2017

"Czereśnie zawsze muszą być dwie" Magdalena Witkiewicz





Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
data wydania: 10 maja 2017
ISBN: 9788380752528
liczba stron: 496


 
 
 
 


Już od dawna Magdalena Witkiewicz należy do moich ulubionych autorek powieści obyczajowych. Uwiódł mnie jej dar do bardzo plastycznego i autentycznego przedstawiania ludzkich rozterek, tak jakby wszystko, co kiedykolwiek dotknęło jej bohaterki, autorka znała z autopsji. Powieść "Czereśnie zawsze muszą być dwie" dodatkowo miała być pierwszą książką pisarki w dużej mierze osadzoną w przeszłości. Eksperyment udał się całkiem dobrze, niestety sama książka zdecydowanie nie należy do moich ulubionych.

Drobny występek wzorowej uczennicy sprawia, że poznaje ona 60- letnią Stefanię Pilch. Tak właśnie rozpoczyna się trwająca wiele lat przyjaźń pomiędzy dojrzałą kobietą i dziewczynką, która dopiero wkroczy w dorosłość i popełni niejeden życiowy błąd. Po śmierci staruszki, Zofia otrzymuje w spadku zapuszczoną willę w Rudzie Pabianickiej. Dla młodej kobiety może to być szansa na rozpoczęcie nowego rozdziału życia. Czego jeszcze nie wie, stary dom kryje wiele tajemnic, które bardzo pragną wyjść na światło dzienne...

Pomysł na powieść jest całkiem ciekawy, a historia wynurzająca się z przeszłości naprawdę wciągająca. Magdalena Witkiewicz bez większego trudu odnalazła się w innej rzeczywistości i stworzyła intrygującą, nieco mroczną historię. Wszystko byłoby naprawdę piękne, gdyby współczesna historia okazała się równie zajmująca. Niestety o ile początek jest jeszcze całkiem niezły i łatwo jest zrozumieć dylematy wzorowej uczennicy, pragnącej nieco uznania ze strony rówieśników, o tyle dalsze jej losy pozostawiają wiele do życzenia. Kolejne wątki stają się bardzo schematyczne, nie trzeba detektywistycznych zdolności by przewidzieć, co wydarzy się za parę stron. Najgorzej wypada wątek Szymona. W chwili, gdy Zosia spogląda na książki w jego domu staje się całkowicie jasne, jaki sekret skrywa mężczyzna. Sama tragedia, którą przeżył jest w moim przekonaniu mocno naciągana i dość nieprawdopodobna. Niestety zabrakło mi tutaj również tego, co u Magdaleny Witkiewicz cenię najbardziej - wnikliwych opisów wewnętrznych przeżyć bohaterów. Przenosząca się do willi Zosia jest w bardzo specyficznej sytuacji, jednak zachowuje się tak, jakby w ogóle nie robiło to na niej wrażenia. Jakiś czas później trafia do szpitala - również ten fakt po paru chwilach jakby zostaje zapomniany. To wszystko sprawiło, że współczesną część książki czytałam lekko rozdrażniona, nie mogąc doczekać się, kiedy pisarka wreszcie znów zabierze mnie do przeszłości.

Ogólnie rzecz biorąc, przymykając oko na pewne schematy, książka wypada całkiem nieźle i na pewno może się podobać. Nie jest to jednak powieść, jakiej oczekiwałam od cenionej przeze mnie pisarki. Mam nadzieję, że to jedynie drobny "wypadek przy pracy", a nie tendencja spadkowa w jej twórczości. Książkę mimo wszystko polecam wielbicielom powieści obyczajowych, głównie ze względu na bardzo ciekawą historię osadzoną w przeszłości. Podobno takich powieści powstanie więcej, mam jednak nadzieję, że tym razem nie zabraknie również tego, co w twórczości pani Witkiewicz cenię najbardziej.

8.11.2017

"Swing Time" Zadie Smith



Autor: Zadie Smith
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawnictwo: Znak
tytuł oryginału: Swing Time
data wydania: 11 października 2017
ISBN: 9788324050130
liczba stron: 480







Zadie Smith jest brytyjską pisarką, autorką opowiadań i powieści. Zdobyła wiele nagród literackich (m.in. Whitbread First Novel Award, Orange Prize, Somerset Maugham Award). Do jej najlepszych książek zalicza się "Białe zęby" i "O pięknie", jednak zdaniem niektórych jeszcze lepsza jest niedawno wydana w Polsce "Swing Time".

Dwie kolorowe dziewczynki marzą o karierze tancerek. Z zapartym tchem śledzą ruchy Michaela Jacksona, podziwiają kolorowe artystki, wierząc, że któregoś dnia również staną na scenie. Niestety, talent ma tylko jedna dziewczynka, marzenia drugiej zostają przekreślone już na starcie. I choć Tracey faktycznie zaczyna zarabiać na życie tańcem, kompletnie nie radzi sobie z dorosłością. Z kolei jej przyjaciółka wkracza w świat blichtru i sukcesu jako asystentka znanej artystki. Drogi kobiet przetną się jeszcze wielokrotnie, jednak żadne ze spotkań nie będzie łatwe...

Zadie Smith w stosunkowo prosty, ale i wdzięczny pomysł na fabułę wplata mnóstwo smaczków, nadając całości spory rozmach. Przeczytamy tutaj o trudnych relacjach rodzinnych, często bolesnym zderzeniu dziecięcych marzeń z brutalną rzeczywistością, walce o prawo do decydowania o własnym życiu, bezinteresownej pomocy, która czasem ciągnie za sobą zupełnie nieoczekiwane konsekwencje.

Pisarka wykreowała bardzo intrygującą główną bohaterkę. Nigdy nie poznamy jej imienia. Choć to za jej sprawą poznajemy całą historię, jest tu jedynie "postacią drugoplanową" - córką, przyjaciółką, asystentką - jakby nie miała prawa do samodzielnego istnienia. Równie ciekawy jest fakt, że pewne wątki łączą ją z samą pisarką. Obie mają przykładowo białego ojca i matkę pochodzącą z Jamajki, obie wychowały się w północnej części Londynu.

Teoretycznie "Swing Time" to opowieść o przyjaźni, jednak liczba wątków i problemów sprawia, że trudno powiedzieć, o czym jest naprawdę. Co więcej, wszystko wydaje się być tutaj względne, nawet kolor skóry głównej bohaterki: w Londynie postrzeganej jako czarna, w Gambii zaś jako biała. Teraźniejszość nieustannie miesza się z przeszłością, a wszystko przeplata wszechobecna muzyka i taniec.

Powieść porusza wiele ponadczasowych i interesujących problemów, jednak nie należy do szczególnie łatwych do czytania. Być może problemem jest tutaj brak bohatera, z którym można by się utożsamić i szczerze mu kibicować. O ile jeszcze w okresie dziecięcym pragniemy by bohaterka, której tak wcześnie podcięto skrzydła, odnalazła swój przepis na szczęście, o tyle jej dalsze losy pozostawiają nas stosunkowo obojętnych. Zarówno sukcesy, jak i porażki przestają robić wrażenie. Gdyby chociaż zaczęła irytować, ona pozostaje jednak niezmiennie "nieobecna".

Wydaje mi się, że "Swing Time" nie jest najlepszym pomysłem na rozpoczęcie przygody z Zadie Smith. Być może lepiej jest poznać jej inne powieści by zrozumieć, na czym polega jej fenomen. Jedni szczerze ją pokochają, inni pozostaną wobec niej obojętni. I jak w wywiadach podkreśla sama pisarka dokładnie tak powinno być.

"Swing Time" to powieść pełna frapujących pytań. Kim jesteśmy i skąd pochodzimy? Jaki wpływ na nasze życie ma nasz kolor skóry? Co jest prawdziwym miernikiem sukcesu? Czy można być prawdziwie szczęśliwym spędzając całe życie w tym samym miejscu? Książkę polecam tym razem przede wszystkim osobom, które zdążyły już poznać i docenić talent Zadie Smith.

