5.02.2013

Wszystkie odcienie czerni



Autor: Ilona Felicjańska
wydawnictwo: Akurat
data wydania: styczeń 2013
ISBN: 978-83-7758-347-0






Brak wiedzy może być zaletą... Podobno Wałęsa dokonał swego czasu tak wiele, bo po prostu nie wiedział, że tego zrobić się nie da... Ja również czegoś nie wiem. Otóż, naprawdę nie mam większego pojęcia, kim jest Ilona Felicjańska. Widać nie obracam się na właściwych stronach i w odpowiednich kręgach, by to wiedzieć. A gdybym wiedziała, wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Być może czułabym dziką satysfakcję oznaczając za wartościowe dwu-, trzyzdaniowe opinie osób, które wcale nie przeczytały jej książki do końca, (o ile w ogóle) a które próbują zmieść ją z powierzchni ziemi. Być może pisalabym złośliwe komentarze na różnych stronach i krzyczała „PISANIEM POWINNI ZAJMOWAĆ SIĘ PISARZE!” Bo obserwując ile ich się pojawiło, zaczynam wierzyć, że niektórzy pisarzami po prostu się rodzą... Mogłabym robić wiele rzeczy, z zadowoleniem mrucząc „Nooo teraz to jej dowaliłam!” Ale Ilony Felicjańskiej nie znam i takie zachowania raczej mnie drażnią niż bawią. Dopiero po przeczytaniu książki wyszukałam parę podstawowych informacji na temat autorki. (Tak, teraz to AUTORKA!) Ale te informacje pozostawiam dla siebie, bo w końcu piszę recenzję książki a nie felieton na temat Felicjańskiej.

"Wszystkie odcienie czerni" mają być thillerem erotycznym, tak przynajmniej sugeruje okładka. Hasło z jednej strony intryguje, z drugiej nietrudno o założenie, że mamy przed sobą kolejną książkę, która próbuje się wybić na nie do końca dla mnie zrozumiałym sukcesie Greya. Warto porzucić obawy i spróbować, bo choć w książce erotyki nie brakuje, z całą pewnością nie wpisuje się w falę, a znacząco od niej odbija i to w bardzo dobrym kierunku.

Już po pierwszych stronach książki miałam ogromną ochotę napisać list dziękczynny do autorki. Za sprawą jej bohaterki, Anny, wróciła mi wiara, że erotyczne uniesienia nie są zarezerwowane wyłącznie dla nieśmiałych, młodziutkich dziewic, które dopiero co robią pierwsze niepewne kroki w dorosłym życiu. Anna to 35-latka, żona i matka dwójki dzieci. Dość przewrotnie w książce kilkakrotnie pojawia się myśl, że jest ona „prawie dziewicą”. Poślubiła bowiem pierwszego mężczyznę, który poprowadził ją do bram rozkoszy... Dopiero po wielu latach bycia wzorową matką i żoną ulega tajemniczemu kochankowi. Przy czarującym biznesmenie rozkwita na nowo...

Stop! Zanim zaczniecie podejrzewać, że bohaterka co chwila będzie rozpadać się na tysiące kawałków śpieszę poinformować, że pomyliliście książkę! Bohaterka i owszem, odkryje wiele nowych przyjemności, ale jej fascynacja jest opisana w sposób zdecydowanie bardziej realistyczny. Moim skromnym zdaniem o wiele ciekawszy niż bezkrytyczne ach! i och! na które skazują nas inni autorzy. Kochanek jest jak najbardziej czarujący i uwodzicielski, jednak gdy podczas którejś z kolei schadzki, jego wybranka znika w łazience, zamiast siedzieć na łóżku i dyszeć niczym niewyżyty pies, domagający się zaspkojenia ... spokojnie ogląda telewizję. Kochanek najwyraźniej nie przeszedł również kursu z odczytywania myśli. Nie każdy jego eksperyment wzbudza zachwyt kochanki. Czasem tak jak w życiu, bywa po prostu ... średnio.

