Autor: John Grisham
Wydawnictwo: Albatros
tłumaczenie: Lech Z. Żołędziowski
tytuł oryginału: Gray Mountain
data wydania: 13 maja 2015
ISBN: 9788378855989
liczba stron: 480
Nazwisko Johna Grishama jest na tyle znane i cenione, że jego książki kupuje się niemal bez zastanowienia, zakładając, że każda będzie trzymała nas w napięciu do ostatniej strony. Na okładce "Góry bezprawia" pojawia się nawet rekomendacja, w myśl której powieść jest równie udana niczym "Firma" lub "Raport Pelikana". Tym większe spotyka nas zaskoczenie, gdy zagłębimy się w treść książki. Dość szybko zauważymy znaczące różnice pomiędzy tym tytułem a wcześniejszymi powieściami pisarza. Na co powinniśmy się przygotować? O tym już za moment.
Główną bohaterką jest Samantha Kofer, młoda adwokatka, która w wyniku kryzysu wywołanego upadkiem banku Lehman Brothers, traci pracę w wielkiej korporacji prawniczej w Nowym Jorku. Aby zachować ubezpieczenie społeczne, przez kolejny rok musi nieodpłatnie pracować w jednej z wytypowanych przez korporację organizacji. W ten oto sposób trafia do miasteczka Brady w Wirginii, gdzie podejmuje pracę w Górskiej Klinice Pomocy Prawnej. Po raz pierwszy w swojej karierze styka się z problemami zwykłych ludzi. Poznaje również nieuczciwe praktyki wykorzystywane przez wielkie firmy węglowe, które gotowe są posunąć się do niemal każdej niegodziwości, byle tylko uniknąć wypłacania zasiłków chorującym na pylicę górnikom. Samantha staje przed zupełnie nowymi wyzwaniami i bardzo szybko przekonuje się, jak niebezpieczne może być wykonywanie jej zawodu...
Na pierwszy rzut oka zarys fabuły prezentuje się całkiem zachęcająco. Grisham pokazuje nam jak kryzys zapoczątkowany przez upadek banku Lehman Brothers wpłynął na prawnicze środowisko i jak doprowadził do załamania wielu błyskotliwych karier. W dalszej części zajmujemy się bardzo złożonym, ale i ciekawym problemem działających na pograniczu prawa koncernów wydobywczych węgla metodą odkrywkową, jak również prawnymi kłopotami prostych ludzi, których z reguły nie stać na jakiekolwiek profesjonalne wsparcie. Mimo to powieść nie czyta się z zapartym tchem, jak miało to miejsce w przypadku wielu innych powieści Grishama, a złożyło się na to kilka istotnych czynników. Po pierwsze, akcja niesamowicie wolno się rozkręca, co samo w sobie jest już bardzo dużym zaskoczeniem. Zdecydowanie zbyt długo rozwodzimy się nad problemami młodej prawniczki, która niespodziewanie musi poszukać nowego zajęcia. Gdy wreszcie je odnajduje, niestety niewiele się zmienia. Przyglądamy się licznym drobnym sprawom, które okazują się za mało nietypowe i zaskakujące, by autentycznie wzbudzić nasze zainteresowanie. Wreszcie sama sprawa koncernów wydobywczych węgla metodą odkrywkową, choć opracowana w najmniejszych detalach, również nie wywołuje większych emocji. Problematyce brak jakiegoś wyraźnego "pazura". Brak elementu zaskoczenia, jakiejś wyrazistej przewodniej myśli, problemu, który autentycznie chcielibyśmy rozwiązać. To wszystko sprawia, że powieść czyta się z umiarkowanym zainteresowaniem i z coraz mniejszą nadzieją na jakiś istotny zwrot wydarzeń. Wreszcie samo zakończenie również pozostawia wiele do życzenia. Być może pisarz celowo pozostawił wiele wątków otwartych, by za jakiś czas napisać kontynuację powieści, efekt jest jednak taki, że zamiast satysfakcji z poznania rozwiązania spektakularniej sprawy, pozostajemy z pytaniem, czy aby właśnie nie zmarnowaliśmy ładnych paru godzin na lekturę, która nie dostarczyła nam jakichkolwiek mocniejszych wrażeń.
Od strony technicznej książce niewiele można zarzucić. Grisham znany jest z dbałości o detale i spójność całej historii. Osoby, które nie czytały wcześniejszych powieści pisarza mogą śmiało zaryzykować lekturę tej książki i zakładam, że uznają ją za kawał bardzo przyzwoitej historii. Fani autora poczują raczej spory niedosyt i rozczarowanie, bo niestety tym razem Grisham zdecydowanie poskąpił nam mocniejszych wrażeń. Z całą pewnością istnieje cała masa pisarzy, którzy nigdy nie stworzą historii równie dobrej jak "Góra bezprawia", problem polega jednak na tym, że Grisham potrafi pisać o wiele ciekawiej i z tego powodu książka nie jest całkowicie satysfakcjonująca. Polecam przede wszystkim osobom, które dopiero zaczynają przygodę z autorem, jak i czytelnikom zainteresowanym opisywaną w powieści problematyką. Pozostali powinni nastawić się na historię o zdecydowanie mniejszym ładunku emocjonalnym, lub po prostu poczekać na następną powieść, która, miejmy nadzieję, znowu powali czytelników na kolana. Bo właśnie takich lektur najbardziej sobie i Wam życzę.