Autor: Jessie Burton
tłumaczenie: Anna Sak
tytuł oryginału: The Miniaturist
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 6 listopada 2014
ISBN: 9788308054284
liczba stron: 464
Napisać książkę, która w jakiś sposób wyróżni się na tle całej masy książek wydawanych każdego roku jest naprawdę bardzo trudno. Można odnieść wrażenie, że pisano już o wszystkim i tak na dobrą sprawę każdy temat przerabialiśmy już wielokrotnie. „Miniaturzystka” stanowi jednak dobry przykład na to, że wystarczy uważnie się rozejrzeć, a jest szansa, by trafić na coś naprawdę wyjątkowego. Inspiracją może stać się rozmowa z przypadkową osobą, jakieś nieoczekiwane doznanie lub przedmiot, jak choćby miniaturowy dom. Później wszystko zależy już od talentu pisarskiego autora i jego wyobraźni. Mały impuls może przeobrazić się w powieść, która oczaruje rzesze czytelników...
1686 rok, Amsterdam. Młoda Nella Oortman wkracza do wystawnego domu, który od tego momentu ma być jej nowym domem. Mija już miesiąc od chwili, w której poślubiła jego właściciela, zamożnego kupca, Johannesa Brandta. Niestety zamiast ciepłego przyjęcia w ramionach wybranka, Nella doświadcza mało wylewnego powitania ze strony siostry Johannesa, Marin. On sam pojawia się zdecydowanie później, jednak nawet wtedy zdaje się żony wręcz unikać. By w jakiś sposób zrekompensować dziewczynie rozczarowanie, Johannes ofiarowuje jej niezwykle piękny i drogi prezent – miniaturową replikę domu, w którym mieszka. Pozostawiona sama sobie Nella z braku lepszych zajęć decyduje się znaleźć osobę, która będzie w stanie przygotować dla niej maleńkie przedmioty, którymi będzie mogła wypełnić puste pokoje jej miniaturowego domostwa. Dość szybko trafia na ogłoszenie osoby, która właśnie takimi rzeczami się zajmuje. Czego jeszcze nie wie, w przesyłkach od tajemniczej postaci bardzo szybko znajdzie o wiele więcej niż tylko filigranowe mebelki i naczynia. Wiele wskazuje na to, że ta całkowicie obca osoba, zna więcej sekretów nowej rodziny Nelli niż ona sama. Co więcej, najwyraźniej próbuje się nimi z dziewczyną podzielić...
Jednym z największych atutów książki jest niewątpliwie znakomicie nakreślony portret XVII-wiecznego Amsterdamu. To jeden z najwspanialszych okresów w rozwoju tego miasta, okres w którym każdy z głową na karku miał szansę zbić ogromny majątek. Niestety równie łatwo można go było stracić, tam bowiem, gdzie pojawiają się wielkie pieniądze, równie szybko pojawiają się osoby, które będą gotowe zrobić wszystko, by je zdobyć. Korupcja i przekupstwo znajdują tam doskonałe podłoże, by rozwijać się niczym chwasty. Nie można ufać nawet najbliższemu sąsiadowi.
Autorka poświęciła również dużo czasu by wiarygodnie przedstawić ówcześnie obowiązujące normy moralne, jak i sytuację kobiet w tym okresie. Naprawdę warto zwrócić baczniejszą uwagę na tło tej powieści i dać się uwieść jej specyficznemu klimatowi.
Autorka poświęciła również dużo czasu by wiarygodnie przedstawić ówcześnie obowiązujące normy moralne, jak i sytuację kobiet w tym okresie. Naprawdę warto zwrócić baczniejszą uwagę na tło tej powieści i dać się uwieść jej specyficznemu klimatowi.
Na uznanie zasługuje również znakomite wykorzystanie jednego, konkretnego przedmiotu, jakim w tym wypadku jest miniaturowy dom, na którym opiera się cała fabuła i dzięki któremu książka momentalnie zwraca na siebie uwagę. To naprawdę zadziwiające, jaki potencjał może drzemać w jednym przedmiocie...
