Autor: Elena Tchoudinova
Wydawnictwo: Varsovia
tytuł oryginału: La Mosquée Notre-Dame de Paris: année 2048
data wydania: 2012
ISBN: 9788361463030
liczba stron: 312
Zapewne każdy z Was posiada w biblioteczce książkę, która pomimo ciekawie zapowiadającej się fabuły, jakoś ciągle spychana jest w kąt i od wielu miesięcy zarasta kurzem. W moim przypadku taką książką był "Meczet Notre Dame. Rok 2048". Powieść zapewne jeszcze długo stałaby na półce, gdyby nie fakt, że ktoś wspomniał ją w krótkim materiale filmowym, który rzekomo obrazuje najazd Islamistów na Francję. Sięgając po nią nie wiedziałam, że już za dwa dni dowiem się o zamachach terrorystycznych w Paryżu, które poruszą cały świat. Być może właśnie to wydarzenie sprawiło, że książka, jak żadna inna, strasznie namieszała mi w głowie. Choć recenzje z reguły powinny być w miarę możliwości obiektywne, tym razem nie może obyć się bez szeregu bardzo osobistych wrażeń. Możecie więc przyjąć, że to co czytacie to nie recenzja, a bardzo obszerna opinia.
Paryż, rok 2048. W mieście od dawna panuje islam, ulice patroluje policja religijna, a społeczność zdała się już przyzwyczaić do publicznych egzekucji na niewiernych. Ostatni chrześcijanie zostali zesłani do getta i pozbawieni wszelkich praw. Jedynie przyjmując "jedyną, prawdziwą wiarę" można liczyć na bardziej dostatnie, choć pełne ograniczeń życie. Nikomu nie można ufać, tak łatwo popełnić błąd, za który człowiek może zapłacić najwyższą cenę... Członkowie Ruchu Oporu z narażeniem życia próbują przeciwstawić się nowej rzeczywistości. Ich zuchwałe akcje nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Podczas gdy muzłumańskie władze planują ostatecznie rozprawić się z "chrześcijańskim problemem", Ruch Oporu przygotowuje się do niezwykłej akcji, która dla wielu stanie się tą ostatnią i najważniejszą...
Powieść "Meczet Notre Dame. Rok 2048" można określić mianem dystopii religijnej. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czytać czegoś podobnego, tym większe emocje towarzyszyły więc lekturze tej książki. Jej autorka w bardzo sugestywny sposób rysuje przed nami mroczną wizję przyszłości. Nie można odmówić jej bardzo umiejętnego wykorzystywania pewnych faktów historycznych, co sprawia, że wielu czytelników autentycznie wierzy, że Europa właśnie do takiej sytuacji zmierza. Za niewątpliwy plus książki można przyjąć ciekawie skonstruowaną fabułę, dozowanie napięcia, dbałość o szczegóły i ogólny, bardzo mocny przekaz. Niewiele brakowało, bym uznała ją za wyjątkowo udaną pozycję, która zmusza do głębokiej refleksji. Zapewnie tak właśnie by się stało, gdyby autorka wykorzystała dwie, fikcyjne religie. Niestety stało się inaczej, a całość zyskała bardzo gorzki wydźwięk i stała się tematem żywej dyskusji w wielu krajach. Mało tego, biorąc pod uwagę aktualną sytuację na świecie, jestem przekonana, że o powieści będzie coraz głośniej.
Choć na samym początku powieści znajduje się zastrzeżenie, że poglądy bohaterów nie mają nic wspólnego z poglądami autorki, jej posłowie nie pozostawia żadnych wątpliwości. Elena Tchoudinova jest przeciwniczką islamu, gorąco nawołującą do ewangelizacji. Właśnie ten fakt sprawia, że całość czytałam z rosnącym niepokojem i niezwykle trudno było mi pogodzić się z tym, w jaki sposób przedstawia się w niej muzłumańskie realia. Autorka zdała się wybrać wszystko, co w islamie jest najbardziej kontrowersyjne i ekstrymalne. Tak więc oczywiście musiała pojawić się brutalna egzekucja za stosunkowo niewielkie przewinienie, trzeba było wspomnieć o obrzezaniu dziewczynek, wydawaniu ich za mąż za obleśnych starców, o działaniach przeciwko kulturze - czy to książki, muzyka, malarstwo, kino - wszystko jest niepożądane, o ile nie zakazane. Całość opiera się na strachu, zestawie drastycznych reguł, które bądź się przestrzega, bądź za nieprzestrzeganie płaci się surową karę. Jakby ten wyjątkowo niekorzystny obraz nie wystarczał, dochodzą jeszcze wypowiedzi bohaterów, bardzo jednoznaczne i dosadne. Trudno czytać mi dialog, w którym wyznawca islamu określany jest mianem "zadka" - z uwagi na pozycję w której się modli. Trudno czytać mi poglądy, które kłócą się z wizją świata, w jaką sama pragnę wierzyć. Fakt, że powieść tak jednoznacznie opowiada się po stronie chrześcijan sprawia, że jest ona dla mnie bardzo trudna w odbiorze i ocenie.
