25.04.2014

Nowa zakładka i trochę o odżywianiu

Być może niektórzy z Was zauważyli już, że na blogu pojawiła się nowa zakładka - Koci świat. Jak wiadomo, należę do Kociarzy i doskonale wiem, że do tego grona zalicza się również spora liczba moli książkowych. To właśnie dla nich postanowiłam zebrać linki do książek poświęconych kotom lub z ich znacznym udziałem, których recenzje pojawiły (i będą pojawiać) się na blogu.

Nie wykluczam że od czasu do czasu pojawiać się będą również typowo "kocie" posty, które z książkami nie mają nic wspólnego. Mam nadzieję że wybaczycie mi to małe odstępstwo i że informacje będą przynajmniej dla części z Was przydatne.


Jednym z pierwszych postów kociej serii, będą wyniki testów karmy, Go care Royal, którą właśnie otrzymaliśmy.



Jak widać zainteresowanie testerów jest całkiem spore. Moją sesję zdjęciową musiałam przerwać po ok. 30 sekundach, w przeciwnym razie moje łobuzy rozerwałyby opakowanie. :-)

Zmiana lub wprowadzenie nowej karmy to proces, który zawsze powinno się rozłożyć w czasie. Na początek najlepiej jest mieszać niewielką porcję nowej karmy z tą którą obecnie stosujemy, następnie powoli zwiększać proporcję, obserwując zachowanie kociaków. Jeżeli wystąpią problemy żołądkowe, jest bardzo możliwe, że za bardzo pospieszyliśmy się ze zmianą i należy zwolnić proces. W najgorszym przypadku może się okazać, że dana karma w ogóle nie służy kotu, są to jednak przypadki skrajne.

Jak wspomniałam, aby test był rzetelny, potrzebujemy nieco czasu, by prawidłowo go przeprowadzić. W międzyczasie chciałam jednak napisać o tym, dlaczego zdecydowaliśmy się właśnie na taką karmę.

Decyzja o przyjęcia kota pod swój dach, często bywa decyzją dość spontaniczną. Czasem jest ona wynikiem wizyty w schronisku, czasem dotyczy biedaka znalezionego na ulicy, bywa również, że kot jest prezentem, na którego przyjęcie w ogóle nie byliśmy przygotowani. Tak przynajmniej było w moim przypadku... Ponieważ mamy mało czasu by solidnie się przygotować, dość łatwo ulegamy sugestiom z zewnątrz. I tak przykładowo z reklam w prasie czy telewizji czerpiemy pierwsze informacje o pożywieniu, które w naszym przekonaniu będzie dla nowego domownika właściwe. Producenci prześcigają się w zapewnieniach o najwyższej jakości, i trosce o naszego kota. Co tu kryć, tego typu reklama jest naprawdę skuteczna, czego dowodem są WSZYSTKIE prezenty w postaci kocich smakołyków, jakie nasze kociaki kiedykolwiek dostały od odwiedzających nas znajomych czy członków rodziny.

W końcu przychodzi jednak dzień, w którym być może zupełnie przypadkowo spojrzymy na skład podawanej karmy, a ten może być dla nas naprawdę niemiłą niespodzianką... Sucha karma składająca się przede wszystkim ze zbóż i mokra z zawartością mięsa w okolicach 4% to niestety standard. Standardem jest również, że im więcej będziemy czytać na temat właściwego żywienia, tym więcej będziemy mieli wątpliwości, odnośnie tego, co naprawdę jest dobre. Moim zdaniem warto czytać, warto szukać informacji, jednak na końu zawsze warto włączyć zdrowy rozsądek i samemu dokładnie przemyśleć, co jest dla nas wykonalne, jakie mamy zasoby czasowe i pieniężne. Takie stanowisko nie jest wynikiem mojego kaprysu, czy też przekonania, że "sama wiem lepiej" a bardziej doświadczenia życiowego w zakresie żywienia ogólnie. ;-) Doskonale pamiętam, że gdy byłam dzieckiem mleko kojarzyło się z siłą, zdrowiem i białymi ząbkami. Dziś o wiele częściej słyszymy o nim w połączeniu z nietolerancją na laktozę... Kiedyś patrząc na owoce, myślało się o pysznych, kolorowych witaminkach. Dziś człowiek nieufnie spogląda na owoc i zastanawia się, czy może sobie na niego pozwolić ze względu na zawarte w nim cukry... Wniosek? Zakładam, że również pośród produktów, które obecnie uważa się za optymalne dla kota, mogą znajdować się takie, które za parę lat przejdą do kategorii niewskazanych. Choćby z tego powodu warto z zainteresowaniem śledzić wszystkie nowości, jakie pojawiają się na rynku.