30.10.2017

„Hiszpańska gramatyka inaczej” Aleksandra Srokowska




Autor: Aleksandra Srokowska
Wydawnictwo: Preston Publishing
ISBN 978-83-64211-56-0
Oprawa: broszurowa
Liczba stron: 208
Rok wydania: 2016
Format: 175 x 235 mm





Całkiem niedawno natknęłam się na reklamę książki wydawnictwa Preston Publishing. Wydała mi się na tyle interesująca, że zajrzałam również na stronę tego wydawnictwa. Znalazłam tam wiele ciekawych i innowacyjnych pomocy do nauki języków obcych, które po prostu musiałam wypróbować. Dziś co nieco o podręczniku do hiszpańskiej gramatyki, innym niż wszystko, z czym dotąd pracowałam.

Podręcznik „Hiszpańska gramatyka inaczej” obiecuje naukę łatwą i przyjemną. Ma stanowić pomoc zarówno dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z językiem, jak również dla tych, które już biegle się nim posługują. I rzeczywiście w tych obietnicach jest sporo prawdy. Wystarczy otworzyć książkę, by zorientować się, że to coś innego, niż przeciętny, "suchy" podręcznik do gramatyki.

Zanim o jego treści, muszę wspomnieć o samym wydaniu. Dobrej jakości, przyjemny w dotyku papier sprawia, że książka będzie nam służyć przez bardzo długi czas. Oszczędne użycie kolorów pozwala podkreślić najbardziej istotne informacje, jednak w żadnym przypadku nie przytłacza. Osobiście cieszy mnie również miała liczba ilustracji, która w wielu podręcznikach służy wyłącznie optycznemu "pogrubieniu" książki i przekonaniu nas, że warto sporo za nią zapłacić. W podręczniku „Hiszpańska gramatyka inaczej” znalazło się tylko to, co faktycznie pomaga nam w nauce.

Przechodząc do samej treści, wystarczy spojrzeć na pierwszą stronę pierwszego rozdziału, by zrozumieć, na czym polega "odmienność" tego podręcznika. Zaczyna się on od sformułowania problemu i to w sposób, w jaki zrobiłby to np. kolega uczący się hiszpańskiego. Zupełnie nie ogarniam rodzajników. Kiedy powinnam użyć konkretne słówko - tego typu dylematy są zrozumiałe dla każdego i podziela je wiele osób uczących się języka hiszpańskiego. Odpowiedzi przedstawione zostały w podobnej formie, co stanowi sporą innowację. To właśnie powód, dla którego, być może to właśnie z tym podręcznikiem poradzicie sobie z wieloma językowymi problemami, nic bowiem bardziej nie deprymuje, niż definicja, która jest dla uczącego się nawet mniej zrozumiała, niż sam problem gramatyczny. Fakt, że wszystko wyjaśnione jest w sposób bardzo przystępny nie umniejsza merytorycznej wartości książki. Z tej pozycji można naprawdę sporo się dowiedzieć i zrozumieć reguły, które wcześniej były dla nas zupełnie niejasne.
 
Na tym jednak nie koniec niespodzianek. W podręczniku pojawiły się ... wiersze! Część z nich próbuje w poetycki sposób wyjaśnić pewne struktury gramatyczne, inne zawierają w sobie przykłady użycia omawianych struktur.
 
Ostatania część książki to ciekawa historia, w którą wplecione zostały różne problemy gramatyczne. Uczący się będzie musiał rozwiązać sporo ćwiczeń i tu czeka go również miła niespodzianka. Pod zadaniami znajdzie szereg przystępnych "podpowiedzi". Pojawiły się one tutaj po to, by uczący się nie wkuwał właściwych odpowiedzi do ćwiczeń na pamięć, a rzeczywiście zrozumiał, dlaczego dana odpowiedź jest prawidłowa. To bardzo fajna formuła, dzięki której z podręcznika można wynieść naprawdę bardzo dużo przydatnej wiedzy.

Czy z książki faktycznie wyniosą coś osoby biegle posługujące się językiem? Całkiem możliwe, często bywa bowiem, że pewne zagadnienia po prostu wkuwamy na pamięć, bez ich zrozumienia. Być może właśnie dzięki temu podręcznikowi zrozumiemy, dlaczego używamy tych a nie innych słówek,  zasad czy struktur gramatycznych. Czy ucząc się języka ograniczyłabym się wyłącznie do tego podręcznika? Myślę, że nie. W moim przekonaniu jest on doskonałą bazą, po której o wiele łatwiej jest pracować również z tradycyjnymi gramatykami.

Książka „Hiszpańska gramatyka inaczej” zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Bardzo ładne wydanie, przystępna i innowacyjna forma to niemal gwarancja tego, że do książki naprawdę chętnie będziemy powracać. Ze swojej strony gorąco polecam i zachęcam do zapoznania się z całą ofertą wydawnictwa Preston Publishing.

25.10.2017

„Elastyczne zarządzanie czasem dla aktywnych i zapracowanych” Izabela Krejca-Pawski



Autor: Izabela Krejca-Pawski
ISBN:  978-83-65884-05-3
Wydawnictwo: Samo Sedno,
Wydanie: Warszawa 2017
Więcej informacji:
www.SamoSedno.com.pl
 





Żyjemy w ogromnym stresie, próbujemy sprostać wielu wyzwaniom. Każdego dnia mamy całą masę spraw do ogarnięcia, dlatego ustawiamy "przypominacze" na telefonie, sporządzamy listy "to do". Niestety te działania niewiele pomagają, nadal jesteśmy zagonieni, nieustannie z czymś zalegamy. Czy naprawdę nie ma dla nas ratunku? Izabela Krejca-Pawski w swojej najnowszej książce próbuje nas przekonać, że każdy może zacząć pracować (i żyć) efektywniej. Jej metoda opiera się na 5 krokach.

Sięgając po książkę, byłam nieco sceptyczna. Spodziewałam się bowiem rozwiązań takich jak wspomniane już zapisywanie spraw do załatwienia. Tego typu rozwiązania próbowałam już stosować i niestety nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. I choć Izabela Krejca-Pawski nie odradza tej metody, w swojej książce tłumaczy błędy, jakie popełniamy podczas jej sporządzania. Przestrzega przed skrótami myślowymi, które tylko pozornie pozwalają nam zaoszczędzić czas. A to dopiero początek zaskakująco trafnych spostrzeżeń i uwag.

Izabela Krejca-Pawski jest praktykiem biznesu z wieloletnim stażem i szybko odczujemy, że dobrze poznała specyfikę pracy na różnych stanowiskach. Bardzo przyjemnym zaskoczeniem stał się dla mnie podział czytelników na osoby pracujące w sieci lub strumieniu zadań. Te kategorie diametralnie się od siebie różnią i oczywiście wymagają zastosowania odmiennych rozwiązań. Liczne ćwiczenia pozwalają nam lepiej zrozumieć problemy związane z organizają czasu, odnaleźć rozwiązania, jakie będziemy mogli zastosować w praktyce.

Dzięki książce „Elastyczne zarządzanie czasem dla aktywnych i zapracowanych” odkryjecie właściwie znaczenie pojęcia "priorytet" i zaczniecie prawidłowo je określać, nauczycie się skutecznie planować dzień, tydzień, a nawet miesiąc, poznacie pułapki które "kradną" Wasz cenny czas, nabierzecie zaufania do własnych decyzji. Regularna praca z poradnikiem może pozytywnie wpłynąć na sposób, w jaki organizujecie sobie dzień i sprawić, że będziecie go kończyć z poczuciem satysfakcji. Prosty język i jasne przykłady sprawiają, że czyta się go szybko (nie należy jednak zapominać o wykonaniu ćwiczeń). Podział czytelników ze względu na charakter pracy sprawia zaś, że z porad może skorzystać praktycznie każdy.

Izabela Krejca-Pawski to osoba, która doskonale wie, jak trudno sprostać zadaniom dzisiejszego świata. Sama musiała na nowo się odnaleźć, a w swojej książce przedstawia metody, które osobiście przetestowała. Oczywiście końcowy efekt zależy już wyłącznie od Was. Wprowadzenie zasad w życie wymaga pewnego wysiłku, szczególnie w początkowej fazie, jednak w szerszej perspektywie naprawdę się opłaca. Dlatego też zachęcam do lektury.

