Autor: Richard Paul Evans
tłumaczenie: Hanna de Broekere
tytuł oryginału: Promise me
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: listopad 2011
ISBN: 978-83-240-1661-7
liczba stron: 296
Kobieta to niesamowite stworzenie. Możecie mnie wyśmiać, wyzwać od feministek a ja i tak będę broniła tego stwierdzenia. Kobiety od lat zawzięcie pracują, by zdobyć dobre wykształcenie i w przyszłości godną pracę a mimo to wciąż postrzegane są jako mniej wartościowy pracownik i piętnowane przez rodzinę jako te, które próbują wykręcić się od „kobiecych obowiązków”. Bywają też inne wspaniałe kobiety, które porzucają marzenia o edukacji i karierze na rzecz miłości i rodziny. Skupiają się na wychowywaniu dzieci, prowadzeniu domu, dagadzaniu mężowi. Bywają wspaniałe kobiety, których mężowie większość czasu spędzają w podróżach służbowych a do domu wpadają tylko przelotem. I to dla nich wspaniałe kobiety godzą się na długie godziny, dni, tygodnie samotności i robią wszystko, by te parę chwil, które mężczyzna spędzi w domu uczynić naprawdę wyjątkowymi. Jedną z tych wspaniałych kobiet jest Beth, która z trudem znosi długie rozstania, jednak dla ukochanego mężczyzny jest gotowa na każde poświęcenie. Dba o dom, opiekuje się córką, reperuje domowy budżet mało przyjemną pracą, wyczekuje swojego mężczyzny... Co powinna zrobić ta wspaniała kobieta, gdy dowiaduje się, że jej ukochany mąż ją zdradza? Przyznaję, mam parę bardzo konkretnych propozycji, jednak ponieważ moja recenzja przeznaczona jest również dla osób niepełnoletnich, zachowam je dla siebie...
Beth pokazuje mężowi drzwi i pozostaje sama ze swoim cierpieniem...
Czy życie może być bardziej okrutne? Niestety może – ukochana córka wspaniałej kobiety zaczyna chorować i nikt nie jest w stanie wystawić sensownej diagnozy...
Jeszcze gorzej? Dziewczynka źle znosi rozstanie z ojcem, dlatego Beth musi ponownie zacząć tolerować jego obecność w jej domu...
Fatalnie! A to jeszcze nie koniec, okazuje się bowiem, że niewierny mąż Beth również wymaga opieki. I co robi nasza wspaniała kobieta? Oczywiście podejmuje się tego zadania...
Tego koszmaru nie da się już chyba przebić ... Nic bardziej mylnego – ale tego, jak to możliwe już nie zdradzę...
Zapewne większość z Was już zaczęła szczerze współczuć naszej Beth. I słusznie, nikt nie zasłużył na podobny, zmasowany atak przykrych wydarzeń. Aż chciałoby się ją objąć, jakoś pocieszyć... A gdyby tak postawić na jej drodze nowego mężczyznę? Takiego, który oderwie ją od smutków i trosk? Bądźmy dziś hojni, dajmy jej mężczyznę, który wygląda tak, jakby właśnie zszedł z plakatu luksusowych męskich perfum, który faktycznie interesuje się tym, co Beth ma do powiedzenia, nie próbuje zaciągnąć ją do łóżka na pierwszej randce, opiekuje się zarówno nią jak i jej córką, potrafi świetnie gotować, w ogóle zna się prawie na wszystkim a do tego ma dość pieniędzy, by poruszać się po mieście przyzwoitym samochodem i nie zapominać o drobnych prezentach dla naszej wspaniałej kobiety.
Drogie Panie, proszę nie wysyłać propozycji wymiany Waszych wybranków na naszego idealnego mężczyznę, on jest już zarezerwowany dla Beth!
Problem w tym, że mimo tych wszystkich zalet, nasz mężczyzna (nazwijmy go Matthew) zdaje się skrywać jakąś niedoskonałość . Czy to możliwe, że coś przeoczyliśmy...
