30.04.2018

"Angielski W firmie i w biznesie." Poziom A2-B1




ISBN: 978-83-6588-406-0
Data wydania: październik 2017
Stron: 136
Poziom: A2-B1







Od wielu lat znajomość języka angielskiego stanowi jeden z podstawowych wymogów dla wielu pracodawców z bardzo różnorodnych branży. I nie mamy tu na myśli umiejętności przedstawienia się i porozmawiania o pogodzie, a komunikację na tematy zawodowe. Kurs "Angielski W firmie i w biznesie." stanowi bardzo dobry wstęp do opanowania właśnie takiego słownictwa. Mogą po nią sięgnąć już osoby, które opanowały podstawy języka (poziom A2).


Kurs składa się z podręcznika i płyty CD. W sumie liczy sobie 16 rozdziałów, poświęconych takim tematom jak aplikowanie na nowe stanowisko, rozmowa kwalifikacyjna, przekładanie spotkań czy też awans. Każdy rozpoczyna zestaw słówek do opanowania, po czym mamy do przeczytania (i/lub odsłuchania) dłuższy tekst. Po zapoznaniu się z tekstem należy wykonać krótki test weryfikujący poziom jego zrozumienia. Kolejne ćwiczenia pomagają nam przyswoić nowe słówka, ich zastosowanie w zdaniach. Każdy rozdział kończy się małą ciekawostką, a co kilka rozdziałów mamy możliwość wykonać ćwiczenia powtórzeniowe. 

Całość jest bardzo kompaktowa i mam tu na myśli zarówno format książki, która bez problemu zmieści się do mniejszej torebki, ale również prezentację samego materiału. Myślę więc, że jest to pozycja idealna dla osób rozpoczynających swoją przygodę z angielskim biznesowym. Kurs nie zniechęci nas nadmierną ilością materiału do opanowania, ale też pozwoli w krótkim czasie zrobić widoczne postępy. Płyta CD pozwoli nam osłuchać się z językiem i szkolić prawidłową wymowę. Warto również wspomnieć, że w podręczniku znalazło się miejsce na prezentację podstawowych reguł gramatycznych, dzięki czemu zawsze będziecie je mieli pod ręką.

Podsumowując kurs "Angielski W firmie i w biznesie." to dobra pozycja dla osób, które w możliwie krótkim czasie pragną poszerzyć swoją znajomość języka angielskiego o tematy bardziej zawodowe. Szereg ćwiczeń, jak i płyta CD, pozwalają na wszechstronną i samodzielną naukę. To wszystko otrzymujemy za bardzo przystępną cenę. Warto rozważyć zakup na stronie https://www.jezykiobce.pl na której bardzo często można spotkać się z atrakcyjnymi rabatami. Zachęcam.

27.04.2018

Business English Magazine nr 64




Business English Magazine to magazyn dla ludzi aktywnych i otwartych na świat oraz dla wszystkich, którym w pracy potrzebny jest język angielski biznesowy. Słowo "biznesowy" w tytule nie powinno Was jednak przerażać, w środku znajdziecie bowiem teksty na wiele interesujących tematów. Specjalistyczne słownictwo przyswajane jest niemal mimochodem. Magazyn od lat reprezentuje bardzo dobry poziom, nie inaczej jest z jego 64 wydaniem. Co możemy znaleźć w środku? O tym już za moment.

Redaktorzy BEM zabierają nas w podróż do dwóch fascynujących zakątków świata i prawdę mówiąc trudno mi zdecydować, który z nich jest bardziej interesujący. Rwanda kojarzy nam się z biedą i wojną, tym bardziej zaskakujący wydaje się artykuł o pozytywnych zmianach, jakie tam następują. Nowa Zelandia zaś fascynuje od dawna, nadal wiemy jednak o niej stosunkowo niewiele. Tym bardziej warto poświęcić parę chwil na lekturę obszernego tekstu na jej temat.

Brytyjska rodzina królewska cieszy się właśnie z przyjścia na świat kolejnego maleństwa, społeczeństwo jednak nadal żyje przede wszystkim zbliżającym się ślubem księcia Harry’ego i Meghan Markle. Wybranka księcia budzi wiele kontrowersji. Łatwiej to zrozumieć zapoznając się z artykułem na jej temat, w którym znajdziecie między innymi informacje na temat jej przeszłości.