18.10.2017

"Dżentelmen w Moskwie" Amor Towles



Autor: Amor Towles
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Znak Literanova

tytuł oryginału: A Gentleman in Moscow
data wydania: 27 września 2017
ISBN: 9788324037537
liczba stron: 560




 

Istnieją książki, które urzekają od pierwszej chwili. Jeszcze dokładnie nie wiemy, z czym właściwie mamy do czynienia, a mimo to coś podpowiada nam, że czeka nas lektura na wskroś wyjątkowa. Tak właśnie czułam się biorąc do ręki "Dżentelmena w Moskwie". Już samo przepiękne wydanie kradnie serce czytelnika. Historia zaś sprawia, że szybko zapominamy o otaczającym nas świecie i z zapartym tchem śledzimy losy niezwykłego człowieka.

Jeden wiersz staje się powodem, by umieścić hrabiego Rostow w dożywotnim areszcie domowym. Jego "domem" staje się maleńki pokoik na poddaszu, w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli Moskwy. Wyrok jest może o tyle łaskawy, że skazany zachowuje życie. Jak jednak ma odnaleźć się w nowej rzeczywistości: bez przywilejów, bogactwa, rozrywek do których przywykł? Zadanie wcale nie jest łatwe, jednak prawdziwego dżentelmena stać na wiele...

Jak już wspomniałam, powieść ujmuje już w chwili, gdy trzymamy ją w ręce. Niezmiernie cieszy, że tak zajmująca książka zachwyca również pięknym wydaniem: ekskluzywnym, ale i subtelnym, idealnie pasującym do treści książki.

Hrabia Rostow to człowiek, którego po prostu trzeba lubić. Niezależnie od sytuacji, jest zawsze dostojny i szarmancki. Choć może szczycić się tytułami i wykształceniem jest bardzo otwarty na drugiego człowieka, niezależnie od jego majątku i pochodzenia. Nic więc dziwnego, że pracownicy hotelu pałają do niego szczerą sympatią. Rostow zachowuje klasę, jednak w jego otoczeniu nikt nie odczuwa żadnego dyskonfortu. Również czytelnik ulega temu czarującemu człowiekowi i zaczyna zastanawiać się, jak piękny byłby świat, gdyby takich ludzi pojawiło się na nim więcej. Doprawdy nie przypominam sobie drugiej książki, której bohater zrobiłby na mnie równie dobre wrażenie.

Jak łatwo się domyślić, akcja powieści toczy się w hotelu Metropol. To niesie ze sobą pewne ograniczenia i wyzwania. Książka nie jest szczególnie gwałtowna, liczba bohaterów nie jest również szczególnie duża. Amor Towles zdołał jednak stworzyć zajmujący mikroświat, w którym będzie miało miejsce więcej interesujących wydarzeń, niż w życiu niejednego, przeciętnego człowieka. Plastyczny język pisarza pozwala nam wyobrazić sobie przepych ekskluzywnego hotelu, docenić wartość codziennych zajęć i gestów, delektować się pasjonującymi dialogami. Trudno też nie wspomnieć o bardzo ciekawym tle historycznym powieści. Akcja rozgrywa się w niezwykle burzliwych czasach, a echa wielkich wydarzeń nieustannie przenikają przez mury wspaniałego hotelu.

"Dżentelmena w Moskwie" cechuje lekkość pióra, humor, bogaty i plastyczny język. To książka dla osób, które potrafią delektować się każdym aspektem życia. To książka o tym, że żadne okoliczności nie uprawniają nas do tego, by przestać być dobrym człowiekiem. Bo o naszej wielkości decyduje właśnie to, jak radzimy sobie z przeciwnościami losu. Gorąco zachęcam więc do lektury tej inspirującej książki.

11.10.2017

"Drugie piętro" Andrzej Gumulak





Autor: Andrzej Gumulak
Wydawnictwo: Czarno na Białym

data wydania: 26 kwietnia 2017
ISBN: 9788364374746
liczba stron: 360







Większość książek "żyje" bardzo krótko. Już po roku na próżno szukać ich w księgarniach, potrzeba sporo szczęścia, by znaleźć je w bibliotekach. Tym bardziej cieszy, gdy wydawnictwa sięgają po starsze tytuły i pozwalają je odkryć nowym czytelnikom. Tak właśnie stało się z książką "Drugie piętro", która zdecydowanie warta jest Waszej uwagi.

Poznajemy dwie kobiety, które nie będąc ze sobą spokrewnione, los związał o wiele mocniej niż niejedną rodzinę. Lidia i Helena znały się już od dzieciństwa. Wojna pozbawiła obie rodziców i sprawiła, że odtąd przedzierały się przez życie wspólnie. Obie przejawiały talenty artystyczne – jedna do śpiewu, druga do tańca. Każda z nich odniosła pewien zawodowy sukces, choć osiągnięcia jednej z nich zazwyczaj zależały od tego, jakie sznurki będzie w stanie pociągnąć ta druga. Każda z nich przeżyła wiele trudnych chwil, za które winą obarcza tą drugą. Będąc staruszkami, praktycznie w ogóle się do siebie nie odzywają, choć ... jedna mieszka w mieszkaniu pod drugą. Skłócone, pełne żalu, a mimo to na swój sposób nadal nierozłączne. Czy u kresu swoich dni będą jeszcze miały szansę się pogodzić?

Trzeba przyznać, że autor książki, Andrzej Gumulak, miał naprawdę sympatyczny pomysł na fabułę. Dwie zaawansowane w wieku gwiazdy sceny to bardzo wdzięczny temat, nieco sentymentalny, ale i ze sporą dawką humoru. Stare przyzwyczajenia i blask dawnej popularności sprawiają, że w towarzystwie tych dwóch dam nie można się nudzić. Helena odniosła sukces jako śpiewaczka operowa. Jej głos oczarowywał słuchaczy w Paryżu, Zurychu czy Wiedniu. W innych czasach byłby to zapewne szczyt marzeń. Helena żyła jednak w okresie, gdy na uznanie i zachwyt mogą liczyć przede wszystkim gwiazdy, które zdecydowały się robić karierę za żelazną kurtyną, w krajach bloku socjalistycznego. To właśnie udało się Lidii, bardzo zdolnej primabalerinie. Jej sukces okazał się tym większy, że zaręczyła się z wiceministrem, co gwarantowało jej pewną przyszłość. I choć Lidia robiła wszystko, co w jej mocy, by wesprzeć karierę przyjaciółki, ta od lat żywi do niej głęboki żal. Nawet jeśli Helena odniosła pewne zwycięstwo nad Lidią w życiu osobistym, jest to jedynie pozorny sukces, który z czasem coraz bardziej ranił obie kobiety.

W życiu obu dam pojawia się powiew świeżości - młody lokator Lidii, a także aktorka ze znanego tasiemca, która interesuje Helenę bardziej, niż dziewczyna mogłaby się tego spodziewać. Jeszcze nie wie, że za jej sprawą odżyją wspomnienia, a na światło dzienne wyjdą od dawna ukrywane tajemnice.

Książkę czyta się z dużą przyjemnością. Dwie jakże charakterystyczne i świetnie nakreślone postacie dbają o to, by czytelnik się nie nudził. Dylematy i kłótnie starszych pań przeplecione zostały szeregiem wspomnień z ich dzieciństwa i czasów, gdy każda z nich pracowała na zawodowy sukces. Skrawki życia z czasem zaczynają się łączyć, a czytelnik zaczyna rozumieć, co sprawiło, że dwie kiedyś tak bliskie sobie osoby, obecnie ledwo co ze sobą rozmawiają. I choć czytało się tak miło, niemal od samego początku towarzyszyło mi przekonanie, że doskonale wiem, jak będzie wyglądało zakończenie książki. Każda scena zdawała się nawiązywać do dość konkretnego rozwiązania, tym większe zaskoczenie spotkało mnie na samym końcu. Widocznie nie wszystko musi być tak oczywiste, na jakie wygląda... Plus dla autora, który tak długo zwodził mnie za nos.

