Autor: Dorota Terakowska
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 1999
ISBN: 8308039687
liczba stron: 312
Aniele Boży, Stróżu mój,...
Anioły to swego rodzaju fenomen. Choć zwykle kojarzone są z jedną, konkretną religią, fascynują zarówno wierzących, jak i ateistów. Te wyjątkowo urodziwe, skrzydlate postacie bez trudu można znaleźć w naszych domach. Jedni preferują rozkoszne, pulchne bobaski, inni piękne, dostojne kobiety z rozwianymi włosami. Ogromną popularnością cieszą się również wszelkie odmiany aniołów, które na dobre zadomowiły się w książkach fantastycznych, czy nawet grach komputerowych...
Anioł Stróż to już sprawa bardziej śliska, która o wiele bardziej kojarzy się z wiarą i zapewne z tego powodu podchodzimy do niej z dystansem. Pomimo to, założę się, że gdyby zapytać Was, czy znacie w swoim otoczeniu osobę, która wierzy w anielskie moce, bez trudu moglibyście kogoś wymienić. Osobiście mogłabym wymienić nawet grupkę osób. Właśnie jedna z takich osób, zapewne zachęcona tematyką, podarowała mi książkę Doroty Terakowskiej.
... Ty zawsze przy mnie stój.
Mała Ewa jest świadkiem niezwykłego zdarzenia. Oto jej oczom ukazuje się cała gromada aniołów. Zafascynowana niezwykłym przedstawieniem, próbuje zwrócić na nie uwagę matki. Ta jednak całą swoją energię poświęca rzeźbiarstwu. Niespełniona artystka na próżno stara się przelać w swoje prace konkretne emocje, długie godziny pracy nie przynoszą oczekiwanych efektów a obecność dziecka dodatkowo utrudnia pracę. Ojciec dziewczynki również zdaje się nie dorastać do roli rodzica. Cały jego świat ogranicza się do ekranu komputera. Tam jest w stanie znaleźć odpowiedź na każdą wątpliwość. Jan wierzy tylko w to, co można naukowo udowodnić, a że udowodniono już bardzo wiele, praktycznie bez przerwy wędruje po kolejnych stronach internetowych. Dziewczynka zdaje się więc być jedyną osobą, która ma przywilej oglądania niesamowitego widowiska. Zafascynowana wybiega z domu i podąża śladem nieziemskich istot. Dopiero teraz zauważa, że anioły toczą między sobą walkę. Niektóre uciekają w popłochu, inne bezkutecznie próbują wydobyć się ze szponów ich czarnych odpowiedników. Jeden z aniołów spada na ziemię i niewiele brakuje, by znalazł się tuż obok małej Ewy. Niemal w ostatniej sekundzie dopada go jeden z czarnych aniołów i ponownie unosi w górę. Dziewczynka jest tak zaabsorbowana całą sytuacją, że nie zauważa głębokiego kłusowniczego dołu i ulega wypadkowi. Trudno powiedzieć jak długo by tam leżała, gdyby nie interwencja babci dziewczynki, która jako jedyna zdaje się przejmować istnieniem Ewy. Gdy rodzina zabiera ją do szpitala, nikt jeszcze nie wie, że w pobliskim lesie znajduje się jeszcze jedna postać potrzebująca pomocy. Anioł Stróż dziewczynki przegrał swoją walkę i pozbawiony anielskich skrzydeł czeka na długą i powolną śmierć. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jego kardynalny błąd oznacza również śmierć jego małej podopiecznej. Tego samego jest świadom jego czarny brat, który od tej chwili towarzyszy zarówno jemu, jak i rodzinie dziwewczynki, czekając na to, co nieuniknione...