Opisy zbliżeń w wydaniu Felicjańskiej były dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Są one bardzo odważne i szczere, nadal jednak w granicach dobrego smaku. Choć w tym przypadku każdy z nas wyznacza swoją granicę i książka w odczuciu co poniektórych czytelników może posuwać się za daleko. Osobiście jednak od dawna czekałam na tak opisane sceny erotyczne i co tu kryć, wypociny autorki wielkiego bestsellera przy opisach Felicjańskiej, przypominają raczej podnietki porządnej pensjonarki niż coś szokującego i mocno erotycznego.

Odnoszę zresztą wrażenie, że autorka traktuje to całe erotyczne szaleństwo, jakie od pewnego czasu nas dotyka, z lekkim przymrużeniem oka. Jej bohaterka pracuje w wydawnictwie i zastanawia się nad wydaniem własnego erotyka. Jak na mój gust to dość przewrotne...

Być może własnie za sprawą tego zajęcia, na kolejnych stronach czytelnik może mieć wątpliwości, co właściwie się dzieje. Czy erotyczne sceny z kolejnymi mężczyznami to prawda, zaprzeczająca teorii, że bohaterka była „prawie dziewicą”? Być może są to fantazje kobiety, która pozostając wierną jednemu mężczyźnie, daje upust potrzebom, których po latach mąż już nie zaspokaja? A może mamy tu do czynienia z książką w książce, pisaną przez naszą bohaterkę? Odpowiedź na to pytanie pozostawię czytelnikom.

Wbrew pozorom książka wcale nie ogranicza się do jednego tematu. Podczas gdy Anna dzieli swoje dni pomiędzy erotyczne doświadczenia z kochankiem, a planami wydania własnej, odważnej książki, jej mąż musi stawić czoło wyjątkowo trudnej sprawie, w której, jak szybko się okazuje, nie brak ofiar śmiertelnych. W tym czasie małżeństwo nie ma jeszcze najmniejszego pojęcia, że ich działania, choć przecież wcale ze sobą nie związane, prowadzą ich w niebezpieczną pułapkę i już niedługo rozpocznie się dla nich walka o przetrwanie...

Zręczna intryga sprawia, że akcja książki gwałtownie przyspiesza a mocna dawka adrenaliny sprawia, że książkę po prostu trzeba przeczytać do końca. A zakończenie naprawdę zaskakuje...

O "Wszystkich odcieniach czerni" mogę powiedzieć wiele dobrego. Ciekawy pomysł, odważna erotyka, świetny język, czego można chcieć więcej? Niestety jeden drobny szczegół zdecydowanie wpłynął na mniej entuzjastyczny odbiór. Podobnie jak ja w tej recenzji, tak samo autorka w książce poświęciła bardzo dużo uwagi jej erotycznej stronie. I choć podejście do erotyki jest naprawdę dobre, zabrakło równowagi pomiędzy nią a pozostałymi wątkami. Misternie skonstruowana intryga zostaje zepchnięta gdzieś na sam koniec, pozostawiając czytelnikowi uczucie rozczarowania, że nie pojawiła się dużo wcześniej. Gdyby tak było, książka zasługiwałaby na najwyższą notę, udowadniając że można napisać książkę z dużą dawką erotyki, a mimo to wnikliwą i interesującą. Pomimo zaburzenia proporcji, książka naprawdę może się podobać i dla niejednego czytelnika będzie stanowić wspaniałą, intrygującą przygodę. Co bardziej dociekliwi być może odkryją jeszcze więcej, czytając pomiędzy wierszami...

Osobiście jestem pod dużym wrażeniem. Oczywiście książka nie trafi w gusta wszystkich czytelników, najwięcej problemów będą z nią miały osoby o bardziej konserwatywnych poglądach, jednak czytelników, którzy gustują w tego typu klimatach, gorąco zachęcam, by pozbyli się uprzedzeń i zaryzykowali przygodę z tą książką. Jeżeli przestaniecie spoglądać na książkę przez pryzmat kolorowych pism, jest duża szansa, że będziecie bardzo mile zaskoczeni...