W magazynie nie zabrakło też innych ciekawych tematów, choćby tekstu na temat płyt winylowych, które zaskakująco dobrze trzymają się na rynku, czy też nowego trendu w modzie - produkcji odzieży dziecięcej w rozmiarach ... dla dorosłych. Jak zwykle możemy sobie ściągnąć wiele plików z nagraniami artykułów, a także obejrzeć kilka filmików powiązanych tematycznie z bieżącym magazynem. Do dyspozycji mamy także specjalny dodatek tematyczny, tym razem na temat żywności organicznej. Do tego dochodzą jeszcze dialogi z miejsca pracy i krótkie ćwiczenia. Wszystko urzymane jest tradycyjnie na wysokim poziomie, możemy więc być pewni, że magazyn zapewni nam ładnych parę godzin intensywnej, ale i interesującej pracy. Zachęcam do lektury.

25.04.2018

"Co Pan na to Doktorze z sieci?" Anna Krysiukiewicz Fenger, Katarzyna Koper



Autorzy: Anna Krysiukiewicz Fenger, Katarzyna Koper
Wydawnictwo: Edipresse Książki
data wydania: 7 grudnia 2017
ISBN: 9788381171571
liczba stron: 224




Marzeniem każdego rodzica jest, by jego pociecha rozwijała się zdrowo i bezproblemowo. Jesteśmy gotowi zrobić niemal wszystko, by zapewnić dziecku prawidłowy rozwój. Niestety nikt z nas nie jest specjalistą w każdej dziedzinie, dlatego często, podejmując ważne dla dobra malucha decyzje, musimy opierać się na wiedzy i opinii innych osób. W idealnym świecie, w razie jakichkolwiek wątpliwości, moglibyśmy sięgnąć po telefon i wybrać numer specjalisty, który byłby w stanie udzielić nam wyczerpującej odpowiedzi na każde pytanie. Rzeczywistość wygląda oczywiście inaczej. Czasem opieramy się na wiedzy naszych rodziców czy znajomych. O wiele częściej jednak ... wpisujemy nasze pytania w internetową wyszukiwarkę... Rozwiązanie wydaje się niemal idealne. Google zna odpowiedź na praktycznie każde pytanie, jest dostępny o każdej porze dnia i nocy, a do tego jego porady są całkowicie bezpłatne. Cóż, wszystko było by piękne, gdyby informacje zawsze tworzyły osoby kompetentne w danym temacie. Niestety, o wiele łatwiej natknąć się na wypowiedzi osób, które nie posiadają choćby podstawowej wiedzy, a jedynie PRZEKONANIE, że w danym temacie mają coś do powiedzenia. W rezultacie, opierając się na radach "internetowych specjalistów", można dziecku nawet bardziej zaszkodzić niż pomóc. Właśnie z tego powodu tak ważne było, by pojawiła się taka książka jak "Co Pan na to Doktorze z sieci?".

Jej autorki: lekarz pediatra z dużym doświadczeniem zawodowym oraz dziennikarka specjalizująca się w tematach o zdrowiu, postanowiły rozprawić się z problemami, które najczęściej trapią rodziców. Znalazło się więc tu miejsce na kwestię antybiotyków, alergii, szczepień, otyłości czy też odporności maluchów. Każdy temat to osobny rozdział, rozpoczynający się cytatami znalezionymi w internecie. Zdarza się, że cytaty już wzajemnie się wykluczają - to mały dowód na to, że musimy bardzo uważać porady, z jakimi stykamy się w sieci. Dalsza część to już szereg bardzo przydatnych informacji i wyjaśnień, podzielonych na małe bloki (forma pytanie-odpowiedź). Co prawda można czytać tylko odpowiedzi na najbardziej interesujące nas pytania, osobiście jednak zachęcam do choć jednokrotnego przeczytania książki od deski do deski. Okazuje się bowiem, że często sami postępujemy w oparciu o własne doświadczenia, będąc przekonani, że nasze działanie jest właściwe. Książka "Co Pan na to Doktorze z sieci?" może okazać się dla nas sporym zaskoczeniem i uświadomić, że zupełnie nieświadomie popełniamy poważne błędy. Przykładem może być choćby duża dbałość o czystość w domu i higienę dziecka. Teoretycznie jest oczwiste, jak bardzo to ważne, a jednak... Choć chętnie podzieliłabym się z Wami kilkoma bardzo ciekawymi informacjami z książki, uważam, że o wiele lepiej będzie, jeśli sami po nią sięgniecie. Każdy z nas jest bowiem inny, posiadamy odmienną wiedzę nawet na najbardziej podstawowe tematy.

