Autor: Neil Gaiman
tłumaczenie: Paulina Braiter
tytuł oryginału: Neverwhere
wydawnictwo: Nowa Proza
data wydania: 2012
ISBN: 9788375340105
liczba stron: 318
Czasem zdarza się nam trafić na książkę na tyle nietypową, że nawet na wiele tygodni po lekturze nie pozwala ona o sobie zapomnieć. Książkę, która z jednej strony wydaje się niesamowicie banalna i na tyle oderwana od rzeczywistości, że trudno wczuć się w jej fabułę. Z drugiej jednak strony książka ma w sobie to „coś” co czytelnika intryguje i niepokoi. Coś, co często trudno jednoznacznie wskazać, co jednak sprawia, że lektura książki staje się jedyną w swoim rodzaju przygodą, wyjątkowym doznaniem, którego doświadczamy niezwykle rzadko. Właśnie taką książką jest dla mnie „Nigdziebądź” Neila Gaimana. Książka, do której bardzo często powracam myślami i zastanawiam się jak ubrać w słowa to, co za jej sprawą doświadczyłam...
Richard Mayhew, zwany również Dickiem to nadzwyczaj przeciętny mieszkaniec Londynu. Gdyby nie fakt, że związał się z wyjątkowo wymagającą kobietą, zapewnie każdy dzień jego życia do złudzenia przypominałby dzień poprzedni i dzień następny: monotonna praca, kilka posiłków, telewizor, sen... Wszystko zmienia się jednak w chwili, gdy jego wybranka zabiera go na ważną kolację ze swoim szefem. Po drodze para zauważa leżącą w kałuży krwi dziewczynę. Pomimo protestów narzeczonej, Dick postanawia pomóc nieznajomej. Jeszcze nie wie, że za sprawą tego naturalnego odruchu straci nie tylko swoją ukochaną i pracę ale również... całe dotychczasowe życie. Dziewczyna, której postanawia pomóc jest bowiem mieszkanką tajemniczego Londynu Pod, do którego musi wrócić tak szybko, jak tylko to możliwe. Każda minuta jest na wagę złota, tym bardziej, że jej tropem podąża para okrutnych morderców. Dla Dicka rozpoczyna się przygoda, która na dobre zmieni sposób, w jaki spoglądał na świat...
Fabuła książki naprawdę do szczególnie wyrafinowanych nie należy. Ot kolejny przeciętny do bólu bohater, który za sprawą przedziwnych zbiegów okoliczności trafia w wir przygód i okazuje się być kimś naprawdę wyjątkowym. To, co jednak sprawia, że odbiór całości staje się wyjątkową ucztą to Londyn Pod, bardziej wyjątkowy i intrygujący niż sama fabuła czy większość bohaterów. Mało kiedy spotykamy się z sytuacją, gdy „tło” jest na tyle wyraziste i niepowtarzalne, że przyćmiewa swoim blaskiem całą resztę. Jak wytłumaczyć jego fenomen? To miejsce, które oszałamia bogactwem elementów i inspiracji, przy czym cały ten przepych został bardzo dokładnie przemyślany, zasadność pojawienia się konkretnych miejsc i jego mieszkańców wydaje się w pełni uzasadniony. Nawet coś tak banalnego jak nazwy ulic staje się tutaj zapowiedzią szczególnych doznań. I tak w Blackfriars z dużym prawdopodobieństwem trafimy na mnichów w czarnych habitach, mało kto zapuszcza się do Shepherd's Bush ze względu na budzących grozę Pasterzy pojawiających się w tamtej okolicy. Pisarz wykorzystał szereg autentycznych budynków, takich jak choćby Harrods, jednak zadbał o to, by każdy z nich nabrał zupełnie nowego, tajemniczego blasku. Londyn Pod stanowi niezwykle intrygującą mieszankę inspiracji zaczerpniętych z religii, historii czy też mitologii.
Co prawda wspomniałam już, że w porównaniu do niezwykłego świata, wykreowanego przez Gaimana, bohaterzy książki prezentują się raczej blado, warto jednak zwrócić uwagę na niecodzienny duet tajemniczych morderców - pana Vandemara i Croupa. Ta specyficzna para ma niebywałą zdolność trafiania do właściwych miejsc we właściwym czasie, charakteryzuje się niebywałym okrucieństwem i ... pełnym polotu sposobem prowadzenia dialogów. Niewątpliwie momenty, w których tych dwóch panów pojawia się na scenie, należą do najciekawszych w całej książce.
„Nigdziebądź” to książka, której nie sposób podsumować w kilku zdaniach. Jest niczym bardzo wyrafinowane danie, które należy konsumować powoli i delektować się każdym jego elementem. Być może niektóre „smaczki” nie do końca odpowiedzą naszym gustom, jednak połączone w jedną, harmonijną całość stanowić będą doprawdy ciekawą, literacką ucztę. Zachęcam.
Strasznie mam ochotę na poznanie twórczości tego autora, a najprawdopodobniej właśnie "Nigdziebądź" będzie pierwszą, jaką przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńChoć pisarz ma lepsze i gorsze dzieła (jak każdy) to większość jego książek uwielbiam i to na tyle by często do nich wracać.
OdpowiedzUsuńCzytałam dość dawna, lecz do tej pory pozostaje w pamięci :) W ogóle bardzo lubię autora.
OdpowiedzUsuńCzytałam ten tytuł ale nie do końca mnie przekonała. Może inny tytuł autora bardziej przypadnie mu do gustu.
OdpowiedzUsuńPo fabule oczekiwałam czegoś więcej, miałam nadzieję, że bardziej mnie wciągnie, jednak Londyn Pod rzeczywiście jest warty uwagi. Aż naszła mnie ochota, by znów zagłębić się w jego zakamarki. ;)
OdpowiedzUsuńJestem psychofanką Gaimana i szczerze powiem, że odetchnęłam z ulgą po twojej recenzji - cieszę się, że ci się książka spodobała! Uwielbiam styl autora, jego poczucie humoru i zdolnośc tworzenia zupełnie zwariowanych, niesamowitych historii :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam lekturę tej książki. Nie wszystkie książki Gaimana darzę sympatią, jednak do tej mam chyba jakiś sentyment. :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam Nigdziebądź <3
OdpowiedzUsuń