Biorąc do rąk książkę Richarda Paula Evansa spodziewałam się kawałka dobrze skrojonej, lekkiej opowiastki z kobietą w roli głównej. Otrzymałam nawet więcej, niż mogłam przypuszczać. W chwili, gdy zaczęłam czytać tą książkę, zrozumiałam, dlaczego niektórzy podejrzewali, że pod nazwiskiem Evans tak naprawdę ukrywa się kobieta, autor naprawde świetnie radzi sobie z opisem kobiecych rozterek i pragnień. Jakby każdy z kobiecych dialogów gdzieś podsłuchał, bo jak to możliwe, by coś podobnego napisał mężczyzna.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam wrażenie, że jestem zawsze o krok przed autorem – może dlatego, że jestem kobietą łatwo mi było odgadnąć, jak może się rozwinąć kolejna scena. Ta swego rodzaju przewidywalność w tym przypadku wcale nie odebrała mi przyjemności czytania, co bardzo mnie cieszy, ponieważ w pewnym momencie Evans decyduje się na bardzo ryzykowne posunięcie. Ten krok mógł sprawić, że całą opowieść odebralibyśmy jako zlepek bzdur ... lub z coraz większym zainteresowaniem przewracali kolejne strony książki. Nietrudno odgadnąć, że ja doświadczyłam tej drugiej opcji. Książkę czyta się wręcz błyskawicznie a całość zręcznie spinają dwa naszyjniki będące symbolem dwóch bardzo istotnych obietnic... Bo to właśnie o tym jest książka „Obiecaj mi” – o ważnych obietnicach, których dotrzymanie lub zlekceważenie może zmienić losy wielu ludzi.
„Obiecaj mi” polecam przede wszystkim kobietom (to się nazywa zaskoczenie...), które poszukują książki lekkiej i przyjemnej, z chwilą refleksji nad życiem, uczuciami, ważnymi wyborami... Miłego czytania!
tytuł oryginału: Promise me
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: listopad 2011
ISBN: 978-83-240-1661-7
liczba stron: 296
Kobieta to niesamowite stworzenie. Możecie mnie wyśmiać, wyzwać od feministek a ja i tak będę broniła tego stwierdzenia. Kobiety od lat zawzięcie pracują, by zdobyć dobre wykształcenie i w przyszłości godną pracę a mimo to wciąż postrzegane są jako mniej wartościowy pracownik i piętnowane przez rodzinę jako te, które próbują wykręcić się od „kobiecych obowiązków”. Bywają też inne wspaniałe kobiety, które porzucają marzenia o edukacji i karierze na rzecz miłości i rodziny. Skupiają się na wychowywaniu dzieci, prowadzeniu domu, dagadzaniu mężowi. Bywają wspaniałe kobiety, których mężowie większość czasu spędzają w podróżach służbowych a do domu wpadają tylko przelotem. I to dla nich wspaniałe kobiety godzą się na długie godziny, dni, tygodnie samotności i robią wszystko, by te parę chwil, które mężczyzna spędzi w domu uczynić naprawdę wyjątkowymi. Jedną z tych wspaniałych kobiet jest Beth, która z trudem znosi długie rozstania, jednak dla ukochanego mężczyzny jest gotowa na każde poświęcenie. Dba o dom, opiekuje się córką, reperuje domowy budżet mało przyjemną pracą, wyczekuje swojego mężczyzny... Co powinna zrobić ta wspaniała kobieta, gdy dowiaduje się, że jej ukochany mąż ją zdradza? Przyznaję, mam parę bardzo konkretnych propozycji, jednak ponieważ moja recenzja przeznaczona jest również dla osób niepełnoletnich, zachowam je dla siebie...
Beth pokazuje mężowi drzwi i pozostaje sama ze swoim cierpieniem...