Już na marginesie dodam, że książka doczekała się bardzo ładnego i solidnego wydania, dzięki któremu będzie nam służyć napradę długo, no i świetnie nadaje się na prezent dla świeżo (choć nie tylko) upieczonych rodziców.

Książka "Co Pan na to Doktorze z sieci?" dostarcza nam całą masę przystępnej i solidnej wiedzy w zakresie zdrowego wychowania maluchów. Polecam ją wszystkim rodzicom, każdy bowiem znajdzie tutaj szereg interesujących i ważnych informacji. To z pewnością o wiele lepsze rozwiązanie niż bezradne przetrząsanie internetowych wiadomości. Ta książka może zaoszczędzić Wam wielu trosk, a Waszym pociechom zapewnić jeszcze zdrowsze życie. Polecam.

23.04.2018

"Zarządzanie czasem w pigułce" Agnieszka Makarow




Autor: Agnieszka Makarow
Wydawnictwo: Samo sedno
ISBN: 978-83-6588-419-0
Stron: 208







Zarządzanie czasem to temat bardzo modny i niezmiennie aktualny. Żyjemy w bardzo intensywnych czasach, często w biegu, przeciążeni terminami i zobowiązaniami. Nieraz wstajemy z mocnym postanowieniem nadrobienia wszelkich zaległości i kładziemy się z poczuciem, że zamiast ich ubyć, przybyło. Równie często pod koniec dnia nie jesteśmy nawet w stanie powiedzieć, na co go spożytkowaliśmy. Czy można żyć inaczej, efektywniej, ale i radośniej? Istnieje cała masa poradników, które zapewniają, że faktycznie da się coś zmienić. Niestety wiele z nich to jedynie zestaw pustych frazesów i "technik" tak skomplikowanych, że trudno znaleźć w sobie motywację, by je chociaż wypróbować. Dlaczego więc postanowiłam sięgnąć po "Zarządzanie czasem w pigułce"? Być może dlatego, że napisała ją Agnieszka Makarow. To nie żaden amerykański guru, a studentka kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Pomimo wymagającego kierunku ta młoda osoba zebrała już wiele doświadczenia w zakresie prowadzenia szkoleń dotyczących umiejętności miękkich. Liczyłam więc, że mam przed sobą bardzo "życiowy" poradnik, który faktycznie pomaga osobom, które muszą dobrze sobie zorganizować czas. I jak się okazało, miałam rację.

W poradniku znajdziecie kilka najbardziej popularnych i skutecznych technik zarządzania czasem jak przykładowo S.M.A.R.T., OATS, GTD, Pomodoro czy macierz Eisenhowera. To jednak nie one decydują o wartości poradnika, a życiowe podejście autorki do tematu. Mam wrażenie, że pisząc go, autorka ani na chwilę nie zapomniała, na czym polega problem przeciążonych nauką studentów i starała się dostarczyć im rozwiązań, które faktycznie mogą im pomóc. Właśnie dlatego kładzie nacisk na stawianie sobie priorytetów, zarówno krótko-, jak i długoterminowych, szczegółowe formułowanie zadań, tak by faktycznie można było określić czas potrzebny do ich wykonania. Oczywiście nie mogło obyć się bez omówienia jakże popularnych "odciągaczy od nauki" jak choćby portale społecznościowe. Część porad może wydać się bardzo oczywista ale gdy dobrze się nad nimi zastanowić, są to sprawy, w których najczęściej popełniamy błędy, więc może właśnie dlatego warto o tym pisać i przypominać.

Miło zaskoczyło mnie omówienie różnego rodzaju aplikacji mobilnych mających na celu usprawnienie naszego procesu planowania i zarządzania czasem. Przyznam, że nie miałam pojęcia, że jest ich tak wiele i ile mogą zaoferować. To z pewnością niezła pomoc dla osób, które nie wyobrażają sobie życia bez "komórki".