Co wydaje się logiczne i sensowne - koty należą do mięsożerców, a co za tym idzie, podstawą ich diety powinno być mięso a nie zboże. Producenci wielu karm stawiają na to drugie głównie dlatego, by obniżyć cenę karmy. Istneje wiele składników, za pomocą których można koty "oszukać", tak by właśnie taką, mało wartościową karmę jadły najchętniej. To jeszcze bardziej komplikuje życie właścicielom kotów, którzy zdecydowali się na zakup dużo droższej ale i dużo lepszej karmy, na którą koty początkowo nawet nie raczą spojrzeć. Wiele osób po takim doświadczeniu szybko wraca do tego, co znane i "lubiane", a to niestety błąd. Każda zmiana wymaga czasu, jednak wysiłek się opłaci, co już po kilku tygodniach zacznie być zauważalne. Poprawa jakości i gęstości sierści, redukcja nieprzyjemnych zapachów z pyszczka czy kuwety, nie wspominając również o zmniejszeniu ryzyka komplikacji zdrowotnych u naszych podopiecznych.

Suche karmy to temat wyjątkowo gorący, zarówno wśród właścicieli kotów, jak i lekarzy. Często można spotkać się z opinią, że takiej karmy w ogóle nie powinno się podawać, jest produktem stworzonym wyłącznie dla wygody człowieka i doprowadza do odwodnienia kota. Z drugiej strony spotkałam się z opinią, że w pewnych przypadkach może być nawet lepsza od mokrej. Tak na zdrowy rozum - nikt z nas nie zostawiłby na stole na parę godzin mięsa, które planuje później spożyć. Pokarm dla kotka stoi jednak w miseczce czasem nawet i kilkanaście godzin. Szczególnie teraz, gdy zaczyna robić się ciepło, taki fakt naprawdę mnie niepokoi. Dlatego zdecydowałam się na opcję mieszaną - rano i wieczorem, gdy jestem w domu, kociaki dostają takie porcje mokrej karmy, jakie są w stanie zjeść w relatywnie krótkim czasie. W ciągu dnia mogą natomiast posilić się suchą karmą dobrej jakości. Oczywiście stale mają dostęp do wystarczającej ilości wody, z której chętnie korzystają.  



Co sprawiło, że zdecydowałam się włączyć karmę Go care Royal do diety moich kotów?


- 79,5% wysoko przyswajalnego przetworzonego białka zwierzęcego
- brak pszenicy w składzie
- certyfiakt AFFCO, który daje mi gwarancję, że w składzie nie ma przykładowo mączki kostnej
- wykorzystanie świeżych produktów do produkcji - kurczaki nie zostają zamrożone ani poddane obróbce cieplnej przed użyciem, do produkcji trafiają w przeciągu 24 godzin
Atutów jest oczywiście więcej, jednak dokładnie opiszę je dopiero po przeprowadzeniu całego testu. Zainteresowanych już teraz odsyłam do sklepu PREMIUM4ANIMALS

18 komentarzy:

  1. To fajnie, że Twoje koty wcinają suchą karmę, bo mój Wiór za nią nie przepada, pokręci noskiem i może spróbuje kilka kawałeczków i ma dość. Jakiś czas temu kupiłam mu z Royala karmę dla niejadków co poniekąd zachęciło go bardziej niż zwykle do zjedzenia jej. Za to karmą w saszetce z galaretce przepada zachowuje się jak istny szaleniec.