Wszystkie odcienie czerni - CYFROTEKA.PL

28 komentarzy:

  1. Przyznam, że mam mieszane odczucia. Z jednej strony ewidentne nawiązywanie do bestsellerowych książek wiadomej proweniencji, z drugiej zaś fakt, że książkę bardzo poleca Mariusz Zielke, który zajmował się redakcją tej pozycji i po którym raczej nie spodziewam się koniunkturalnych zachowań. Tobie się podobało... Więc to chyba wystarczy tych rekomendacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś za to ciągłe nawiązywanie musimy przede wszystkim podziękować niektórym osobom w wydawnictwach, bo wiem że cisną autorów, więc podejrzewam że nie ominęło to również tej książki. Przesadna ilość erotyki i krzykliwe tytuły mają zapewnić sprzedaż i pewnie nawet to robią. Nawet jeśli cierpi na tym książka. Odjęcie sporej części opisów erotycznych bardzo by poprawiło cały obraz, niemniej uważam że książka napisana jest naprawdę dobrze. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni erotyk z którym mam do czynienia i póki co mój faworyt.

      Usuń
  2. Jeśli Zielke tak ocenia, jak pisze, to faktycznie książka musi być świetna. Sam nie czytałem, więc swego zdania o tej konkretnie nie mam, ale zaryzykowałbym twierdzenie, iż rzeczy mają być dobre. Wolę dobre porno, niż słabą sztukę :) A tak w ogóle to chyba pierwszy raz sięgnąłem po recenzję, by przeczytać ją dla niej samej. Recenzję o książce, o której byłem przekonany, że na pewno mnie nie interesuje :) I nie zawiodłem się, a powieść jednak dodaję do stosika. Wszystko przez tę recenzję i tego Mariusza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz pojęcia jak miło przeczytać taki komentarz, bardzo Ci dziękuję! Książki co prawda nie ma co porównywać do tak cenionego przez nas Wyroku ale w swoim gatunku jest dla mnie póki co najlepsza, choć miałam pewne zastrzeżenia. Jestem pewna że i Ty dostrzegłbyś w niej sporo dobrego.

      Usuń
  3. Z prawdziwą przyjemnością czytałam twoją recenzje. Wczoraj słuchałam w tv ,,Na językach'', gdzie niemal zmieszali z błotem tę książkę, a nawet jej nie przeczytali, lub przeczytali częściowo. Twoja recenzja tylko potwierdza, że nie wolno oceniać książki po fragmentach.
    Osobiście czekam na swój egzemplarz ,,Wszystkich odcieni czerni'' i teraz już wiem, że mogę spodziewać się dobrej erotycznej lektury.
    Dziękuję za szczerą, rzetelną recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj w jednej z gazet czytałam wypowiedź wydawcy, że "Wszystkie odcienie czerni" są polską odpowiedzią na Greya. Przyznam szczerze, że nie rozumiem całego tego zamieszania wokół powieści erotycznych, szaleństwo takie samo jak wcześniej było z wampirami po wydaniu "Zmierzchu" ;)
    Czy jeszcze ktoś pamięta o "Pamiętnikach Fanny Hill" wydanych w 1750 roku? Jednej z pierwszych powieści erotycznych? Dopiero wtedy to musiało szokować ;)
    Chciałabym przeczytać Greya, żeby wyrobić sobie opinię, chciałabym również zapoznać się z twórczością Felicjańskiej (do czasu wydania książki nawet o niej nie słyszałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, to już męczące, że ciągle wszystko porównuje się do Greya i sprawia wrażenie że wszystkie książki powstają własnie za jego sprawą. A ta historia tworzyła się już przed sławną trylogią, ale i tak wrzuca się ją do tego samego worka...
      Mam nadzieję że o Paniętnikach ludzie jeszcze nie zapomnieli :-)

      Usuń
  5. Świetna recenzja. Książkę skreśliłam zanim zapoznałam się z informacjami o niej, ponieważ nie wierzyłam w zdolności autorki, ale po Twojej opinii zmieniłam zdanie, przeczytam ( Tak na marginesie przekonało mnie , że rozpadania na milion kawałeczków nie będzie i achów i ochów, bo po Greyu mam alergię na pewne zwroty. W sumie , co za dużo,to i uczulić się można

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja nawet rozumiem że niektórzy książkę skreślą z uwagi na obraz autorki kreowany w mediach. Za to strasznie mnie wkurza gdy ktoś nie czytał a pisze, że jest zła... Przeraża mnie skala tego zjawiska...