Czy życie może być bardziej okrutne? Niestety może – ukochana córka wspaniałej kobiety zaczyna chorować i nikt nie jest w stanie wystawić sensownej diagnozy...
Jeszcze gorzej? Dziewczynka źle znosi rozstanie z ojcem, dlatego Beth musi ponownie zacząć tolerować jego obecność w jej domu...
Fatalnie! A to jeszcze nie koniec, okazuje się bowiem, że niewierny mąż Beth również wymaga opieki. I co robi nasza wspaniała kobieta? Oczywiście podejmuje się tego zadania...
Tego koszmaru nie da się już chyba przebić ... Nic bardziej mylnego – ale tego, jak to możliwe już nie zdradzę...
Zapewne większość z Was już zaczęła szczerze współczuć naszej Beth. I słusznie, nikt nie zasłużył na podobny, zmasowany atak przykrych wydarzeń. Aż chciałoby się ją objąć, jakoś pocieszyć... A gdyby tak postawić na jej drodze nowego mężczyznę? Takiego, który oderwie ją od smutków i trosk? Bądźmy dziś hojni, dajmy jej mężczyznę, który wygląda tak, jakby właśnie zszedł z plakatu luksusowych męskich perfum, który faktycznie interesuje się tym, co Beth ma do powiedzenia, nie próbuje zaciągnąć ją do łóżka na pierwszej randce, opiekuje się zarówno nią jak i jej córką, potrafi świetnie gotować, w ogóle zna się prawie na wszystkim a do tego ma dość pieniędzy, by poruszać się po mieście przyzwoitym samochodem i nie zapominać o drobnych prezentach dla naszej wspaniałej kobiety.
Drogie Panie, proszę nie wysyłać propozycji wymiany Waszych wybranków na naszego idealnego mężczyznę, on jest już zarezerwowany dla Beth!
Problem w tym, że mimo tych wszystkich zalet, nasz mężczyzna (nazwijmy go Matthew) zdaje się skrywać jakąś niedoskonałość . Czy to możliwe, że coś przeoczyliśmy...
Biorąc do rąk książkę Richarda Paula Evansa spodziewałam się kawałka dobrze skrojonej, lekkiej opowiastki z kobietą w roli głównej. Otrzymałam nawet więcej, niż mogłam przypuszczać. W chwili, gdy zaczęłam czytać tą książkę, zrozumiałam, dlaczego niektórzy podejrzewali, że pod nazwiskiem Evans tak naprawdę ukrywa się kobieta, autor naprawde świetnie radzi sobie z opisem kobiecych rozterek i pragnień. Jakby każdy z kobiecych dialogów gdzieś podsłuchał, bo jak to możliwe, by coś podobnego napisał mężczyzna.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam wrażenie, że jestem zawsze o krok przed autorem – może dlatego, że jestem kobietą łatwo mi było odgadnąć, jak może się rozwinąć kolejna scena. Ta swego rodzaju przewidywalność w tym przypadku wcale nie odebrała mi przyjemności czytania, co bardzo mnie cieszy, ponieważ w pewnym momencie Evans decyduje się na bardzo ryzykowne posunięcie. Ten krok mógł sprawić, że całą opowieść odebralibyśmy jako zlepek bzdur ... lub z coraz większym zainteresowaniem przewracali kolejne strony książki. Nietrudno odgadnąć, że ja doświadczyłam tej drugiej opcji. Książkę czyta się wręcz błyskawicznie a całość zręcznie spinają dwa naszyjniki będące symbolem dwóch bardzo istotnych obietnic... Bo to właśnie o tym jest książka „Obiecaj mi” – o ważnych obietnicach, których dotrzymanie lub zlekceważenie może zmienić losy wielu ludzi.
„Obiecaj mi” polecam przede wszystkim kobietom (to się nazywa zaskoczenie...), które poszukują książki lekkiej i przyjemnej, z chwilą refleksji nad życiem, uczuciami, ważnymi wyborami... Miłego czytania!
