Autor: Mariusz Zielke
wydawnictwo: Principiumdata wydania: 2011ISBN: 978-83-63320-01-0liczba stron: 192
Przyznaję – w chwili, gdy udało mi się zdobyć tę książkę, nie wiedziałam jeszcze, kim jest Mariusz Zielke. Tytuł „Wyspa dla dwojga” sugerował zbiorek opowiadań o miłości, który szybko odłożyłam na półkę, by cierpliwie czekał, aż najdzie mnie ochota na „miłosne klimaty”. Później, już za uprzejmością samego autora, miałam okazję przeczytać „Księgę kłamców” i ta lektura zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Już dawno nie zetknęłam się w literaturze z czymś napisanym równie przewrotnie i inteligentnie. Bardzo mnie korciło, by od razu sięgnąć po „Wypę dla dwojga”, jednak gdzieś tam w głębi czułam, że powinnam nieco odczekać. W końcu więcej przyjemności ma ten, kto posiadając pudełko ekskluzywnych czekoladek będzie powoli degustował każdy kawalątek, niż ten, kto pochłonie całość w kilka minut ;-) Tak więc odczekałam, ile potrafiłam, a gdy już wzięłam książkę do ręki, na nic zdał się argument o degustowaniu, po prostu musiałam przeczytać, od razu, do końca...
Książka nie jest zwykłym zbiorkiem opowiadań o miłości – co akurat w przypadku tego autora zupełnie mnie nie dziwi. „Wyspa dla dwojga” to właściwie tytuł jednego z czterech opowiadań i jak dopisek na okładce informuje, będą to historie o miłości ale i o zbrodni...
Pierwsza z nich zaczyna się dość niewinnie. Zebranie w firmie i asystentka, która zamiast skupić się na temacie spotkania, woli fantazjować na temat wspólnych dni i nocy z przystojnym szefem. Sytuacja, która mogłaby przydarzyć sie każdemu. Jednak już parę stron dalej nic nie jest jasne i oczywiste, a dla mnie rozpoczyna się prawdziwa uczta :-).
Kolejne dwa opowiadania, choć nie brak im fantazji, są chyba bardziej przyswajalne i zakładam, że wiele osób uzna je za najlepsze w całym zbiorze. I bardzo dobrze, bo w ten sposób każdy, niezależnie od swoich oczekiwań, znajdzie coś dla siebie. W jednym poznacie milczącą Marzannę i jej niezwykły związek z więziennym strażnikiem, Jonaszem. W drugim, na bezludnej wyspie, odkryjecie mroczne sekrety małżeństwa Jana i Anny. Oba bardzo pomysłowe i bogate w przeróżne emocje. W moim odczuciu również bardziej ułożone, a przez to pewnie łatwiejsze w odbiorze.
Ostatnia historia to już zdecydowanie wyższa szkoła jazdy. Dyktator Mambako, jego niezwykła przyjaciółka, Słodka Mi i miłość, która może objawić się w najbardziej nieoczekiwanych momentach i przybierać najbardziej niecodzienne postacie. Po raz kolejny autor łączy sytuacje mocno abstrakcyjne z tym, co doskonale znamy z pierwszych stron gazet. Na pozór pomieszanie z poplątaniem, jednak jeśli tylko przez chwilę się zastanowimy, wszystko stanie się sensowne i logiczne...
Książka nie jest zwykłym zbiorkiem opowiadań o miłości – co akurat w przypadku tego autora zupełnie mnie nie dziwi. „Wyspa dla dwojga” to właściwie tytuł jednego z czterech opowiadań i jak dopisek na okładce informuje, będą to historie o miłości ale i o zbrodni...
Pierwsza z nich zaczyna się dość niewinnie. Zebranie w firmie i asystentka, która zamiast skupić się na temacie spotkania, woli fantazjować na temat wspólnych dni i nocy z przystojnym szefem. Sytuacja, która mogłaby przydarzyć sie każdemu. Jednak już parę stron dalej nic nie jest jasne i oczywiste, a dla mnie rozpoczyna się prawdziwa uczta :-).
Kolejne dwa opowiadania, choć nie brak im fantazji, są chyba bardziej przyswajalne i zakładam, że wiele osób uzna je za najlepsze w całym zbiorze. I bardzo dobrze, bo w ten sposób każdy, niezależnie od swoich oczekiwań, znajdzie coś dla siebie. W jednym poznacie milczącą Marzannę i jej niezwykły związek z więziennym strażnikiem, Jonaszem. W drugim, na bezludnej wyspie, odkryjecie mroczne sekrety małżeństwa Jana i Anny. Oba bardzo pomysłowe i bogate w przeróżne emocje. W moim odczuciu również bardziej ułożone, a przez to pewnie łatwiejsze w odbiorze.
Ostatnia historia to już zdecydowanie wyższa szkoła jazdy. Dyktator Mambako, jego niezwykła przyjaciółka, Słodka Mi i miłość, która może objawić się w najbardziej nieoczekiwanych momentach i przybierać najbardziej niecodzienne postacie. Po raz kolejny autor łączy sytuacje mocno abstrakcyjne z tym, co doskonale znamy z pierwszych stron gazet. Na pozór pomieszanie z poplątaniem, jednak jeśli tylko przez chwilę się zastanowimy, wszystko stanie się sensowne i logiczne...
