23.12.2013

"Małżeństwo we troje" Éric-Emmanuel Schmitt





Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
tłumaczenie: Agata Sylwestrzak-Wszelaki
tytuł oryginału: Les deux messieurs de Bruxelles
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: październik 2013
ISBN: 9788324024575
liczba stron: 320


Éric-Emmanuel Schmitt to francuski dramaturg, eseista i powieściopisarz. Jego książki tłumaczone są na szereg języków obcych, a sztuki wystawiane w ponad czterdziestu krajach. Schmitt już od wielu lat zdobywa serca czytelników. Tym razem próbuje ich uwieść zbiorem opowiadań, zatytułowanym „Małżeństwo we troje”.

Moje pierwsze spotkanie z pisarzem należało do całkiem udanych, choć nie ukrywam, że do zachwytu brakowało jeszcze sporo. Dodatkowo nie należę do fanów krótkiej formy, jaką jest opowiadanie. Mimo to liczne pozytywne opinie na temat powyższego zbioru sprawiły, że postanowiłam dać mu szansę i już na wstępie mogę nadmienić, ze nie żałuję ani jednej chwili, jaką z nim spędziłam.

Na „Małżeństwo we troje” składa się pięć opowiadań, choć bardziej odpowiednie jest tu określenie mini-powieści. Każda z nich jest bardzo spójna i w pełni wyczerpuje temat. W moim odczuciu po prostu nie mogła być ani krótsza, ani dłuższa. Bardzo ciekawym dodatkiem jest Dziennik pisarza umieszczony na końcu książki, w którym pisarz ujawnia okoliczności powstawania kolejnych opowiadań, własne przemyślenia na ich temat, odkrywa również pewne powiązania pomiędzy historiami, które w przekonaniu czytelnika mogłyby być całkiem celowe, w rzeczywistości powstały jednak zupełnie spontanicznie.

Za wspólny mianownik wszystkich opowiadań można uznać miłość, choć równie dobrze może być to fakt istnienia w cieniu związku trzeciej postaci. Postaci, która może kochających się ludzi wzbogacić, może również sprawić, że ich uczucie całkowicie się wypali. Taką postacią może być zupełnie obcy chłopiec, który z pewnych powodów żywo interesuje parę homoseksualistów, pies pojawiający się w życiu człowieka w bardzo dramatycznym momencie, może być to zarówno zmarły małżonek, jak i dziecko, które nigdy się nie narodziło...

Aż trudno uwierzyć, jak wiele interesujących tematów pisarz zdołał zamknąć w obrębie jednego, małego zbioru. Mamy tutaj miłość w najróżniejszych odcieniach, począwszy od rodzicielskiej, poprzez miłość do czworonogów, do niezwykle utalentowanego artysty aż po uczucie między osobami tej samej płci. Bohaterowie ocierają się o tak skomplikowane problemy jak aborcja czy transplantologia, znalazło się nawet miejsce na dramat życia w obozie koncentracyjnym. Niektóre fragmenty książki robią naprawdę piorunujące wrażenie.

Tak duża różnorodność w podejmowanych zagadnieniach sprawia, że książkę trudno jednoznacznie ocenić jako całość. Zapewne każdy z czytelników będzie w stanie wskazać zarówno te opowiadania, które podobały mu się bardziej, jak i te, które uzna za mniej udane. Osobiście nie do końca przekonałam się do opowiadania dotyczącego chorego chłopca, które choć zapowiadało się bardzo interesująco, pod koniec stało się nieco wydumane i jakby straciło na autentyczności. Z kolei opowiadania rozpoczynające i kończące cały zbiór dostarczyły mi na tyle silnych emocji, abym nadal pozostawała pod dużym wrażeniem całości.

Pisarz w bardzo ciekawy sposób pokazuje nam, jak nasze przemyślenia i interpretacja rzeczywistości wpływa na nasze postępowanie i realne zdarzenia. W bardzo zajmujący sposób obrazuje złożoność ludzkich uczuć i ich przeobrażeń na przestrzeni wielu lat. Zmusza nas do ponownego rozważenia wielu kontrowersyjnych zagadnień. Wreszcie zabiera nas na pełną emocji, literacką ucztę, którą będziemy wspominać na długo po zakończeniu lektury. Z całą pewnością nie jest to ostatnia książka tego francuskiego pisarza, po jaką zdecydowałam się sięgnąć. Zachęcam do lektury.

17 komentarzy:

  1. Ostatnio coraz częściej spotykam się z nazwiskiem autora. Jednak jak na razie nie mam czasu sięgać po jego powieści :) Jakoś nie ciągnie mnie do nich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie sięgnę, ponieważ darzę tego autora dużą sympatią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, sama już nie wiem, co myśleć o tym tomiku! Najlepiej chyba przeczytać samemu, bo naczytałam się skrajnych opinii i mam mętlik w głowie. Chociaż pocieszające jest to, że Tobie się podobało!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomniałaś mi o tym, że ostatni raz miałam tego autora książkę w ręku bardzo, bardzo dawno temu. Za dawno. Trzeba to zmienić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię takie mini-powieści. Różnorodność jest dla mnie interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Schmitt znany jest ze świetnych opowiadań. Bardzo lubię jego styl pisarski i pewnie w końcu skuszę się na "Małżeństwo we troje". :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie do końca przekonują mnie opowiadania tego autora, ale może kiedyś się skuszę na ten tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę się wreszcie zabrać za Schmitta.

    Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że to kolejna ciekawa propozycja tegoż autora, po którą warto sięgnąć. Dziękuję za tę podpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiedziałam, że jest kolejna jego książka, Jiż ją sobie zapisuję na swoją listę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja siostra ma na półce jedną z książek Schmitta, po którą sięgnę w najbliższej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak na razie nie sięgnęłam po żadną książkę autora, ale doskonale wiem, że powinnam to zmienić. Czasami mam wrażenie, że jestem po prostu nieoczytana jeżeli chodzi o tego typu literaturę, a bardzo chciałabym dowiedzieć się, na czym polega fenomen Schmitta. Może nie zacznę od "Małżeństwa we troje", ale zacznę na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię twórczość Schmitta, dlatego "Małżeństwo we troje" znajduje się na liście pozycji, po które pragnę sięgnąć.

    Zapraszam Cię do mojego nowego wyzwania czytelniczego "Grunt to okładka", które ruszy 1 stycznia 2014. Może zechcesz wziąć w nim udział? :)
    http://sylwuch.blogspot.com/p/grunt-to-okadka.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Schmitt potrafi perfekcyjnie zamknąć w krótkiej formie to co ważne - ja przekonałam się o tym przy okazji "Truciecielki" (swoją drogą - polecam). "Małżeństwo we troje" planuję przeczytać, ale na razie pokusiłam się na zakup kilku innych dzieł tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z książek tego autora czytałam tylko "Oskara i panią Różę" - świetna, poruszająca, zapadająca w pamięć książka... Niewykluczone, że po "Małżeństwo we troje" również sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na przesyłkę Znaku i też przeczytam :) wydaje się ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta pozycja czeka na mojej półce na swoją kolej, wierzę, że już wkrótce wezmę ją do ręki i przeczytam, bowiem po książki Schmitta sięgam z ogromną przyjemnością ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...