Czytałam tę książkę i miło wspominam:)
OdpowiedzUsuńwcale się nie dziwię ;-)
UsuńBrzmi zachęcająco, chętnie poznam "kobiecą stronę" Paula Evansa xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jeśli jeszcze nie miałaś okazji to zachęcam, ten cały Evans okazał się dużo lepszy niż się spodziewałam choć oczywiście nadal w kategorii lekkich książek.
UsuńOd czasu do czasu okładka tej książki miga mi na blogach recenzenckich. Dziś pojawiła się u Ciebie. :) Tylko mnie specjalnie do niej nie ciągnie. Może to po prostu nie ten czas?
OdpowiedzUsuńWiesz u mnie też sporo się naczekała, dość by móc dodać ją do wezwania Z półki. Kto wie, może faktycznie trafiła w dobry moment, w każdym bądź razie w kolejce czeka jeszcze jedna pozycja tego autora i w jej przypadku pewnie nie będę aż tak długo zwlekać ;-)
UsuńCzytałam wiele dobrych słów o autorze, więc w przyszłości na pewno zapoznam się z jego twórczością. Może zacznę od tej?:)
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć jak dobre są inne książki tego autora, ale tą mogę z czystym sumieniem polecić
Usuńzapowiada się ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńjak najbardziej :-)
UsuńObiecuję sobie że sięgnę po tę książkę, bo nie wytrzymam ;)
OdpowiedzUsuńPrawidłowa reakcja :-) Tylko nie próbuj tej obietnicy zrywać ;-)
UsuńQrcze, nie znam jeszcze tego autora, choć od dawna mam na liście do przeczytania jego "Stokrotki w śniegu"... I chyba kolejny tytuł dojdzie do tej listy :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, czy Stokrotki są równie dobre, gdyby udało Ci się je dopaść, koniecznie daj znać
UsuńCzyli to chyba coś dla mnie;) Mam ochotę na przeczytanie jakichś książek pana Evansa, ale to będzie musiało trochę poczekać..egzamin;)
OdpowiedzUsuńSkoro egzamin to trzymam kciuki :-) Książka w sam raz by się zrelaksować już po stresach ;-)
Usuńmuszę to przeczytać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie :-)
UsuńOdpowiedź do konkursu. Dlaczego chcę przeczytać tę książkę?, ponieważ nie znam jeszcze twórczości autora a słyszałam o nim wiele dobrego( pozytywne recenzje bloggerów). Chcę przekonać się czy Pan Evans zasługuje na te wszystkie pochwały.
UsuńNie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki tego autora, ale dużo dobrego o nich słyszałam. Chętnie sięgnę po taką kobiecą powieść :)
OdpowiedzUsuńI bardzo słusznie, mam nadzieję, że Ci się spodoba :-)
UsuńKsiążkę mam w domu ale jeszcze długo poczeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńMoja też długo czekała, widocznie taki los książek Evansa ;-)
UsuńNiedawno korzystając ze strony finta wymieniłam się za punkty za tę książkę i mam już ją w domu :) Cieszę się, że Ci się ona podobała i wierzę, że mnie spodoba się tak samo jak Tobie!