„Drugie piętro” to opowieść o sile przyjaźni i trudzie przebaczenia, o decyzjach, które podejmuje się pod presją chwili, a których konsekwencje odczuwa się przez wiele lat, a nawet całe życie. Ciekawa pozycja dla zwolenników powieści obyczajowych z kawałkiem ciekawej historii w tle.

4.10.2017

"Ostatnia prawdziwa love story" Brendan Kiely




Autor: Brendan Kiely
Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski
Wydawnictwo: Sonia Draga
tytuł oryginału: The last true love story
data wydania: 13 września 2017
ISBN: 9788381102209
liczba stron: 320





Okładka powieści "Ostatnia prawdziwa love story" zdaje się zdradzać wszystkie jej tajemnice. Love Story - więc będzie o miłości, puszka i gitara - więc prawdopodobnie chodzi o ludzi młodych, droga - więc na pewno wybiorą się w podróż. Teoretycznie wszystko się zgadza, nie potrzeba jednak wiele czasu, by odkryć istotne detale. Jest miłość, ale wcale nie taka, z jaką zwykle spotykamy się w książkach młodzieżowych. Co prawda jest chłopak i dziewczyna, ale na pierwszy plan wychodzą inne odcienie miłości. Dziadzio żyje miłością do swojej żony. Uczucie jest tak silne, że nie może go zatrzeć nawet śmierć. Niestety choroba bezlitośnie odbiera mu najcenniejsze wspomnienia. Na szczęście jest jeszcze Teddy, który tak bardzo kocha Dziadzia, że gotowy jest złamać prawo, byle tylko pomóc mu zatrzymać w pamięci choć kilka cudownych obrazów. Jest też Corrina i od razu można założyć, że skoro jest ona i on, to pojawi się też uczucie. Corinna kocha jednak przede wszystkim muzykę. Jej życie wypełniają dźwięki i piękne słowa.

Któregoś dnia Corinna i Teddy kradną samochód, wyciągają Dziadzia z apartamentów dla seniorów i wyruszają w podróż z Los Angeles do Nowego Jorku. Doskonale wiedzą, że wkrótce zacznie poszukiwać ich nie tylko rodzina ale i policja. W tej chwili ważna jest jednak tylko ich misja.

"Ostatnia prawdziwa love story" pomimo nieco kiczowatego tytułu zaskakuje dojrzałością, której na próżno szukać w większości "młodzieżówek". Młodzi ludzie mają za sobą trudne doświadczenia. Corinna wychowała się w rodzinie adopcyjnej, w której każdy próbował kształtować ją na własne wyobrażenie idealnego dziecka. Teddy stracił ojca, a jego matka zdaje się być całkowicie skupiona na pracy. Oboje stoją nieco na uboczu, choć czasem naprawdę chcieliby być dokładnie tacy sami jak inne nastolatki. Ciekawym elementem okazało się wprowadzenie do historii Dziadzia - człowieka, który wiele przeszedł i z całą pewnością prawdziwie kochał. Młodzi chłoną jego opowieści, dla obojga staje się pewnym wzorem, którego zabrakło w ich domach.

Powieść jest bardzo stonowana i bardzo refleksyjna. Nie wzbudza gwałtownych emocji, ale na swój sposób trafia do serca czytelnika. Trudno nie kibicować całej trójce podczas wypełniania karkołomnego zadania. Trudno nie pałać do nich sympatią. Dodatkowym atutem staje się muzyka. Cała książka aż kipi od muzyki. Nie będą to jednak zespoły i kawałki z czołówek współczesnych list. Autor odkurzył wiele starych tytułów, może nie tak lekkich i skocznych, ale na pewno z charakterem i przesłaniem.

Choć targetem "Ostatniej prawdziwej love story" ma być młodzież, książkę trudno nazwać "młodzieżówką". Fakt ten ma zarówno plusy, jak i minusy. Jednych szczerze zachwyci, innych zdecydowanie rozczaruje. Jeżeli jednak chętnie śledzicie losy bohaterów doświadczonych przez los, zachęcam do lektury. Niewykluczone, że spędzicie z nią parę wyjątkowych chwil.

30.09.2017

Kapitan Nauka: Świat malucha. Emocje 2-3 lata



Seria: Kapitan Nauka
Wydawnictwo: Edgard
ISBN: 978-83-7788-889-6


Od pewnego czasu prezentuję Wam różne pozycje, jakie ukazały się w serii Kapitan Nauka. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam tę serię, a co jeszcze ważniejsze, bardzo polubiła ją moja córka. Regularnie gramy w loteryjkę czy Memo, układamy puzzle. Ostatnio do kręgu jej zainteresowań doszła zawartość pudełka
Kapitan Nauka: Świat malucha. Emocje. W zestawie znalazła się książeczka, zestaw 15 kart, a także zagadki obrazkowe. Jak łatwo się domyślić, wszystko obraca się wokół emocji. Jak wygląda osoba, która jest smutna? W jakiej sytuacji można powiedzieć, że człowiek jest zawstydzony czy zaskoczony? W pierwszej chwili może się wydawać, że to za trudne tematy dla 2-latka, szybko jednak okazuje się, że maluchy mają naprawdę wiele do powiedzenia.


Moja córeczka z dużym zainteresowaniem studiuje wszystkie karty. Na każdej z nich znalazła się postać wyrażająca pewną emocję, na jej odwrocie znajduje się zaś wyrażenie ułatwiające nazwanie emocji. To bardzo fajne narzędzie do rozmowy z dzieckiem na temat jego uczuć, zachowań innych ludzi w konkretnych sytuacjach. Również zagadki obrazkowe okazały się strzałem w dziesiątkę. W sumie to aż 200 łamigłówek powiązanych z sytuacjami, jakie dziecko zna ze swojego otoczenia. W niektórych wypadkach miałam wrażenie, że łamigłówka będzie za trudna, tym bardziej byłam zaskoczona, gdy moja córka niemal natychmiast podała właściwą odpowiedź. Liczba zagadek jest na tyle duża, że w ogóle jej się nie nudzą, regularnie przynosi je i prosi, by się z nią pobawić. Praktyczny format sprawia, że zagadki łatwo można zabrać ze sobą, choćby w torebce. To fajne rozwiązanie, gdy czeka nas podróż samochodem, czy też poczekalnia u lekarza. W książeczce znaleźliśmy szereg zadań i kolorowanek ułatwiających rozpoznanie różnych emocji. Całość została więc bardzo dobrze do siebie dopasowana i sprawia maluchom bardzo dużo frajdy.

Nie po raz pierwszy chwalę praktyczne i bardzo solidne opakowania produktów z serii Kapitan Nauka. Mamy ich już całkiem sporo, mimo to wszystko jest uporządkowane i łatwo znaleźć właściwy zestaw.

Kapitan Nauka: Świat malucha. Emocje to zestaw który rozwija spostrzegawczość, myślenie logiczne i koncentrację, uczy rozpoznawania emocji w różnych sytuacjach i wspiera rozwój emocjonalny dziecka. Ciekawa forma przykuwa uwagę dzieci, ich różnorodność sprawia, że regularnie sięgają po zestaw. Osobiście jestem bardzo zadowolona, dlatego też polecam Waszej uwadze. Z tej serii i dla tej grupy wiekowej dostępny jest również zestaw Kapitan Nauka: Świat malucha. Zwierzęta.

26.09.2017

"Oto krew moja" Marek Kędzierski





Autor: Marek Kędzierski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
data wydania: 4 maja 2012
ISBN: 9788375747805
liczba stron: 316








Marek Kędzierski jest autorem kilku powieści, z czego chyba najbardziej znaną i cenioną jest "Męska sprawa". "Oto krew moja" została niewątpliwie bardzo ładnie wydana, a już sama okładka stanowi obietnicę historii napisanej z wielkim rozmachem, która nie ustępuje książkom zagranicznych autorów. Miało być przemyślanie i logicznie. Niestety to, co znalazło się w środku okazało się bardzo chaotyczne i nieprawdopodobne.

Andrzej Sznajder, weteran służb specjalnych, otrzymuje lukratywne zlecenie. Ma bezpiecznie przetransportować do Watykanu opiekunkę pewnego tajemniczego artefaktu. Na jej życie czychają bardzo potężni i źli ludzie. Wygląda na to, że Sznajder nie do końca zdaje sobie sprawę, jak niebezpieczne będzie jego zadanie...

