Autor: Stephen King
tłumaczenie: Tomasz Wilusz
tytuł oryginału: Revival
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 13 listopada 2014
ISBN: 9788379610709
liczba stron: 536
„Przebudzenie” to kolejna powieść w jakże bogatym dorobku Stephena Kinga. Książkę, na którą wielu fanów czekało z wypiekami na twarzy, z miejsca okrzyknięto arcydziełem o najmroczniejszym zakończeniu, jakie kiedykolwiek wyszło spod pióra autora. Nie trzeba chyba dodawać, że tego typu zapowiedzi bardzo skutecznie pobudzają wyobraźnię i sprawiają, że oczekiwania czytelnika są naprawdę duże. Czy „Przebudzenie” to rzeczywiście kolejny przebłysk geniuszu utalentowanego autora czy też może mamy tu do czynienia ze zręcznym zabiegiem marketingowym? O tym już za chwilę.
Wszystko zaczyna
się w niewielkiej miejscowości w Nowej Anglii, w latach 60tych. Jamie Morton,
narrator książki, jest jeszcze małym, niewinnym chłopcem, który właśnie po raz
pierwszy spotyka młodego, sympatycznego pastora, Charlesa Jacobsa. Mężczyzna,
jak z resztą cała jego rodzina, szybko klimatyzuje się w nowym miejscu i zjednuje sobie sympatię całej okolicy.
Być może nie jest to jeszcze spektakularny przełom, ale duchowe życie miasteczka
za jego sprawą nabiera zupełnie nowych kolorów. Przed pastorem roztacza się
perspektywa wielu satysfakcjonujących lat posługi. Niestety los bardzo
dotkliwie go doświadcza, bezlitośnie pozbawiając go wszystkiego, co
kiedykolwiek miało dla niego jakąś wartość. Mężczyna kompletnie nie potrafi
poradzić sobie z bólem, odwraca się od wszystkiego, w co dotąd wierzył i bardzo
szybko zmuszony jest opuścić małe miasteczko. Dla Jamiego jest to jednak dopiero początek
ciągnącej się przez wiele lat znajomości z tym intrygującym człowiekiem, a
każde kolejne spotkanie obu mężczyzn jest o wiele bardziej mroczne niż
poprzednie. W głowie Charlesa rodzi się bowiem wyjątkowo chory projekt.
Projekt, który planuje przeprowadzić do samego końca, niezależnie od wielkości
szkód, jakie może ze sobą nieść, nawet jeśli stawką miałoby być jego własne życie...
„Przebudzenie” zapowiada
się naprawdę znakomicie. Po raz kolejny King przenosi nas w lata 60-te, a z
doświadczenia wiemy, jak dobrze czuje się w tym okresie. Realia niewielkiego
miasteczka, monotonia życia, którą przerywa ogromna tragedia... Drastyczna przemiana jednego z bohaterów,
która staje się dla czytelnika bardzo wyraźnym sygnałem – będzie mroczniej,
znacznie mroczniej... I faktycznie, każde kolejne spotkanie z tymże bohaterem
to jakby zetknięcie z zupełnie nową postacią, z których każda jest o wiele bardziej
przerażająca od poprzedniej. Do pewnego stopnia można przewidzieć, co też rodzi
się w głowie szalonego kaznodziei, jednak czytelnik do samego końca łudzi się
nadzieją, że może się myli, być może Charles nie posunie się do aż tak drastycznego czynu. King umiejętnie
dozuje nam doznania sprawiając, że jedynie z trudem odkładamy książkę na półkę.
Mogłoby być tak dobrze, niestety pewne aspekty sprawiają, że „Przebudzenie”
raczej nigdy nie znajdzie się na szczycie listy najbardziej udanych powieści
autora.