Poradnik "Zarządzanie czasem w pigułce" jest bardzo przystępnie napisany, ale i bardzo treściwy. W mojej ocenie znalazło się tu wszystko, co faktycznie ma sens i może nam pomóc zapanować nad ogromem zadań i obowiązków. To problem z którym boryka się niemal każdy, tym bardziej poradnik polecam.

18.04.2018

"Trudne światło" Tomás González



Autor: Tomás González
Tłumaczenie: Marta Szafrańska-Brandt
Wydawnictwo: Znak
tytuł oryginału: La luz dificil
data wydania: 26 lutego 2018
ISBN: 9788324053391
liczba stron: 208






Każdego dnia na księgarnianych półkach pojawia się wiele nowych książek. Niestety większość nich to zwykłe "zapychacze czasu" - opowieści lekkie, nie wymagające refleksji, tak banalne i przewidywalne, że po paru dniach trudno nam przypomnieć sobie, o czym w ogóle były. Tym bardziej cieszy pojawianie się takich "perełek" jak "Trudne światło" autorstwa Tomása Gonzáleza. Ten kolumbijski pisarz nie tworzy dla rozgłosu, a z miłości do literatury i co tu kryć, ta różnica jest odczuwalna już od pierwszych stron książki.


David, uznany malarz, wspomina przełomowe chwile w swoim życiu. Choć osiągnął w życiu wiele, wiele też utracił, a każda strata na dobre zapisała się w jego sercu. Wypadek syna, podróż do kliniki, śmierć ukochanej żony. Mogłoby się wydawać, że "Trudne światło" to powieść o cierpieniu i stracie, jednak w rzeczywistości to również historia o życiu i prawdziwej miłości.

Powieść jest stosunkowo krótka, warto jednak zarezerwować dla niej więcej czasu i delektować się każdą stroną. Tomás González stworzył bohatera boleśnie doświadczonego przez upływ czasu, ale też postać, która doświadczyła wiele dobrego i potrafi docenić każdą pozytywną drobnostkę w swoim życiu. David opowiada o swoim związku z Sarą, która niewątpliwie była miłością jego życia. Jest coś bardzo poruszającego w sposobie, w jakim ten stary człowiek wspomina kobietę, u boku której spędził wiele lat, rozpamiętuje jej mądrość i nieprzemijającą urodę. 

Nie mniej intrygujący jest wątek Jacobo, syna Davida. Jacob uległ wypadkowi, a jego dalsze życie jest wypełnione bólem, którego nie potrafi ukoić nikt z bliskich mu osób. Czy takie życie w ogóle jeszcze ma sens? Czy większym źródłem cierpienia jest bezsilne obserwowanie udręki własnego dziecka, czy też decyzja, by pozwolić mu odejść?

"Trudne światło" wymaga dużego skupienia. Z jednej strony zachwyca sposobem, w jaki bohater rozpamiętuje i celebruje radosne momenty swego życia, z drugiej porusza ogromem doświadczonego przez niego cierpienia. To historia o bólu i utracie, ale jeszcze bardziej o życiu, bliskości, szczerych uczuciach. To powieść frapująca, ale i wyjątkowa. Tej historii nie ma sensu opisywać w wielu słowach, ją trzeba przeczytać i "przeżyć" na własny sposób, do czego Was zachęcam.

12.04.2018

"Dzień 7" Kerry Drewery


Autor: Kerry Drewery
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
Cykl: Cela 7 (tom 2)
Wydawnictwo: Młody Book
tytuł oryginału: Day 7
data wydania: 15 lutego 2018
ISBN: 9788380572041
liczba stron: 448




Czy zdarzyło się Wam czekać na kontynuację książki, która autentycznie Was porwała i wierzyć, że emocje jej towarzyszące będą równie intensywne? Cóż, z reguły mało któremu autorowi udaje się stworzyć drugi tom, który byłby równie pasjonujący jak początek serii. Na jego niekorzyść działa choćby brak elementu zaskoczenia - czyli to, co w pierwszej części bardzo silnie na nas oddziałuje. Wiemy już z grubsza, czego możemy spodziewać się po fabule, któremu bohaterowi powinniśmy kibicować, a na którego "uważać". To niekoniecznie oznacza, że lektura kontynuacji ciekawych powieści zawsze musi oznaczać rozczarowanie. Zawsze można do nich wpleść coś nowego, zaskakujący zwrot akcji, niespodziewaną przemianę bohatera. Chyba właśnie tego oczekiwałam od drugiego tomu z serii Cela 7. Niestety tym razem książka bardzo mnie rozczarowała.