Wydaje mi się, że już sam zarys fabuły jest nieco ... mętny. Z jednej strony sensacja, ale pojawia się też element nadprzyrodzony, dobre i złe moce, dziwne zjawiska z pogranicza cudu. Bardzo szybko zrobiła się z tego dziwaczna mieszanka, a czytelnik zaczyna zadawać sobie pytanie, jak powinien traktować tę powieść. Osobiście miałam wrażenie, że powstała po obejrzeniu kilku filmów z serii "Transporter", "Kodu Leonarda da Vinci" i jakiegoś programu o cudownych zjawiskach, jakie przypisuje się boskiemu działaniu. Każda próba skupienia się na akcji kończy się sceną, której nie da się logicznie wyjaśnić, potrzeba wiary by ją zrozumieć. No właśnie, jakby mieszanka nie była już wystarczająco wybuchowa, autor próbuje jeszcze wytłumaczyć nam, na czym poleca wiara katolicka. W największym skrócie najlepiej za dużo nie myśleć, nie drążyć, po prostu wierzyć. Niedowiarkom nie ma co tłumaczyć, jak nie wierzą, to i nie pojmą.

Pojawiły się spore braki w kreacji bohaterów. Szczątkowe informacje, niewiele wiadomości na temat ich uczuć, czy doświadczeń. Zamiast tego otrzymujemy dziwaczne kreatury, które przykładowo potrafią samym swoim istnieniem przemienić sympatyczne psiaki w dzikie bestie. Opiekunka artefaktu ma do spełnienia ważną misję, co jednak nie przeszkadza jej w bieganiu po sklepach i kupowaniu markowych ciuszków. Jej wrogowie mieli być niezwykle potężni i niebezpieczni (stąd przykładowo w wyposażeniu samochodu rakiety (sic!) typu ziemia - ziemia). Koniec końcem okazali się wyjątkowo słabi i nieudolni, więcej wskórał już podrzędny polski policjant. Skoro już o policjancie, trudno nie wspomnieć o słabych dialogach, być może w zamierzeniu humorystycznych, w moim odczuciu raczej irytujących.

Niestety poskąpiono nam również informacji o tajemniczej przesyłce, jaką należy dostarczyć do Watykanu. Działanie artefaktu pozostaje do końca niejaste, tak samo jak powód, dla którego ludzie tak bardzo chcą go zdobyć, powód dla którego może go dostarczyć tylko jedna, konkretna kobieta, która po wykonaniu misji już do niczego nie jest potrzebna.

Można by wyliczyć jeszcze sporo niedociągnięć, jednak na tym poprzestanę, by nie zdradzać zbyt wielu elementów fabuły. Całość wypadła bardzo nieciekawie, a na dobrą sprawę bardzo niewiele brakowało, by książkę uznać za naprawdę dobrą. Bo choć wymieniłam sporo wad, Marek Kędzierski ma całkiem niezłe pióro i potrafi pisać. Powieść została dobrze rozplanowana, czyta się ją szybko i płynnie. Całość zepsuł "magiczny artefakt" i cała "katolicka intryga". Fakt, gdyby z niej zrezygnować, a bohaterka miałaby dostarczyć np. laptopa, mielibyśmy naprawdę "Transportera", ale przynajmniej czytelnik wiedziałby na czym stoi. A tak otrzymał literacki eksperyment, nie do końca udany. Książki nie polecam, choć nie wykluczam, że inne powieści pisarza są warte uwagi.

20.09.2017

Kapitan Nauka: Kapitan Nauka Memory na 3 sposoby. Świat baśni



Wydawnictwo: Edgard
Seria: Kapitan Nauka
ISBN: 978-83-7788-614-4
Data wydania: marzec 2017



Na czym polega gra Memory chyba nikomu nie muszę wyjaśniać. Zabawa polegająca na wyszukiwaniu dwóch kartonów z jednakowym obrazkiem doczekała się już najróżniejszych wydań, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. W wersji dla najmłodszych dotychczas znałam jedynie wersję w której bądź wyszukuje się dwa jednakowe obrazki, obrazki pochodzące z tej samej bajki, bądź łączy bajkowe pary (Minnie i Mickey, Tom i Jerry itp.). Tym bardziej zaintrygowała mnie informacja na pudełkach Memory z serii Kapitan Nauka, na których zaznaczono, że można w nie grać na 3 sposoby, i w zależności od wybranego wariantu, mogą się nimi bawić zarówno 2- jak i 6-latki.

Zdecydowałam się na
Kapitan Nauka: Memory na 3 sposoby. Świat baśni ponieważ ta tematyka wydała mi się najbardziej atrakcyjna, warto jednak wspomnieć, że na dzień dzisiejszy można również nabyć Zwierzyniec, Co robimy? i Zabawy podwórkowe. 

Jak już wspomniałam, wydawnictwo obiecuje dobrą zabawę dla dzieci w różnym wieku i o różnym temperamencie. Najprostsza wersja to tradycyjne Memory. Duże kartonowe obrazki (wymiar 11 x 11 cm) umożliwiają zabawę nawet dwulatkom. Starsze dzieci można zaprosić do nieco trudniejszej wersji zabawy. To, co w tym zestawie jest wyjątkowe, to fakt, że każda "para" nieco się od siebie różni. Może to być przykładowo kolor włosów, czy ubrania, odmienny kształt, rekwizyt, bądź brak jakiegoś elementu na jednym z obrazków. Zadaniem starszych dzieci będzie więc nie tylko odnalezienie właściwej pary, ale również wskazanie przynajmniej jednej różnicy (maksymalnie 3 różnice). Przyznam, że bardzo spodobała mi się ta wersja, dzięki której można ćwiczyć nie tylko pamięć, ale i spostrzegawczość. Przyznam też, że wcale nie jest taka prosta. Przy niektórych obrazkach potrzebowałam zdecydowanie więcej czasu, by odkryć ostatnią różnicę. W wersji dla najstarszych oprócz pamięci i spostrzegawczości, liczy się również refleks. Odkryta para wędruje bowiem do tego gracza, który jako pierwszy odnajdzie wszystkie różnice. Jak już wspomniałam, zadanie wcale nie jest takie proste, więc i zabawa może być przednia, pod warunkiem, że żadne z dzieci jeszcze nie znają tych kart. W przeciwnym razie zdecydowaną przewagę ma osoba, która karty już wcześniej widziała i może pamiętać czym od siebie się różniły. Właśnie z tego powodu to wersja dla 4-latków najbardziej mi się spodobała.

Kapitan Nauka: Memory na 3 sposoby. Świat baśni to bardzo ciekawa wersja znanej i lubianej gry. Wprowadzenie różnic pomiędzy obrazkami sprawiło, że staje się ona jeszcze bardziej atrakcyjna i pozwoli maluchom ćwiczyć różne umiejętności. Serdecznie zachęcam do wspólnej zabawy.

15.09.2017

Business English Magazine nr 61/2017 + Wydanie Specjalne nr 7/2017

Wydawnictwo Colorful Media ostatnio bardzo rozpieszcza fanów Business English Magazine. Po raz kolejny mam przyjemność zaprezentować nie tylko świeże wydanie dwumiesięcznika, ale również nowe wydanie specjalne: Hospitality. Już na wstępie gwarantuję Wam, że znajdziecie tu tyle interesujących tematów do opracowania, że ani się obejrzycie, a w kioskach pojawi się następny numer.

  
Tym razem już sam "wstępniak" stanowi spore, językowe wyzwanie. Myślę że warto do niego powrócić po opracowaniu całego magazynu i przekonać się, o ile łatwiejsze stanie się jego czytanie. Tematem przewodnim jest tym razem kryptowaluta. Nigdy o niej nie słyszeliście? Koniecznie zajrzyjcie do artykułu. Osobom preferującym "lżejszą" tematykę proponuję bardzo interesujący tekst o kawie. Wszyscy powinni natomiast przeczytać o drastycznie malejącej populacji pszczół i konsekwencjach tego zjawiska. Warto również poznać nazwiska niezwykłych kobiet, próbujących rozwiązać największe, społeczne problemy a także dowiedzieć się nieco więcej o mało znanym, choć bardzo interesującym Pakistanie.
 