Przyznaję, że początkowo byłam naprawdę zafascynowana książką Doroty Terakowskiej i wcale nie dziwił mnie fakt, że w 1999 roku zdobyła ona tytuł Książki Roku polskiej sekcji IBBY. Autorka wpadła na niesamowicie oryginalny pomysł odwracając rolę anioła i jego podopiecznej. Akcja książki toczy się na dwóch równoległych płaszczyznach, zarówno tej ziemskiej, na której mała dziewczynka musi walczyć o własną egzystencję, jak i tej anielskiej, na której jej opiekun stale zmaga się ze swoim złym bratem i coraz lepiej poznaje sens własnego powołania. Z dużą przyjemnością przeczytałam pierwsze kilkadziesiąt stron, ciesząc się, że będę miała okazję zaprezentować tak niezwykłą opowieść. Mój entuzjazm opadł mniej więcej w połowie książki, w chwili gdy rodzina dochodzi do wniosku, że mała Ewa straciła swojego Anioła Stróża i trzeba go koniecznie odnaleźć. Kolejne strony wypełniają liczne informacje z zakresu angeologii. Przyjdzie nam czytać o aniłach na łamach historii i najróżniejszych wyznań, o ludziach, którzy twierdzą, że doświadczyli kontaktów ze swoim aniołem, o rzekomych zachowaniach tych nieziemskich istot. Próbując przedrzeć się przez te informacje, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autorka starała się przekazać nam wszystko, co w tym zakresie znalazła i uznała za interesujące. Gdyby tego rodzaju wywód znalazł się na końcu książki, przyjęłabym go bardzo ciepło. Wpleciony w główny wątek niestety odwraca uwagę od historii Ewy i za wyjątkiem książek jednego osobnika, naprawdę niewiele do niej wnosi. Początkowo interesujące wywody na temat potrzeby istnienia zła i cierpienia dla zachowania równowagi na naszej planecie powtarzają się zdecydowanie za często, jakby autorka wątpiła w naszą inteligencję i miała nadzieję, że jeśli powtórzy daną informację wystarczającą ilośc razy, to wreszcie ją pojmiemy. Czasem mniej naprawdę oznacza więcej...
Rano, wieczór, we dnie, w nocy
Bądź mi zawsze ku pomocy!
Bardzo chętnie napisałabym tutaj o moich wątpliwościach dotyczących „anielskiej filozofii”, jednak nie chciałabym odebrać Wam przyjemności własnej interpretacji książki, o ile zechcecie po nią sięgnąć. Dodam więc tylko, że przemiany zachodzące w poszczególnych członkach rodziny Ewy były dla mnie chyba jeszcze mniej prawdopodobne, niż wizyta okaleczonego anioła na naszej planecie. Bez większego powodu porzucają oni wszystko, co dotąd miało dla nich jakąkolwiek wartość, skupiając całą uwagę na małej dziewczynce i akceptując najbardziej abstrakcyjne wersje wydarzeń. W moim odczuciu całośc wypadła bardzo sztucznie i mało przekonywująco.
Gdybym miała ocenić jedynie pierwszą część książki, z całą pewnością zdobyłaby ona wysoką notę, jako że jednak dalsza część naprawdę mnie rozczarowała, wyciągam średnią, niestety zbyt niską bym kiedykolwiek zdecydowała się do książki powrócić...
PS. No i posypały się komentarze w obronie tej książki :-) Bardzo mnie to cieszy, bo po to ten blog powstał, żeby każdy mógł wyrazić własną ocenę. I w sumie cieszę się, że autorka znalazła grono fanów. Niemniej, pomimo że do książki byłam naprawdę pozytywnie nastawiona dla mnie stanowiła ona spore rozczarowanie i nie mogłam inaczej jej ocenić. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;-)
Anioły to swego rodzaju fenomen. Choć zwykle kojarzone są z jedną, konkretną religią, fascynują zarówno wierzących, jak i ateistów. Te wyjątkowo urodziwe, skrzydlate postacie bez trudu można znaleźć w naszych domach. Jedni preferują rozkoszne, pulchne bobaski, inni piękne, dostojne kobiety z rozwianymi włosami. Ogromną popularnością cieszą się również wszelkie odmiany aniołów, które na dobre zadomowiły się w książkach fantastycznych, czy nawet grach komputerowych...
Anioł Stróż to już sprawa bardziej śliska, która o wiele bardziej kojarzy się z wiarą i zapewne z tego powodu podchodzimy do niej z dystansem. Pomimo to, założę się, że gdyby zapytać Was, czy znacie w swoim otoczeniu osobę, która wierzy w anielskie moce, bez trudu moglibyście kogoś wymienić. Osobiście mogłabym wymienić nawet grupkę osób. Właśnie jedna z takich osób, zapewne zachęcona tematyką, podarowała mi książkę Doroty Terakowskiej.
... Ty zawsze przy mnie stój.