Pomimo niezaprzeczalnych atutów, niestety nie udzieliła mi się euforia wielu fanów „Miniaturzystki”. Losy Nelli przedstawione są w całkiem przyzwoity sposób, trudno jednak powiedzieć, by różniła się ona czymś szczególnym od bohaterek wielu innych książek. Jestem przekonana, że większość czytelników bez większego trudu przewidzi przynajmniej część mających się rozegrać wydarzeń. O wiele gorzej sprawa ma się z tajemniczą miniaturzystką, która na początku stanowi jeden z najbardziej intrygujących elementów, z czasem przeobraża się jednak w największe rozczarowanie. Nie wiedzieć czemu autorka postanowiła obdarzyć ją umiejętnościami przewidywania przyszłości swoich klientów, za sprawą której sama postać przestaje być wiarygodna. Co więcej na próżno czekać na jakiekolwiek wyjaśnienia, miniaturzystka do samego końca pozostaje wielką niewiadomą i tak na dobrą sprawę trudno powiedzieć, czy więcej do powieści wniosła czy też więcej w niej popsuła. Pomijając jednak ten niezrozumiały wątek, powieść czyta się całkiem dobrze, szczególnie jeżeli zdoła się docenić jej specyficzny klimat.
„Miniaturzystka” z całą pewnością nie należy do dzieł wybitnych, jest jednak na tyle specyficzna, że warto podjąć ryzyko jej poznania. Jeżeli zdołamy przymknąć oko na bardziej fantastyczne wątki, otrzymamy smakowitą opowieść, w sam raz na długie, chłodne wieczory. Dlatego też, pomimo pewnych zastrzeżeń zachęcam do lektury.
W dużej mierze się z tobą zgadzam. Mnie właśnie postać miniaturzystki zawiodła najbardziej, a do samego końca czekałam na jakiś ciekawy rozwój wydarzeń... Szkoda, że takiego nie było. Dlatego ja też nie należę do osób zachwycających się "Miniaturzystką".
OdpowiedzUsuńKiedy tylko zobaczyłam tę powieść w zapowiedziach, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Cieszę się, że autorka oddaje klimat XVII-wiecznego Amsterdamu, a fantastyczne wątki chyba jeszcze bardzie mnie do "Miniaturzystki" zachęciły.Ale będę pamiętać, żeby nie oczekiwać arcydzieła.
OdpowiedzUsuńTwoja opinia jest bardzo rzeczowa i przez to wydaje mi się wiarygodna.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka euforycznych opinii, które sprawiły, że książka omal nie trafiła do mnie. Oczywiście chętnie bym ja przeczytała, ale troszkę mnie wystopowałaś. Jak trafi do bilioteki pożyczę.
Pomimo braku Twojej euforii, chętnie sięgnę po książkę z ciekawości, żeby zobaczyć o co tyle szumu o niej w blogosferze :D
OdpowiedzUsuńkolejna sceptyczna opinia... a książka leży na półce i znowu się odwlecze
OdpowiedzUsuńCzytam drugą opinię, która nie jest zachwytem nad książką. Mam zamiar przeczytać i przekonać się jaka będzie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńZarys fabuły, jaki przedstawiłaś, wydaje mi się intrygujący, natomiast niedostatki, o których wspomniałaś, jakoś jednak mnie zniechęcają do lektury... Jeśli książka wpadnie mi w ręce - pewnie przeczytam, ale jakoś usilnie poszukiwać jej nie będę.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się bardziej entuzjastycznych słów... pewnie dlatego, że okropnie się na tę książkę napaliłam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, więc niecierpliwie wyczekuję chwili, gdy będę się mogła w końcu z nią zapoznać. Nawet jeśli nie obejdzie się bez paru mankamentów. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pożyczyłam książkę z biblioteki, czytałam kilka pozytywnych opinii, ale sama obawiam się czy je podzielę - zobaczymy. Za jej czytanie wezmę się chyba dopiero po nowym roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam już książkę na półce i właśnie w święta zamierzam rozpocząć jej lekturę :) A fantastyczne wątki w książce , do tego w Holandii XVII wieku- uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWięc jednak bajka... Kiedyś jednak sięgnę dla tego klimatu XVII wiecznego Amsterdamu:)
OdpowiedzUsuń