Tradycyjnie w magazynie nie zabrakło ćwiczeń, dialogów, słowniczka z trudnymi zwrotami, dodatku tematycznego, materiałów audio i video powiązanych z magazynem. A wszystko co w atrakcyjnej oprawie graficznej i na znakomitym poziomie. BEM to po prostu magazyn, który zawsze miło mnie zaskakuje.
 

Wydanie specjalne nr 7/2017 poświęcone jest ... gościnności. Początkowo trudno mi było sobie wyobrazić, ile stron można poświęcić takiej tematyce. Jeśli jednak podciągnie się pod nią hotele, restauracje, transport czy catering okazuje się, że materiału jest prawie za dużo i nie ma wątpliwości, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Właściciele hoteli prześcigają się w pomysłach, jak przyciągnąć do siebie klientów. W jednym z artykułów przeczytacie o różnych atrakcjach, jakie oferują. Wśród nich nie brakuje również "dogodnień" które w gruncie rzeczy ... przeszkadzają. Jeśli odstraszają Was sterylne hotele, przeczytajcie o alternatywnych ofertach noclegu. Czy skusilibyście się na namiot, domek na drzewie, a może iglo? Bardzo interesujący jest również tekst na temat ciężkiej, choć często niedocenianej pracy obsługi hotelowej.

To oczywiście jedynie mała próbka tematów, wystarczy wspomnieć jeszcze gwiazdki Michelina, pracę Stewardess, statki wycieczkowe, czy ślubny biznes. Wydanie specjalne okazało się zbiorem bardzo ciekawych i różnorodnych informacji.

Oczywiście również w wydaniu specjalnym nie zabrakło ćwiczeń, słowniczka z najtrudniejszymi zwrotami i dostępu do artykułów w formacie mp3. Praca z tak atrakcyjnym i wartościowym magazynem to prawdziwa przyjemność.

Oba numery polecam Waszej uwadze.

13.09.2017

"Szczęście w twoich oczach" Caroline Leavitt



Autor: Caroline Leavitt
Seria: Leniwa Niedziela
Wydawnictwo: Świat Książki

data wydania: 11 września 2013
ISBN: 9788379432349
liczba stron: 368






"Szczęście w twoich oczach" to jedna z powieści wydanych w serii "Leniwa Niedziela", będącej obietnicą miłych, odprężających chwil z życiową opowieścią. I faktycznie, mamy tu do czynienia z książką obyczajową, jednak mile zaskakującą dojrzałością podejścia do skomplikowanych tematów i ... nieprzewidywalnością.

Isabell i April to dwie kobiety o bardzo odmiennym charakterze. Prawdopodobnie nigdy by się nie zaprzyjaźniły, przewrotny los łączy jednak ich historie. Obie opuszczają swoich partnerów i ruszają w drogę, która dla jednej z nich skończy się tragicznie. Ta która przeżyje będzie odtąd żyła z piętnej tej, której zabraknie...

Caroline Leavitt, amerykańska powieściopisarka, scenarzystka, felietonistka i recenzentka, podjęła trudny problem życia po śmierci bliskiej osoby. Robi to bardzo kompleksowo, poznajemy zarówno osobę dorosłą, jak i dziecko, które boryka się z bolesną stratą. Pojawia się również postać, która przeżyła wypadek, dla której sam fakt, że w nim uczestniczyła jest wystarczający, by czuć się nieco ... winną. Każda z tych osób przeżywa własny dramat i próbuje na nowo poukładać sobie życie. Czy znajdzie się w nim miejsce dla kogoś, kto mógłby zająć puste miejsce? Czy wystarczy sił, by spojrzeć w przyszłość i nie zadręczać się tym, na co nie ma się już wpływu? Szalenie skomplikowany temat znalazł bardzo interesujące rozwinięcie w tej mądrej i dojrzałej powieści. Jakby tego było mało, pojawia się problem zdrady, pogodzenia z chorobą dziecka, życia z ułomnością. Biorąc pod uwagę stosunkowo małą liczbę bohaterów aż trudno uwierzyć, że historia nie straciła nic ze swojej lekkości i czyta się ją ... z przyjemnością.

Główne bohaterki to kobiety o złożonej osobowości, z których każdą los w jakiś sposób doświadczył. Obie mają za sobą trudne chwile, mimo to do jednej z nich czytelnik naturalnie się garnie, druga wzbudza natomiast negatywne emocje. Być może po prostu łatwiej nam obiektywnie ocenić sytuajcę i trudniej pogodzić się z faktem, że zagubiona kobieta zaczyna podejmować złe decyzje?

Caroline Leavitt udowodniła, że można stworzyć opowieść o trudnych tematach, dojrzałą, a mimo to na swój sposób lekką i przyjemną. To powieść obyczajowa, jednak brak w niej jakże powszechnych banałów, schematów, rozwiązań na skróty. To niebanalna historia, która na dłużej zapada w pamięć. Zachęcam.

8.09.2017

"Zredukuj wagę dzięki medytacji. 3-tygodniowy program regulujący metabolizm" Tiffany Cruikshank




Autor: Tiffany Cruikshank
Tłumaczenie: Katarzyna Sobiepanek-Szczęsna
Wydawnictwo: Edgard
tytuł oryginału: Meditate Your Weight. A 21-Day Retreat to Optimize Metabolism and Feel Great
data wydania: 10 maja 2017
ISBN: 9788377888384
liczba stron: 216





Każdy z Was spotkał się wieokrotnie z reklamami niezwykłych środków lub diet, za sprawą których człowiek ma zrzucić cały zbędny tłuszczyk w co najwyżej parę tygodni. Ci, którzy ulegli ich czarowi wiedzą, że większość z nich jest jednym, wielkim oszustwem, części z nich w ogóle nie da się wcielić w życie. W tym kontekście tytuł powyższej książki wydaje się być mocno podejrzany. Bo przecież trudno uwierzyć, że siedząc na podłodze i oddychając zaczniemy w szaleńczym tempie tracić kalorie. No i oczywiście wcale tak nie jest. Zadaniem tytułu jest zwrócić Waszą uwagę. A gdy to już zrobicie warto zajrzeć do środka i odkryć zupełnie inną drogę do prawidłowej wagi.

Tiffany Cruikshank jest międzynarodową instruktorką jogi i założycielką społeczności Yoga Medicine. Swoje doświadczenia wykorzystała tworząc autorski program sesji medytacyjnych, które mogą pomóc w procesie odchudzania. Jednak prawdę mówiąc proces chudnięcia ma tutaj podrzędne znaczenie. Tiffany zależy bowiem na tym, by nauczyć nas wsłuchiwać się w potrzeby własnego ciała. W pierwszej części książki przeczytacie o dobrodziejstwach medytacji, mitach na jej temat, a także otrzymacie szereg wskazówek, które pomogą Wam zacząć medytować. W drugiej części znajdziecie już opis autorskiej serii medytacji. W pierwsze dni medytacja będzie trwała zaledwie 3 minuty, podczas których będziecie ćwiczyć wyciszanie i oddech. Z czasem będziecie musieli dogłębnie przeanalizować swoje życie i postępowanie. Przykładowo będziecie zastanawiać się dlaczego ulegacie pokusom i dlaczego tak trudno Wam zacząć dbać o siebie.