Mała Ewa jest świadkiem niezwykłego zdarzenia. Oto jej oczom ukazuje się cała gromada aniołów. Zafascynowana niezwykłym przedstawieniem, próbuje zwrócić na nie uwagę matki. Ta jednak całą swoją energię poświęca rzeźbiarstwu. Niespełniona artystka na próżno stara się przelać w swoje prace konkretne emocje, długie godziny pracy nie przynoszą oczekiwanych efektów a obecność dziecka dodatkowo utrudnia pracę. Ojciec dziewczynki również zdaje się nie dorastać do roli rodzica. Cały jego świat ogranicza się do ekranu komputera. Tam jest w stanie znaleźć odpowiedź na każdą wątpliwość. Jan wierzy tylko w to, co można naukowo udowodnić, a że udowodniono już bardzo wiele, praktycznie bez przerwy wędruje po kolejnych stronach internetowych. Dziewczynka zdaje się więc być jedyną osobą, która ma przywilej oglądania niesamowitego widowiska. Zafascynowana wybiega z domu i podąża śladem nieziemskich istot. Dopiero teraz zauważa, że anioły toczą między sobą walkę. Niektóre uciekają w popłochu, inne bezkutecznie próbują wydobyć się ze szponów ich czarnych odpowiedników. Jeden z aniołów spada na ziemię i niewiele brakuje, by znalazł się tuż obok małej Ewy. Niemal w ostatniej sekundzie dopada go jeden z czarnych aniołów i ponownie unosi w górę. Dziewczynka jest tak zaabsorbowana całą sytuacją, że nie zauważa głębokiego kłusowniczego dołu i ulega wypadkowi. Trudno powiedzieć jak długo by tam leżała, gdyby nie interwencja babci dziewczynki, która jako jedyna zdaje się przejmować istnieniem Ewy. Gdy rodzina zabiera ją do szpitala, nikt jeszcze nie wie, że w pobliskim lesie znajduje się jeszcze jedna postać potrzebująca pomocy. Anioł Stróż dziewczynki przegrał swoją walkę i pozbawiony anielskich skrzydeł czeka na długą i powolną śmierć. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jego kardynalny błąd oznacza również śmierć jego małej podopiecznej. Tego samego jest świadom jego czarny brat, który od tej chwili towarzyszy zarówno jemu, jak i rodzinie dziwewczynki, czekając na to, co nieuniknione...
Przyznaję, że początkowo byłam naprawdę zafascynowana książką Doroty Terakowskiej i wcale nie dziwił mnie fakt, że w 1999 roku zdobyła ona tytuł Książki Roku polskiej sekcji IBBY. Autorka wpadła na niesamowicie oryginalny pomysł odwracając rolę anioła i jego podopiecznej. Akcja książki toczy się na dwóch równoległych płaszczyznach, zarówno tej ziemskiej, na której mała dziewczynka musi walczyć o własną egzystencję, jak i tej anielskiej, na której jej opiekun stale zmaga się ze swoim złym bratem i coraz lepiej poznaje sens własnego powołania. Z dużą przyjemnością przeczytałam pierwsze kilkadziesiąt stron, ciesząc się, że będę miała okazję zaprezentować tak niezwykłą opowieść. Mój entuzjazm opadł mniej więcej w połowie książki, w chwili gdy rodzina dochodzi do wniosku, że mała Ewa straciła swojego Anioła Stróża i trzeba go koniecznie odnaleźć. Kolejne strony wypełniają liczne informacje z zakresu angeologii. Przyjdzie nam czytać o aniłach na łamach historii i najróżniejszych wyznań, o ludziach, którzy twierdzą, że doświadczyli kontaktów ze swoim aniołem, o rzekomych zachowaniach tych nieziemskich istot. Próbując przedrzeć się przez te informacje, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autorka starała się przekazać nam wszystko, co w tym zakresie znalazła i uznała za interesujące. Gdyby tego rodzaju wywód znalazł się na końcu książki, przyjęłabym go bardzo ciepło. Wpleciony w główny wątek niestety odwraca uwagę od historii Ewy i za wyjątkiem książek jednego osobnika, naprawdę niewiele do niej wnosi. Początkowo interesujące wywody na temat potrzeby istnienia zła i cierpienia dla zachowania równowagi na naszej planecie powtarzają się zdecydowanie za często, jakby autorka wątpiła w naszą inteligencję i miała nadzieję, że jeśli powtórzy daną informację wystarczającą ilośc razy, to wreszcie ją pojmiemy. Czasem mniej naprawdę oznacza więcej...