      Usuń
  6. Cóż, ani tematyka książki mnie nie nęci, ani pani Felicjańska nie jest dla mnie kimś intrygującym, więc się nie skuszę raczej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem mile zakoczona Twoją entuzjastyczną recenzją - cieszę się, że warto sięgnąć po tę książkę, tak zwyczajnie :-)
    Wnikliwa i świetna recenzja!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, od tych książek erotycznych się ostatnio zaroiło. Ja nie mam najmniejszego zamiaru sięgać po którąkolwiek z nich.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wiem tyle, że jest to była modelka i była celebrytka/ tak wynikało z wywiadu jaki słyszałam z nią/, i że ostatnio była słynna z powodu jednego "niewielkiego wykroczenia", ale takie się zdarzają nie takim osobom nawet, jak ona/ chociaż nie powinny, gdyż mogą się tragicznie kończyć/. Skoro chce pisać, dlaczego nie, może akurat okaże się, że ma talent. Ja czytać nie będę, ale nie rozumiem skąd tyle jadu u co niektórych.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam jakąś wzmiankę o wykroczeniu ale ocenę pozostawiam właściwym władzom. Zbyt często mediom zdarza się przeinaczać fakty... Masz jednak rację, że do takich sytuacji dochodzić nie powinno...
      Podobnie jak Ty nie pojmuję tego jadu. Mam wrażenie że co poniekórzy są strasznie zakompleksieni i czasem to z nich wychodzi...

      Usuń
  10. Czyli można napisać coś ala erotyk ze smakiem i pomysłem? Super!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawa byłam jak ta książka zostanie odebrana w blogosferze:) Widzę, że w sumie nie jest tak źle jak się spodziewałam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo intryguje mnie ta książka :) A Twoja recenzja fantastyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Swego czasu śledziłam poczynania pani Felicjańskiej, ale nie spodziewałam się, że postanowi podbić rynek wydawniczy. Do książek tego gatunku podchodzę z dużą ostrożnością, ale jeśli "Wszystkie odcienie czerni" wpadną mi w ręcę, to chętnie podzielę się z Tobą swoją opinią o tej pozycji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No proszę, nie spodziewałam się tak dobrej opinii. Ale co ja tam wiem, nadal nawet Greya nie czytałam. =)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja zamierzam przeczytać i się z tym nie ukrywam, bo dla niektórych taka wypowiedz to obciach.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jestem fanką popłuczyn po jakimś sukcesie, dlatego nie brałam pod uwagę czytania tej książki. Mimo wszystko masz rację, czasem warto dać szansę tak zwyczajnie, bez uprzedzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem faktycznie warto. Szkoda że tak trudno takie perełki wyłapać. Tyle złośliwości zalega ludziom na żołądku, nie pojmuję ich satysfakcji z gonienia po różnych stronach internetowych i wypisywania mało przyjemnych komentarzy. Jeżeli zdecydujesz się przeczytać książkę, spróbuj podejść do niej tak, jakbyś jej autorki w ogóle nie znała. Jeśli w tej chwili jest to za trudne, po prostu odczekaj, książka nie zniknie a z czasem może i ładne promocje będą ;-)

      Usuń
  17. Tak na marginesie promocji książki i autorskiego spotkania w Pruszkowie:
    http://leo48.flog.pl/wpis/6558451/wszystkie-odcienie-ilony-felicjanskiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, z przyjemnością obejrzałam i poczytałam :-)

      Usuń
  18. Zgadzam się z Twoją opinia, ponieważ również uważam ta książkę za jedna z ciekawszych. Nie powinno się jej oceniać przez pryzmat jej autorki. Plus to, że bohaterka jest wyraźna, a nie mdła jak Ana z Greya.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam do mnie.
    http://najlepszeharlequinyiksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...