Myślę, że przedstawiona tu metoda może być naprawdę skuteczna, o ile podejdziemy do niej poważnie. Każdy wie, że słodycze nie sprzyjają naszej sylwetce, a mimo to ciągle po nie sięgamy. Jeżeli jednak zastanowimy się, dlaczego po nie sięgamy i jaki mają na nas wpływ, jest duża szansa, że następnym razem z nich zrezygnujemy. Oczywiście w 3 tygodnie raczej nie pozbędziecie się tego, co zbierało się w Waszym ciele przez długie miesiące, to jednak wystarczający czas, by zacząć bardziej o siebie dbać i wsłuchiwać się w potrzeby własnego ciała. Sama medytacja jest również skutecznym lekarstwem na stres, bezsenność czy brak równowagi emocjonalnej, a to wszystko wpływa nie tylko na to, jak się czujemy, ale i jak wyglądamy.
"Zredukuj wagę dzięki medytacji. 3-tygodniowy program regulujący metabolizm" to naprawdę niewielki wydatek biorąc pod uwagę wszelkie potencjalne korzyści. Aby zmiana była stała, musi zacząć się w naszej głowie. Tylko będąc przekonanym o słuszności podejmowanych działań nie będziemy traktować ich jako "kary" ale "nagrody" dla własnego ciała. Zadziwiające, że zaledwie 3 minuty dziennie mogą przynieść lepsze efekty niż potwornie drogie środki odchudzające. Dlatego też gorąco zachęcam Was do lektury i medytacji.

6.09.2017

Kapitan Nauka: Angielski dla dzieci. Piosenki




Wydawnictwo: Edgard
ISBN: 978-83-7788-814-8
Data wydania: październik 2016
Stron: 32









Piosenki to zdecydowanie najlepsza forma nauki języków obcych dla dzieci. Wpadające w ucho melodie, rymy i proste teksty są o wiele łatwiejsze do przyswojenia niż zwykły zestaw słówek. Charakterystyczne dla piosenek powtórzenia sprawiają, że maluchy uczą się niemal bez wysiłku. Co więcej, piosenki mogą być świetną bazą dla różnorodnych ćwiczeń. Przykładowo można z dzieckiem układać z rozsypanki tekst piosenki lub podczas słuchania uzupełniać luki w tekście. Idealnie jest, jeśli mamy do dyspozycji również wersje karaoke, tak by po pewnym czasie dziecko mogło śpiewać zupełnie samodzielnie.
 
W ofercie wydawnictwa Edgard pojawiła się bardzo sympatyczna książka z piosenkami dla dzieci po angielsku. Znajdziemy tu takie "klasyki" jak „Old MacDonald”, „Alphabet Song”, czy też „Twinkle, Twinkle, Little Star”, ale również kilka piosenek, z którymi zetknęłam się po raz pierwszy.  Każda piosenka dostępna jest zarówno w wersji angielskiej, jak i polskiej. Nie zabrakło również zapisów nutowych, jeżeli więc sami muzykujecie, możecie stworzyć własne aranżacje piosenek.
 
Do książki dołączona została płyta ze wszystkimi piosenkami, śpiewanymi przez sympatyczną dziewczynkę (w niektórych pojawia się również druga, dorosła osoba). Oprawa muzyczna jest stosunkowo prosta, łatwo więc skupić się na tekście i nie powinno być większych kłopotów z jego zrozumieniem. Nie zabrakło również wersji karaoke, tak więc dzieci mają szansę stworzyć autorskie wykonanie.
 
"Kapitan Nauka: Angielski dla dzieci. Piosenki" oferuje wszystkio, czego można od takiej pozycji oczekiwać. To świetna pomoc dla każdego malucha, który właśnie wkracza w świat języków obcych. Pozwólcie, by 15 melodyjnych piosenek towarzyszyło Wam zarówno w domu, jak i podczas podróży. Może warto również zachęcić do tej książeczki nauczyciela w szkole? Ze swojej strony zachęcam.
 
Klikając TUTAJ zostaniecie przeniesieni na stronę, na której będziecie mogli odsłuchać przykładowego nagrania. Zachęcam również do odwiedzin strony, prowadzonej przez wydawnictwo, na której znajdziecie ciekawe informacje dla rodziców, a także gry, kolorowanki i inne materiały edukacyjne, które przydadzą się podczas nauki języka angielskiego. Na stronie pojawiają się również konkursy, w których można wygrać ciekawe pomoce wydawnictwa Edgard. Aby przejść na stronę, kliknij TUTAJ.

30.08.2017

"Opowieść podręcznej" Margaret Atwood




Autor: Margaret Atwood
Tłumaczenie: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawnictwo: Wielka Litera

tytuł oryginału: The Handmaid's Tale
data wydania: 28 kwietnia 2017
ISBN: 9788380321717
liczba stron: 368





Żyjemy w czasach, gdy ciekawa ekranizacja gwarantuje wielu zapomnianym książkom "drugie życie". Nie inaczej jest w przypadku "Opowieści podręcznej". Wystarczyło wynaleźć powieść o kontrowersyjnej tematyce, nieco szokującej i z całą pewnością zapadającą w pamięć, a następnie stworzyć na jej bazie chwytliwy tasiemiec. Serial okazał się na tyle ciekawy, że wiele osób zapragnęło przeczytać również książkę. Mało jednak kto podejrzewa, że za nowiutkim wydaniem skrywa się historia napisana w 1985 roku. Opowieść, która niestety pomimo upływu lat niewiele traci na aktualności...

Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Mieszka w domu swojego Komendanta i jego Żony. W gruncie rzeczy ma niewiele do roboty - ma dbać o zdrowie, prawidłowo się odżywiać, unikać stresów i ... robić wszystko co w jej mocy, by możliwie szybko zajść w ciąże. Bo tylko takie Podręczne mają jakąkolwiek wartość. Freda pamięta jeszcze swoje wcześniejsze życie. Raz po raz nawiedzają ją obrazy szczęśliwych chwil z mężem i córeczką. Jakaś jej cząstka nadal wierzy, że ukachany nie umarł i któregoś dnia odzyska utracone szczęście...

Tym razem już sam zarys fabuły mówi bardzo wiele o powieści. Czytelnik wkracza do szokującej i wydawałoby się absurdalnej rzeczywistości, w której wiele kobiet traktuje się jak maszyny do produkcji dzieci. Stosunki seksualne służą jedynie prokreacji, wszelkie inne formy są surowo zabronione. Nie wolno przeprowadzać badań, które umożliwiłyby wczesne wykrycie wad płodu. Bo i po co? Każda ciąża musi zostać donoszona, nawet jeśli od początku wiadomo, że zagraża życiu Podręcznej. Czy pewne elementy tej fikcyjnej rzeczywistości nie wydają Wam się podejrzanie znajome? No właśnie, minęło tak wiele lat od powstania "Opowieści podręcznej", a społeczeństwo zdaje się nadal borykać z tymi samymi problemami. Nie brakuje osób, które roszczą sobie prawo do decydowania o tym, co drugi człowiek może robić z własnym ciałem. Inni, powołując się na obronę własnych praw, często posuwają się do bardzo radykalnych deklaracji i działań. Satysfakcjonującego rozwiązania problemu póki co nie widać, może właśnie dlatego warto zapoznać się z marginalnym wariantem wydarzeń?

"Opowieść podręcznej" jest z całą pewnością szokująca, ale, ku zaskoczeniu wielu czytelników, nie jest szczególnie brutalna. Margaret Atwood podkreśla, że zło może przybierać bardzo różne formy. Brak gwałtowności i krwi nie oznacza, że na dane zachowanie trzeba się godzić. Z drugiej strony tak stonowana forma może sprawić, że czytelnik będzie miał trudności z wczuciem się w sytuację głównej bohaterki. Dziewczyna zdaje się być zbyt bierna, a może po prostu zbyt zastraszona? W końcu i w dzisiejszych czasach wiele osób żyje w warunkach, które powinny wywoływać bunt. To smutne, ale obawiam się, że minie bardzo wiele lat, zanim ludzkość upora się z tym problemem. Pozostaje mieć nadzieję, że przyszłość nie okaże się jeszcze bardziej mroczna niż ta wymalowana w "Opowieści podręcznej".

Powieść porusza i prowokuje do przemyśleń. Jeśli zaś rozejrzymy się dookoła, uświadomimy sobie, że choć miała być wyłącznie abstrakcją, nieustannie przenika w nasze życie. To jeden z powodów, dla których warto czytać i wyciągać wnioski. Oby właściwe... Zachęcam.

23.08.2017

Français Présent 41/2017

 
 

Od kilku lat przekonuję Was do Business English Magazine, skierowanego do osób uczących się języka angielskiego. Wydawnictwo Colorful Media ma w swojej ofercie również inne ciekawe magazyny w różnych językach: niemieckim, włoskim czy rosyjskim. Dziś parę słów o pozycji dla osób uczących się języka francuskiego.