Rano, wieczór, we dnie, w nocy
Bądź mi zawsze ku pomocy!
Bardzo chętnie napisałabym tutaj o moich wątpliwościach dotyczących „anielskiej filozofii”, jednak nie chciałabym odebrać Wam przyjemności własnej interpretacji książki, o ile zechcecie po nią sięgnąć. Dodam więc tylko, że przemiany zachodzące w poszczególnych członkach rodziny Ewy były dla mnie chyba jeszcze mniej prawdopodobne, niż wizyta okaleczonego anioła na naszej planecie. Bez większego powodu porzucają oni wszystko, co dotąd miało dla nich jakąkolwiek wartość, skupiając całą uwagę na małej dziewczynce i akceptując najbardziej abstrakcyjne wersje wydarzeń. W moim odczuciu całośc wypadła bardzo sztucznie i mało przekonywująco.
Gdybym miała ocenić jedynie pierwszą część książki, z całą pewnością zdobyłaby ona wysoką notę, jako że jednak dalsza część naprawdę mnie rozczarowała, wyciągam średnią, niestety zbyt niską bym kiedykolwiek zdecydowała się do książki powrócić...
PS. No i posypały się komentarze w obronie tej książki :-) Bardzo mnie to cieszy, bo po to ten blog powstał, żeby każdy mógł wyrazić własną ocenę. I w sumie cieszę się, że autorka znalazła grono fanów. Niemniej, pomimo że do książki byłam naprawdę pozytywnie nastawiona dla mnie stanowiła ona spore rozczarowanie i nie mogłam inaczej jej ocenić. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;-)
Książkę od dawna mam w planach przeczytać i jak tylko nadarzy się okazja, z pewnością się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Już nie mogę się doczekać Twojej oceny ;-)
Usuńoj, raczej nie sięgnę, niezbyt zainteresowała mnie fabuła
OdpowiedzUsuńW tym przypadku nie zmuszam ;-)
UsuńWydaję się nawet interesująca, myślę, że nawet po nią sięgnę, jak będę mieć okazję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Warto wyrobić sobie własne zdanie, książka generalnie zdobywała wiele pochlebnych ocen.
UsuńWolę Giuliame Musso
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam przyjemności...
UsuńA mi się ta książka bardzo podobała i pewnie na 10 punktów dostałaby z 8 :) ale o gustach się przecież nie dyskutuje :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-) W końcu to, że mi nie przypadła do gustu nie oznacza, że jest zła ;-)
UsuńA mi się baaardzo ta książka podobała, w ogóle uwielbiam prozę Terakowskiej. Chyba nawet chętnie bym wróciła do tej książki, a takie rzeczy robię bardzo rzadko :)
OdpowiedzUsuńCzytając opinie na LC odniosłam wrażenie, że można ją albo podziwiać albo w ogóle nie trawić. Paradoksalnie ja zatrzymałam się gdzieś pośrodku...
UsuńKsiążka jest świetna. Czytałam ją dawno temu, więc może sobie odświeżę ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje wrażenia będą równie dobre jak kiedyś ;-)
UsuńNie czytałam jeszcze Terakowskiej i póki co raczej się na to nie zanosi...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tylko żeby później nie było na mnie ;-) Wiele osób jednak bardzo sobie chwali tą książkę...
UsuńCzytałam książkę całkiem niedawno i po prostu mnie urzekła. Z racji tego poszperałam nieco tam, gdzie trzeba i poczytałam też recenzje innych jej książek. Ta Pisarka poruszała w nich kwestie, o których bardzo często zapominamy w codziennym życiu. Myślę, że takich książek jest stanowczo za mało. Mam w planie przeczytać też inne jej powieści. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJeśli będzie mi dane, też chętnie sięgnę po inne książki tej autorki, bo jakby nie spojrzeć, moje pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Na pewno całkowicie jej nie skreślam ;-)
UsuńChyba też planowałam tę książkę przeczytać. Nie jestem już tak do niej przekonana, ale jak będę miała okazję, to być może sięgnę.