Nie ukrywam, że bardzo długo nosiłam się z zamiarem zdecydowaniego skrytykowania tej powieści, uznając ją za bardzo stronniczą, szkodliwą, celowo wykrzywiającą rzeczywistość. W ostatecznym rozrachunku nie mogę jednak tego zrobić. Pomimo, iż podczas lektury wszystko we mnie zdawało się przed nią bronić, ostatecznie nie mogłam przejść obojętnie wobec wypowiadanych tu poglądów i ku mojemu zaskoczeniu muszę przyznać, że ta pozycja w pewnym stopniu wpłynęła na sposób, w jaki postrzegam aktualną sytuację na świecie. Czy rzeczywiście tak bardzo staramy się być poprawni politycznie, respektować odmienność każdej jednostki, że nie dostrzegamy faktu, że pewne jednostki, mogą ten fakt wykorzystać przeciwko nam? Czy mimo wszystko powinniśmy być bardziej nieufni i poważniej traktować zagrożenie, jakie może nieść z sobą rosnąca w siłę religia? Czy faktycznie naszym zadaniem jest nieustannie ustępować, w sytuacji gdy druga strona stawia tylko wymagania?
Nie jestem w stanie ocenić tej książki, ocenić stopnia jej szkodliwości czy też pożyteczności. Jakaś cząstka mnie jawnie się przeciw niej buntuje, jednak inna zaczyna stawiać pod znakiem zapytania to, w co dotąd wierzyłam. Sięgając po "Meczet Notre Dame. Rok 2048" musicie przygotować się na pozycję, którą trudno będzie Wam rozpatrywać wyłącznie w kategoriach fikcji literackiej. Zalecam przy niej dużą ostrożność i spokój. To jedna z książek, która na dobre pozostanie w Waszej pamięci. Już tylko w ramach ciekawostki nadmienię, że w powieści pojawia się również polski motyw. To właśnie w Polsce urzęduje nowy papież, po tym jak ten właściwy ustąpił ze stanowiska. Polska pozostaje krajem chrześcijańskim tylko i wyłącznie dlatego, bo nie zgodziła się przyjąć do siebie coraz to większej liczby napływających muzłumanów. Gdy zachowanie to spotkało się z krytyką sąsiednich państw, Polska wyszła zarówno z NATO jak i Unii Europejskiej. Strach się bać...
~wycofuje się powoli~ Nie dla mnie
OdpowiedzUsuńW pełni zrozumiałe zachowanie :-) Pozdrawiam!
UsuńCzytałam. Czasami fikcja literacka jest bardzo bliska rzeczywistości... Książka na pewno skłania do myślenia.
OdpowiedzUsuńOpis tej książki też mnie trochę przeraził. Nie czytałam jej, ale mam chyba takie samo zdanie. Z jednej strony trzymam się pewnych poglądów, z drugiej — boję. Ten wątek dziejący się w Polsce chyba jest bardzo ciekawy — chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńErna
Polski wątek rozgrywa się wyłącznie w dialogach bohaterów, a szkoda, bo mógłby być bardzo ciekawy. Nie dziwię się, że opis Cię przeraził. Wcześniej w ogóle nie przywiązywałam do niego wagi, teraz nabrał zupełnie innego wymiaru...
UsuńO nie, takiej pozycji na pewno nie przeczytam i, niestety, w mojej opinii to karygodne, że ktoś pozwolił wydać tak okrutnie oczerniającą inną religię.
OdpowiedzUsuńZerknij na portale z książkami a przekonasz się, że wiele osób jest zupełnie innego zdania. Podejścia do niej są bardzo różne, dla mnie była ona bardzo trudna, wiele osób uznało ją jednak za niezwykle prawdziwą i wartościową... Więc może mimo wszystko warto wyrobić sobie własną opinię. Pozdrawiam!
UsuńMasz dar to świetnego tworzenia różnych treści.
OdpowiedzUsuń