OdpowiedzUsuńBędę wypatrywać Twojej recenzji :-)
UsuńNie czytałam żadnej książki tego autora i jakoś czuje, że to nie moje klimaty.:D
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam nic pióra Evansa, ale od dawna wiem, że chciałabym to zrobić. Przeczytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki i dziś wiem, że to właśnie od niej chciałabym zacząć. Może gdy będziesz czytać komentarze trafisz na mój i pomyślisz... "A co, może akurat potem Sil będzie mówić, że to dzięki mnie pokochała Evansa" i postanowisz właśnie mi ofiarować tę pozycję? Na to liczę :)
OdpowiedzUsuńAdres: sylwia.szymkiewicz@gmail.com
Wiem jak ciepło potrafi Evans snuć swe opowieści, wiem, że potrafią być one ukojeniem i miłym dodatkiem do herbaty w zimne, śnieżne wieczory. Chętnie więc usiadłabym na kanapie i poddała się historii Beth. Może mnie rozgrzeje tą zimą :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego ideału, który ideałem nie jest - i tego jak z prozą kobiecą radzi sobie mężczyzna. Nigdy nie czytałam książek tego autora ale dużo dobrego o nim słyszałam, jednak gdy pokazałam go mojej mamie na półce w bibliotece i dla mojego spokoju wrzuciła jakąś jego powieść do torby to potem specjalnie zachwycona nie była.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, intryguje mnie fenomen Evansa na blogach i chcę mu dać drugą szansę w moim domu. No i ta okładka! Jestem strasznym wzrokowcem...
Jak ja kocham, tą jakże obszerną literaturę piękną!
OdpowiedzUsuńA do tego ten tytuł... :)
Większość książek Richarda Paula Evans to bardziej klasyka - wzruszające historie o miłości, prawdopodobnie od razu z happy endem. Nie mam nic przeciwko, bo romantyk - człowiek taki jak ja uwielbia ten, według niektórych oklepany miłosny schemat. Ale do rzeczy...
Książkę chciałabym przeczytać, bo zachęca. Zachęca tytuł, zachęca opis, zachęcają oceny innych. Jestem jej po prostu bardzo, bardzo ciekawa.
A szczególnie interesuje mnie Matthew, poniekąd jak dobry anioł :)
Pozdrawiam!
Styczność z twórczością Evansa miałam znikomą. Przeczytałam tylko jedną jego książkę, ale była... hmmm... powiedzmy, że zbyt cukierkowa.
OdpowiedzUsuńChciałabym dać drugą szansę autorowi, który z tego, co się orientuję w literackich kręgach, jest szanowanym pisarzem - jednym z klasyków współczesnych romansów. Może po prostu trafiłam na nieodpowiednią pozycję na "rozpoczęcie znajomości".
Przyznam się jeszcze, że gdyby nie moja słaba wola, to ta książka leżałaby już grzecznie na mojej półce od dwóch tygodni - ale, gdy szłam do księgarni z zamiarem kupna jej, po drodze natknęłam się na sklep z biżuterią... i zamiast z książką, do domu wróciłam z wisiorkiem :D
Pozdrawiam serdecznie!
zuniek@onet.pl
Niedawno przeczytałam jedną książkę Evansa i jak do tej pory mam ochotę na następną. Twoja recenzja "Obiecaj mi" przedstawiła świat bohaterki pełen cierpień i wyrzeczeń. Mimo licznych zdrad swojego męża przyjęła go z powrotem pod dach, aby córka mogła szybciej wyzdrowieć. A kiedy jej mąż zaczął chorować - pomogła mu. Bohaterka nie jest postacią idealną, jak widzę po recenzji, trudno pogodzić się jej z takim życiem. Ale jak widzę pojawia się mężczyzna, który rozumie.
OdpowiedzUsuńTakie historie pomimo swojego pesymizmu wzbudzają w czytelniku różne emocje. A samą lekturę można wtedy wspominać przez dłuższy czas.
Pozdrawiam.
Czytałam już tą książkę, ale niestety była ona pożyczona.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wracać do ulubionych momentów książek,które już przeczytałam. Zawsze wtedy humor mi się poprawia... ;) Niestety, nie mam jej w swoim księgozbiorze,a wprost marzę o tym by ją mieć!
Nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki tego autora a szkoda, bo po recenzji wnioskuję, że to naprawdę bardzo dobra powieść. Przyznam się szczerze, że jeszcze rok temu nie przepadałam za literaturą kobiecą - preferowałam coś lżejszego, łatwego... Chyba w końcu obudziła się moja kobieca natura, bo coraz częściej sięgam po romansidła :D W każdym razie z chęcią zaznajomiłabym się bliżej z twórczością pana Evansa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Widziałam już tę książkę kilkakrotnie, zainteresowała mnie okładką, która ma coś w sobie. Chciałabym ją przeczytać, ponieważ po ostatnich przejściach przydałaby mi się powieść lekka i przyjemna.