OdpowiedzUsuńKto wie, może jednak dołączysz do grona jej zwolenników ;-)
UsuńMi się książka bardzo podobała, może rzeczywiście druga część nie była zbyt fascynująca natomiast uwiódła mnie aura jaka towarzyszyła mi przy czytaniu tej książki i tajemniczy klimat jaki autorka stworzyła. Mimo, że czytałam ją kilka lat temu bardzo dokładnie zapisała się w mojej pamięci, bo rzadko mi się zdarza, żebym przypominając sobie treść książki ponownie czuła te same uczucia jakie czułam czytając ją dawniej ;)
OdpowiedzUsuńhttp://book-me-your-heart.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Sama pewnie dugo jej nie zapomnę. Sam pomysł uważam za bardzo udany, niestety wykonanie już mniej...
UsuńJa zapisałam się na ksiażkę w mojej bibliotece. Jestem 5. w kolejce, wiec może w połowie wakacji, jak nikt nie przetrzyma...
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa Twojej opinii :-)
UsuńJa się nie wypowiem o tej książce, bo w ogóle stylu Terakowskiej nie znam. Jej pisarstwo jest mu zupełnie obce, ale mam ją w planach. :)
OdpowiedzUsuńBędę cierpliwie czekać aż ją namierzysz :-)
UsuńNiestety powiem pas. ;)
OdpowiedzUsuńTym razem nie zmuszam ;-)
UsuńA mi ona się podobała.;D
OdpowiedzUsuńwygląda na to, że wiekszości się podobała, ja jednak zdania nie zmieniam ;-)
UsuńŚwietna recenzja,winszuję :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję ;-)
UsuńKiedyś miałam ochotę sięgnąć po tę powieść, ale nie zrobiłam tego, a teraz sama nie wiem. Może kiedyś dam się namówić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz czas i wiele wspaniałych alternatyw ;-)
UsuńZacznę od końca. :) Ja mam generalnie poważne obiekcje co do filozofii pani Terakowskiej. I to nie tylko tej "anielskiej". W ogóle przyznam Ci się szczerze, że nie trafia do mnie ta pisarka. Dałam jej trzy szanse. Pierwszą była właśnie ta pozycja, a dwie kolejna to "Ono" i "Poczwarka". Za dużo mnie tam razi. Za dużo sprzeczności w twórczości pisarki. Do każdej jej książki mam jakieś poważne zastrzeżenie i z autorką mi kompletnie nie po drodze... Nie rozumiem jej fenomenu. Jakbyś chciała przeczytać, to na moim blogu są zrecenzowane "Poczwarka" i "Ono". Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOd razu zabrałam się za ich czytanie i odetchnęłam z ulgą - jednak nie jestem osamotniona w moich odczuciach co do tej pisarki ;-)
UsuńCzytałam już jedną recenzję tej książki, ale jakoś nie do końca jestem przekonana, chociaż nie mówię stanowczego NIE! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego dnia!
I słusznie, kto wie, może kiedyś przyjdzie na nią czas i ochota ;-)
UsuńChyba jednak nie dla mnie ta książka, jakoś do mnie nie przemawia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie nalegam ;-)
UsuńCzytałam i ją kocham <333 Jak dla mnie jest wspaniała i nie przeszkadzało wplecienie tego "wywodu" ;) No, ale cóż, kazdy ma inny gust, mnie ona oczarowała, tak czy siak ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak Ci się podobała, jak sama piszesz bywają różne gusta i tym razem po prostu się rozmijamy ;-)
UsuńJa czytałam jako mała dziewczynka i byłam zachwycona. Mocno zainteresowała mnie właśnie ta filozofia i te odezwały się we mnie pierwotne zaczątki własnej filozofii.
OdpowiedzUsuńNiedawno próbowałam do tej książki wrócić i się nie udało. Już tak nie zachwyciła. Miałam podobne odczucia do Twoich.
Podejrzewam, że istnieje pewna zależność między odbiorem tej książki a bagażem własnych doświadczeń. Kiedyś pewnie też by mnie zachwyciła, dziś niektóre aspekty są dla mnie po prostu nie do przyjęcia inne wydają się nielogiczne w stosuku do tego, co autorka napisała kilka stron wcześniej...
Usuńchyba muszę w końcu przeczytać, żeby wyrobić sobie własne zdanie :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :-)
Usuń