Pierwszy zarzut
powinnam raczej skierować w stronę specjalistów od jakże „elektryzujących
zapowiedzi”. "Arcydzieło o najbardziej mrocznym zakończeniu" to bardzo poważna
obietnica, której trudno sprostać, nawet tak znakomitemu pisarzowi jak King. Zapowiedź nastawia nas na wyjątkowo mroczną opowieść,
wciskający w fotel horror, którym książka z całą pewnością nie jest. Początek o
wiele bardziej przypomina powieść obyczajową, z czasem co prawda robi się
bardziej mrocznie jednak o horror otarły się co najwyżej 2-3 sceny. Specjaliści
od marketingu pewnie wiedzą co robią, szkoda tylko, że ich skoncentrowane na
zysku kampanie wielu fanów pisarza przypłaca sporym rozczarowaniem. Tym
bardziej, że gdyby stworzyć opis książki o wiele bardziej zgodny z jej
zawartością, powieść czytałoby się naprawdę przyjemnie.
Cóż, gdyby
przesadzona kampania reklamowa była jedynym minusem, „Przebudzenie” nadal można by uznać za
znakomitą książkę. Niestety wad pojawiło się nieco więcej. Jak już wspomnialam
początek powieści prezentuje się całkiem przyjemnie. Odnosi się do tematów, w
których King obraca się wyjątkowo umiejętnie. Tym razem jednak z jakiegoś
powodu jakby nie chciał zaprezentować nam pełni swojego talentu. Nie doświadczyłam tu magii lat 60-tych, z jakiej doświadczyłam podczas lektury innych
jego powieści. Również kreacje bohaterów dalekie są od tego, do czego King
przyzwyczaił nas w swoich najznakomitszych powieściach. Dla ścisłości, wszystko
prezentuje się jak najbardziej poprawnie i w przypadku wielu innych pisarzy
można by to uznać za naprawdę udaną bazę. W tym przypadku chodzi jednak o
Kinga, autora który tak wysoko powiesił sobie poprzeczkę, że ocena dobra w jego
przypadku to ocena bardzo daleka od satysfakcjonującej. Co więcej, śledząc
kolejne wydarzenia łatwo odnieść wrażenie, że pisarz niesamowicie spieszył się, by zaprezentować nam spektakularne zakończenie. Efekt tego pośpiechu jest taki,
że losy Jamiego przypominają bardziej streszczenie niż pełną wersję powieści. Przeszło
500 stron zapisanych dużą czcionką to zdecydowanie za mało, by wyczerpująco
przedstawić niemal całe życie naszego narratora. Wreszcie scena kulminacyjna, w
moim odczuciu nieco za bardzo przekombinowana by stać się naprawdę
przerażającą. Tym razem paradoksalnie parę słów mniej zdecydowanie mogłoby
poprawić wymowność zakończenia. Tym bardziej, że to, co chyba najbardziej
mroczne i przerażające kryje się nie w książce ale dopiero w wydarzeniach,
które narrator nie będzie w stanie nam opisać...
I kolejna recenzja, która potwierdza, że ta książka nie jest za dobra. Może kiedyś się skusze, ale nie będę od niej wymagać zbyt wiele :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę całkiem niezła ale Kinga stać na wiele więcej.
UsuńJa też myślę, że stać go na więcej. Książka wśród książek jest dobra, ale jak na Kinga to jest taka sobie
UsuńKing ma bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. Mam wrażenie, że nawet autorowi trudno ją przeskoczyć.
OdpowiedzUsuńJa byłam totalnie rozczarowana i zupełnie nie przerażona:)
OdpowiedzUsuńKsiążki tego autora ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuńA ja miałam całkowicie odwrotnie. Wizja Kinga mnie przeraziła i to bardzo. Uważam, że to powieść w stylu starego, dobrego Kinga.
OdpowiedzUsuńZauważyłam że ta książka jak mało która podzieliła odbiorców :-) Część mówi o wielkim powrocie, inni że do najwyższej formy jeszcze bardzo daleko...
UsuńUwielbiam Kinga, książkę mam na półce od pewnego czasu, muszę się w końcu zebrać i ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją w planach, ale chyba się jednak wstrzymam. To już kolejna niezbyt pochlebna recenzja tej książki, co trochę studzi mój zapał. Zamiast tego sięgnę pewnie po bardziej sprawdzone powieści z dorobku Kinga. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki i jakoś specjalnie nie żałuję. ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw zapoznam się z najlepszymi książkami Kinga, a dopiero potem za te "pomniejsze" :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak przesadzili z tą kampanią :( książka zapowiadała się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńraczej nie przeczytam
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
www.zakladkaa.blogspot.com