Français Présent to kwartalnik tworzony przez francusko-polski zespół, skierowany do osób, które opanowały już podstawy języka francuskiego. Zawarte w nim artykuły dotyczą bieżących wydarzeń i aktualnych tematów, a także poruszają zagadnienia związane z konkretną porą roku. Są to zagadnienia często poruszane podczas matury i innego rodzaju egzaminów (np.: życie szkolne, rodzina, czas wolny, zdrowie, ochrona środowiska, media, środki transportu), a wszystko to w odniesieniu do współczesnego świata. Każdy kolejny numer to sporo materiału do samodzielnej nauki, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by korzystać z niego w większych grupach czy szkole. W takim przypadku warto zainteresować się prenumeratą. Już przy dwóch zainteresowanych, zamawiających magazyn pod ten sam adres, można uzyskać spory rabat.

Czasopismo jest połączone ze stroną internetową, gdzie możecie znaleźć nagrania części artykułów w formacie mp3, czy też listę słówek w formacie pdf. W każdym artykule zaznaczono wszystkie trudniejsze słówka. Ich tłumaczenia znajdują się w kolumnach obok tekstu. Bardzo ucieszył mnie fakt, że przy każdym tekście pojawia się również oznaczenie trudności tekstu. W ten sposób łatwo znaleźć te teksty, które odpowiadają naszym umiejętnościom.

W najnowszym wydaniu na szczególną uwagę zasługuje tekst na temat nowego i najmłodszego w historii prezydenta Francji. Artykuł przybliża nam zarówno sylwetki prezydenta i jego żony, jak również kluczowe założenia programu politycznego Macrona. Najbardziej zaskakujący wydał mi się natomiast artykuł na temat najpiękniejszych ... francuskich ambasad. Jestem przekonana, że nie zgadniecie, w jakich krajach się znajdują. Osoby zainteresowane ochroną środowiska znajdą tu tekst na temat papierowych torebek, a miłośnicy sztuki informacje na temat mało znanego kierunku w malarstwie. Nie zabrakło również dialogów, tym razem "kulinarnych" - w restauracji, piekarni, podczas rodzinnej kolacji. Na końcu magazynu znajdziecie również ćwiczenia weryfikujące poziom zrozumienia zawartych w magazynie tekstów.

Na pierwszy rzut oka magazyn prezentuje się dość niepozornie, wystarczy jednak zajrzeć do środka, by przekonać się o jego znakomitym poziomie i wartości merytorycznej. Póki co na naszym rynku znajdziemy niewiele równie ambitnych i aktualnych materiałów do nauki języka francuskiego, dlatego też również ten magazym gorąco polecam.

18.08.2017

"Krąg" Dave Eggers




Autor: Dave Eggers
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Wydawnictwo: Sonia Draga

tytuł oryginału: The Circle
data wydania: 10 maja 2017
ISBN: 9788379993611
liczba stron: 480





Gdy sięgałam po ten tytuł nie spodziewałam się, że zrobi on na mnie aż takie wrażanie. Tym bardziej, że na dobrą sprawę jest ona bardzo przeciętna. Prosty język, mało rozbudowana kreacja postaci, niewiele wątków pobocznych... Mimo to mam nadzieję, że uda mi się zachęcić Was do lektury, bo choć to JAK została napisana na kolana raczej nie powali, to, O CZYM opowiada momentami naprawdę wciska w fotel.

Ogólny zarys jest stosunkowo prosty. Mae Holland zostaje zatrudniona w niezwykle potężnej koroporacji o nazwie Circle. Jej nowy pracodawca wydaje się być ideałem - firma próbuje znaleźć rozwiązania na wszelkie bolączki ludzkości, nawet takie jak bezdomność czy porwania dzieci. Każdy w firmie ma szanse na awans, zaangażowanie jest niemal natychmiast zauważane i doceniane. Po godzinach pracy każdy może skorzystać z szeregu bezpłatnych atrakcji, uczestniczyć w wielu szalonych imprezach a nawet przenocować w luksusowym, korporacyjnym internacie. Nikt nie musi martwić się o ubezpiecznienie, Circle robi wszysto, by jego pracownicy byli zdrowi i w doskonałej formie. Brzmi po prostu idealnie? Nic dziwnego, że każdy marzy, by otrzymać tam posadę. Mae doskonale zdaje sobie z tego sprawę i gotowa jest na każde poświęcenie, by zasłużyć na ofiarowaną jej szansę. Ambitna dziewczyna zaczyna piąć się po szczebelkach sukcesu, zupełnie nie zauważając, że coraz bardziej oddala się od życia, które rozgrywa się poza firmowym campusem. Wiara w słuszność czynionych kroków sprawia, że nie zauważa, gdy zaczyna się łamać wszelkie prawa prywatności...

Niektórzy są zdania, że "Krąg" jest współczesną wersją wizji Orwella i trudno po części nie zgodzić się z tą tezą. Co więcej, czytając powieść, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to, o czym tu się pisze, rozgrywa się już w realnym świecie. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by spostrzec ludzi odciętych od rzeczywistości za sprawą telefonu i słuchawek, spotkać grupki młodych ludzi tak zajętych wirtualnymi rozmowami, że nie mają pojęcia, kto obok nich siedzi. Ilu naszych znajomych spędza długie godziny umieszczając komentarze pod wpisami znajomych i klikając w uśmiechnięte buźki? Niby nic złego, a jednak "Krąg" pokazuje, jak te w miarę niewinne rzeczy zniekształcają nasze umiejętności postrzegania świata. Niektórzy czytelnicy dziwią się nad "głupotą Mae", która zdaje się być zupełnie ślepa na narzucane na nią nowe ograniczenia. Trudno jednak znaleźć czas na refleksję w świecie, w którym nieustannie czegoś się od nas wymaga. Jeżeli kiedykolwiek napisaliście jakiś komentarz lub coś polubiliście tylko dlatego, że byliście przekonani, że w przeciwnym razie ktoś się na Was obrazi, w pewnym sensie też już jesteście w tej szalonej maszynie. Być może czas, by zastanowić się nad swoim postępowaniem? O ile ciekawsze mogłoby być życie, gdybyśmy, zamiast trwonić czas na komentarze, których po kilku sekundach nikt nie pamięta, zaplanowali podróż, wyjście do teatru czy spotkanie. Dave Eggers zdaje się nas pytać - czy pamiętacie jeszcze, jak wygląda prawdziwe życie?

Treść "Kręgu" daje wiele powodów do refleksji. Niewykluczone, że właśnie ta książka uświadomi wam, jak bardzo oderwaliście się już od normalnej rzeczywistości. Wbrew pozorom wcale nie musi to oznaczać, że jeszcze dziś będziecie musieli wykasować wszystkie konta na portalach społecznościowych. Chodzi jednak o to, by ponownie znaleźć się w stanie równowagi, przestać trwonić czas na rzeczy, które naprawdę nic nie wnoszą do naszego życia. Bo czy spoglądając na ostatni miesiąc, będziecie dumni z wszystkich udostępnionych "lajków", czy raczej z jakiegoś spotkania, wyjazdu, czy choćby czasu, jaki wreszcie udało wygospodarować się na spracer? No właśnie...

"Krąg" od strony literackiej jest książką bardzo przeciętną. Napisana prostym językiem, do jakiegoś stopnia przewidywalna, umiarkowanie dynamiczna. Wystarczyło jednak wpleść w nią szalenie ważne spostrzeżenie na temat naszego postępowania, by sprawić, że bardzo trudno odłożyć ją na półkę. To trochę tak, jakby nagle ktoś wyrwał nas z letargu i uświadomił nam, jak bezmyślnie trwonimy życie. Teoretycznie o wszystkim wiemy, jesteśmy świadomi naszego postępowania ale czy na pewno nadal sprawujemy nad nim kontrolę?  Już niemal w każdym z nas jest odrobina Mae. Pozostaje pytanie, czy znając tę informację będziemy w stanie zrobić coś więcej, niż tylko kliknąć "nie lubię"...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...