„- Panie, w mieście Kirkut wybuchło powstanie, ludzie zwołują się przez Facebooka i atakują budynki rządowe.- To nic, wyślijcie bombowce.- Królu, nasi sąsiedzi gromadzą wojska na granicy.- Zapewne to tylko ćwiczenia.- Efendi, handlarze z Ameryki wykupują za łapówki całą kokainę z twoich skarbców.- Niech im pójdzie na zdrowie.- Władco, ONZ żada wypuszczenia więźniów politycznych i przyjęcia ich obserwatorów.- I co z tego?”Str. 179
Książka z całą pewnością spodoba się tym, którzy ciepło przyjęli „Księgę kłamców”. Choć objętościowo jest dość niewielka, z całą pewnością można tutaj znaleźć to, za co autora cenimy najbardziej – oryginalność, fantazję, inteligencję. Generalnie powinna spodobać się każdemu, kto zamiast o cukierkowych i ugrzecznionych uczuciach, woli poczytać o miłości prawdziwej, czasem skomplikowanej a nawet brutalnej. Ze swojej strony gorąco polecam i z niecierpliwością czekam na kolejne książki, przynajmniej tak dobre jak te, które miałam szczęście poznać, a może i jeszcze lepsze...
Widzę że książka nie za długa, ale biorąc pod uwagę to, że zamierzam zabrać się za Księgę Kłamców.... z przyjemnością przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem bardzo ciekawa, czy Ci się spodoba :-)
UsuńTemat miłosny trochę mnie zniechęca, ale po Księdze kłamców zakładam, że to będzie oryginalna i ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńKomu jak komu ale Tobie moge polecać w ciemno ;-)
Usuńraczej nie sięgnę ;] czytałam "Księgę kłamców" i wywarła na mnie przeciętne wrażenie, czemu dałam upust w recenzji ;] póki co zatem nie szukam książek tego autora
OdpowiedzUsuńPamiętam recenzję i dlatego nie zmuszam ;-)
UsuńKurcze, nie znam autora, ale skoro mówisz, że to inteligentnie napisane książki, to może nawet się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJesli się skusisz, koniecznie podziel się wrażeniami :-)
UsuńOpowiadania??? Niestety nie dla mnie. Rzadko po nie sięgam...
OdpowiedzUsuńJa również ale autor zrobił na mnie na tyle dobre wrażenie, że zrobiłam dla niego wyjątek ;-)
UsuńDla mnie książki Zielke wciąż są obce.
OdpowiedzUsuńNo i co do opowiadań, podchodzę do nich sceptycznie.
Opowiadań raczej nie lubię, ale ten zbiór kusi zbrodnią. Może kiedyś się z nim zapoznam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam trochę nieprzychylnych recenzji. I teraz jestem w kropce...
OdpowiedzUsuńJa czytałam tylko jedną i to tak negatywną, że szkoda mi było czasu by dyskutować z jej autorem... Książki pana Zielke nie każdemu przypadną do gustu, ja osobiście za nic w świecie nie wypuszczę ich z mojej biblioteczki ;-)
UsuńJa zawsze pochłaniam od razu całe pudełko czekoladek ;) Ale w lekturach akurat lubię robić przerwy.
OdpowiedzUsuńPana Zielke tak chwalisz, że będę się kiedyś musiała zapoznać, chociaż na razie jeszcze odczekam, aż szum na blogach ucichnie :)
Bardzo jestem ciekawa, jak Ci się spodoba, choć trochę się boję, że szkrab utrudni odbiór...
UsuńKiedyś na pewno sięgnę. Po kolejnych recenzjach coraz bardziej przekonuję się do tego autora.
OdpowiedzUsuńCzasem lubię sięgnąć po opowiadania, zwłaszcza jeśli zapowiadają się obiecująco. Po Twojej recenzji jestem przekonana, że "Wyspa dla dwojga" również przypadłaby mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tego autora. Ten zbiór opowiadań wydaje się być bardzo dobrą książką na pierwsze spotkanie z Mariuszem Zielke;)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje. Po czterech opowiadaniach łatwo się zorientować, czy odpowiada nam styl autora i czy mamy ochotę poznać inne jego książki.
UsuńKsiążki tego autora nie są mi znane, ale widzę, że nie mam powodów, aby nie przeczytać tej książki. Romans, który znacznie odbiega od stylu Nory Roberts, do tego z wątkiem kryminalnym. Kto chciałby więcej?
OdpowiedzUsuńNo właśnie :-) Choć cały czas sobie obiecuję że choć raz spróbuję przeczytac panią Roberts ;-)
UsuńWłaśnie w przypadku książek z top10 to chciałabym je mieć na swojej półce. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam. Autor pisze bardzo oryginalnie i bardzo wciągająco
OdpowiedzUsuńJak spojrzałam na okładkę, to myślałam, że to będzie po prostu czytadło :) A tu proszę, niespodzianka :) Ale przyznaję, że bardziej zaciekawiona jestem "Księgą kłamców".
OdpowiedzUsuńOsobiście też preferuję Księgę kłamców :-)
UsuńNie spotkałam się jeszcze wcześniej ani z książkami autora, ani z recenzjami, które jakoś by mi w głowie zapadły. W każdym razie Twoja brzmi zachęcająco i na pewno o książce będę pamiętała, bo widzę, że warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam przyjemności poznać autora, ale może kiedyś...:)
OdpowiedzUsuń