Martha Honeydew, cudem ocalona z celi śmierci, nadal nie może odetchnąć. Nie brakuje osób, które utrzymują, że jej uwolnienie jest wynikiem zręcznej manipulacji i niesłusznie uniknęła kary. Jakby tego było mało z każdym dniem przybliża się dzień, w którym może zostać stracony jej ukochany. Jak pomóc Isaacowi nie wpadając w nowe tarapaty?

"Dzień 7" to jedna z tych książek, których raczej nie powinno się czytać oddzielnie, bo nie trzymając się chronologii tracimy sporo cennych informacji. W tym przypadku są to szczegóły działania wyrafinowanego wymiaru sprawiedliwości, w którym (teoretycznie) każdy może zadecydować o czyjejś śmierci. Po lekturze "Celi 7" wiemy już, jak to działa, dlatego też wątek Isaaca, przechodzącego do kolejnych cel jest stosunkowo skąpy, a i tak nudny. Chłopak wspomina swoje dzieciństwo, czasem rozmyśla o swej ukochanej, innym razem nad tym, jak mogą go postrzegać osoby, które mają zadecydować o jego winie. To wszystko jest niemal całkowicie zbyteczne dla rozwoju fabuły, tym lepiej, że przemyślenia chłopaka nie pojawiają się zbyt często. Bardzo rozczarowuje główna bohaterka pierwszej części, Martha. Dziewczyna tuła się od drzwi do drzwi bez większego pomysłu na siebie i na to, jak pomóc człowiekowi, który za parę dni może stracić życie. Trudno wyczuć tu determinację, czy choćby cień inteligencji. Koniec końcem do działania skłania ją osoba, której absolutnie ufać nie powinna. Choć sygnały ostrzegawcze są bardzo wyraźne, Martha bardzo łatwo daje wmanewrować się w kolejną pułapkę. 

Również język powieści tym razem wyraźnie nuży i w bardzo małym stopniu angażuje czytelnika. Często mamy tu do czynienia ze zbiorem pojedynczych słów. Tekst typu - Wybuch. Pył. Krzyk. Ciała. Biegnę. itd robi tak małe wrażenie, że trudno się na nim skupić, o wiele łatwiej tego typu opisy omijać.

Jeśli miałabym wskazać jakiś mocny punkt tej opowieści to jest nim niezmiennie intrygujący model wymiaru sprawiedliwości. Choć teoretycznie już wiemy, jak działa, nadal zmusza nas do przemyśleń. Jak często zdarza się nam wydawać opinie na podstawie bardzo okrojonych informacji? Może nie decydują one o czyimś życiu i śmierci, ale mogą również krzywdzić osoby, których dotyczą. "Dzień 7" pokazuje, jak łatwo można zostać wmanipulowanym, wyłączyć zdroworozsądkowe myślenie i zaprzeczać faktom. Zanim więc wyrazimy jakąś opinię pod kolejnym artykułem, znalezionym w internecie, może warto zapytać się na ile jest on wiarygodny, czy można zweryfikować zawarte w nim informacje? Oczywiście nie należy wszędzie doszukiwać się teorii spisowych, ale może warto czasem wstrzymać się od osądzania, jeśli mamy wrażenie, że nasze wiadomości nie są wyczerpujące. "Dzień 7" z całą pewnością zachęca do tego typu przemyśleń.

Niestety kontynuacja "Celi 7" zupełnie nie spełniła moich oczekiwań, choć wiem, że nie brakuje czytelników, którym bardzo przypadła do gustu. Moim zdaniem nie wniosła niemal niczego nowego do historii i stanowi jednynie jej sztuczne przedłużenie, mam jednak nadzieję, że zakończenie trylogii jeszcze czymś mnie zaskoczy i poruszy. Póki co polecam jednynie tym, którzy poznali i docenili "Celę 7" i po prostu muszą zaspokoić swoją ciekawość. Książka nie powali Was na kolana, ale być może przygotuje na mocny finał? Tego i Wam i sobie życzę...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...