    Piękne koty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spośród moich 3 kociaków jeden również nigdy nie jadł suchej karmy - do czasu gdy zmieniłam ją na takie bez zboża. Teraz ze smakiem takie wcina :-)

      Usuń
  2. Jestem także kociarą i chyba największą w moim sąsiedztwie. Obecnie mam 2 koty, lecz zawsze moja banda liczy 4, więc niedługo przygarnę kolejne dwa bezdomne. Gang musi być kompletny!
    Co do karmy, to przyznam, ze jest droga, ale bardzo dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tania nie jest, choć tak jak piszesz bardzo dobrej jakości. Wstępnie porównywałam już ceny z innymi karmami z tej półki i mimo wszystko wypada korzystniej.

      Sama mam 3 kociaki i póki co to musi mi wystarczyć choć kto wie ... ;-)

      Usuń
  3. Oj, chyba podrzucę nazwę tego produktu bratu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie to opisałaś - racja z tym żywieniem, nie tylko kotów. Ja suchą daje Taste of Wild, ale tak na prawdę nie ma karmy idealnej. Wiadomo, jak karma ma 4% mięsa - nie może być dobra dla kota- mięsożercy. Ale teraz jest na rynku tak duży wybór - i pod względem składu i smaku, że można wybrać coś odpowiedniego i dla naszej kieszeni i dla kota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam tej samej karmy co Ty jednak zależy mi by znaleźć również inne i stosować je wymiennie. Mam nadzieję że testowana będzie jedną z nich...

      Usuń
  5. No proszę, jaki fajny pomysł. :) Będę podczytywać. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koty lubię, ale ich nie posiadam. Przez moment wydawało mi się, że jedno urocze kocie stworzenie się u nas chce zadomowić, ale niestety znikło, ale na moim drugim blogu będzie w najbliższym czasie kocia sesja z wizyty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam koty, mam w domu ślicznego kocurka rasy Norweski Leśny. Niestety kot jest bardzo wybredny w kwestii jedzenia. Trzeba za nim chodzić, kusić, podtykać miskę, bo inaczej nie będzie jadł. Nie i koniec. Kiedyś myślałam, że zwierzę prędzej czy później zje, bo w końcu zgłodnieje, ale weterynarz powiedział mi, że są takie przypadki, że kot się po prostu zagłodzi :( Pies nie, ale kota to może spotkać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam opinie że czasem nawet dobrze jest kotka jeden dzień "przegłodzić" ale nie wiedziałam że są i takie, które w ogóle są w stanie się zagłodzić na śmierć :-( Norweski Leśny to naprawdę przepiękna rasa :-)

      Usuń
  8. Moje koty, wstyd przyznać, jedzą wszystko, co napotkają na swojej drodze. Pilnuje ich diety kiedy jestem w stanie, ale czasami przychodzę do domu, a one same otworzyły sobie szafkę z karmą. Są również dni, kiedy po prostu ściągają surowe mięso, które właśnie rozmraża się do obiadu. Karma wydaje się być w porządku, aczkolwiek cena jest zbyt wysoka na moją kieszeń. Wg tego ile moje pupile jedzą, to musiałabym kupować nową paczkę co najmniej raz w tygodniu. Jednak nie przestanę szukać karmy z podobnym składem, a już na pewno będę oglądała porządniej skład. Dzięki za zwrócenie uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karma nie jest tania ale postaram się udowodnić, że nie jest również za wysoka ;-) Oj znam te numery z otwieraniem szafki, moim też już kilka razy się udało samemu się obsłużyć ;-)

      Usuń
  9. kociarą nie jestem, ale czytałam Riko i my - bardzo mi się podobała, wciągnęłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedyny minus tego postu jaki się doszukałam, to... mała liczba kocich fotek :D !
    Powiem Ci, że nie słyszałam o tej karmie, a jak wiesz sama kota mam, my dajemy naszemu, jeśli chodzi o suchą karmę Royal Canin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotów z pewnością w kolejnych postach nie braknie :-) Karma, którą podajesz jest na tyle popularna, że rozważam jej porównanie do tej, którą testujemy... Zobaczymy jak to wyjdzie... Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Chcę zobaczyć więcej zdjęć kociaków. :D
    Pozdrawiam, zapraszam na rozdanie. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...