OdpowiedzUsuńdlaczego chciałabym przeczytać tę książkę? Ponieważ właśnie jestem w trakcie czytania innej powieści tego pana pt "stokrotki w śniegu" i juz po kilku stronach mnie oczarowała! jeszcze nie skończyłam pierwszej przygody z tym autorem a już wiem, że będzie to ekscytująca długa znajomość :)
OdpowiedzUsuńMam jedna książkę Evansa i jestem w trakcie jej czytania ale nie jestem przekonana, że chciałabym przeczytać jego inne książki.Chyba, jak i w przypadku Ewy minął dla mnie czas takich książek.)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie zgłaszam się, ponieważ tyle już czytałam recenzji książek pana Evansa - nie wiem co mogłabym więcej napisać niż to, że właśnie te recenzje są pełne pasji, przemyśleń, bo jego książki wzbudzają emocje.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tą książkę,bo kiedyś powiedziałam do pewnej osoby "Obiecaj mi" , a ta osoba słowa nie dotrzymała,dlatego też zaciekawił mnie tytuł.
OdpowiedzUsuńpolaris@onet.com.pl
UsuńChce ją przeczytać, bo od jakiegoś czasu mam chrapkę na Evansa. Liczę na to, że zaspokoisz mój apetyt, ponieważ w innym przypadku będę musiała zjeść osobę z najbliższego otoczenia.
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo chciałaby wygrać tę powieść!
OdpowiedzUsuńMiałam okazję czytać tego autora "Stokrotki w śniegu" i byłam nimi zachwycona. Język autora jest wzruszający i niesamowity ! Jeżeli, książka trafiłaby do mnie:
a) przeczytałabym ją z wielką przyjemnością
b) pożyczyłabym ją moim znajomym, aby i oni zapoznali się z lekturą
c) Jak już każdy przeczytam oddam ją do biblioteki, tak aby KAŻDY mógł zapoznać się z twórczością Evans'a
Mam nadzieję, że cie przekonałam! :)
i niestety chyba nie napiszę szczerze, dlaczego miałabym otrzymać tę książkę i dlaczego chciałabym ją przeczytać, ponieważ tematyka jest... ech... może jednak spróbuję, choć nie nawykłam do tego typu wynurzeń, oczywiście ciekawie byłoby pomarzyć sobie o tym idealnym, kolejnym mężczyźnie w jej życiu, bardzo zaintrygowałaś mnie zwłaszcza tym niedopowiedzianym ciągiem dalszym... uwielbiam czytać książki, w których bohaterowie muszą stawić czoła trudnym chorobom, bo sama z taką od 8 lat się borykam, napisałam to... najwyżej zaraz skasuję, może nikt nie przeczyta...bo nie lubię już o tym pisać w internecie, bo niewiele osób o tym wie z wirtualnego świata, chyba, że kogoś mocno polubię, zaufam komuś, drugie co podoba mi się w tej książce to jej poświęcenie, ja też mam męża, którego nie ma w domu zbyt często i sama borykam się problemami moich trzech miśków i szarością dnia codziennego, mam nadzieję,że jednak na tym podobieństwa się kończą, a tak w ogóle ja chyba bym choroby dzieci nie przeżyła, to zbyt wiele jak na moje barki by było, a może jestem silniejsza niż myślę... ech... sama już nie wiem... ta książka dałaby mi być może nadzieję, której szukam we wszystkim każdego dnia, nie gniewaj się, jeśli jednak usunę ten komentarz na razie idę do przedszkola po Misia, bo jak zwykle się zasiedziałam przed komputerem, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń