Całkiem niedawno mieliście okazję przeczytać recenzję książki, która wywarła na mnie duże wrażenie. Mowa o Opowieści niewiernej - kto tę recenzję przegapił, tego zapraszam tutaj.
Dziś mam ogromną przyjemność zaprezentować wywiad z jej autorką, który mam nadzieję stanie się idealnym dopełnieniem recenzji. Gdyby jednak po jego lekturze pojawiły się jeszcze jakieś pytania, piszcie śmiało, pani Magdalena chętnie odpowie :-) A póki co zapraszam.
Dziś mam ogromną przyjemność zaprezentować wywiad z jej autorką, który mam nadzieję stanie się idealnym dopełnieniem recenzji. Gdyby jednak po jego lekturze pojawiły się jeszcze jakieś pytania, piszcie śmiało, pani Magdalena chętnie odpowie :-) A póki co zapraszam.
1. Pierwsze pytanie jest chyba dość oczywiste. Choć sama nie miałam jeszcze przyjemności się o tym przekonać, czytałam, że Opowieść niewiernej bardzo różni się od Pani wcześniejszych ksiażek. Skąd pomysł na jej napisanie?
Opowieść Niewiernej bardzo różni się od moich wcześniejszych książek. Poprzednie były takimi lekkimi komediami romantycznymi, których zadaniem było tylko i wyłącznie bawienie czytelnika. Pisząc je również doskonale się bawiłam. A Opowieść? Żyła we mnie. Musiałam ją napisać. Kiedyś rozmawiałam z koleżanką o zdradzie. Że kobiety również zdradzają, ale nie dla zabawy. Zdradzają dlatego, że są nieszczęśliwe i szukają kogoś, kto ich zrozumie, przytuli i pogłaszcze… Zdradzają, bo chcą czuć się w pełni akceptowane. Szukają potwierdzenia swojej wartości.
2. Pisząc książkę, rozmawiała Pani z kobietami, które doświadczyły podobnych rozterek jak Ewa. Czy odniosła Pani wrażenie, że są szczęśliwe, ze zmianami, jakie dokonały w życiu, a może mimo wszystko czasem tęsknią za starym niedoskonałym związkiem?
Tak, rozmawiałam z wieloma kobietami… Ale wszystkie znajdowały się dopiero w połowie drogi. Z jednej strony miały męża, a z drugiej był ktoś inny. Albo miały męża i wiedziały, że gdyby ktoś się pojawił, to nie miałyby oporów. Wiele z nich było nieszczęśliwych. Dopiero gdy wydałam książkę pisały kobiety, które podjęły życiowe decyzje. I te, które zostawiły swój toksyczny związek zwykle były szczęśliwe… Jeden mail był bardzo ważny. Zresztą spotkałam się z tą moją, najważniejszą czytelniczką. Ta czytelniczka napisała mi, że dzięki mojej książce jej mama zrozumiała dlaczego zostawia tak „idealnego” męża…
3. Trudno jednoznacznie ocenić postawę Ewy. Z jednej strony można mieć wrażenie, że mogła znaleźć lepsze rozwiązanie, z drugiej nie tak łatwo jednoznacznie ją potępić. Czy pokusiłaby się Pani o osobistą ocenę tej bohaterki?
Ja osobiście uważam, że była bezsilna. Człowiek bezsilny, który ma kłopoty różne rzeczy robi. Mój mąż był zbulwersowany jej postawą. Tłumaczyłam mu, że mężczyzna, gdy ma kłopot pójdzie i się upije do nieprzytomności, a kobieta szuka kogoś, do kogo może się przytulić. Kochana kobieta jest szczęśliwsza. Osobista ocena? Ciężko. Nie była zła. W tej książce chciałam pokazać, że każdy kij ma dwa końce. Że nie można jednoznacznie osądzać bohatera. Jeden z czytelników (facet!:) namawia mnie bym napisała lustro do Opowieści niewiernej. Czyli te same wydarzenia napisane oczami Maćka…
4. Zaglądając na Pani stronę na Facebooku, nie sposób nie zauważyć licznych słów podziękowania za tę książkę - zarówno od kobiet, które napełniła nowa nadzieja jak i mężczyzn, którzy szerzej otworzyli oczy na swoje partnerki. Jednak przy tym dość kontrowersyjnym temacie podejrzewam, że pojawiały się i głosy w których Ewa była niewdzięcznicą, która nie potrafiła docenić dobroci swojego męża. Zbyt ciasne spojrzenie na świat a może mimo wszystko ziarenko prawdy?
Na pewno ziarenko prawdy również. Maciek nie był zły. Oni po prostu kompletnie do siebie nie pasowali. Mieli kompletnie inne oczekiwania od życia, inne plany, inne marzenia. Wierzę, że są kobiety, którym by to odpowiadało… Ale większości nie o to w życiu chodzi… Chociaż przyznam, że negatywne głosy mogę policzyć na palcach jednej ręki…
5. Magdalena Witkiewicz zawsze z happy endem... to słowa z Pani strony internetowej. Czy oznacza to, że już na zawsze zostanie Pani siewcą nadziei a może tli się w Pani chęć napisania książki, która jednak nie skończy się tak, jakbyśmy sobie wymarzyli... ?
Nigdy nie mówię „nigdy”:-) Ale na razie nie zamierzam pisać książek, które się źle kończą. Lubię szczęśliwe zakończenia. Lubię, gdy odkłada się moje książki z uśmiechem na ustach i z nadzieją, że wszystko się uda, wszystko będzie dobrze, a my, jak w bajkach, będziemy żyli długo i szczęśliwie :-)
6. Pani najnowsza książka, zapowiadana na wiosnę 2013 ma już być zupełnie inna... Gdy widzę dopisek na okładce: Tylko dla dorosłych, zaczynam się obawiać, że pojawi się kolejna książka na fali sławnej sekstrylogii... A może szykuje Pani coś zupełnie innego ? ;-)
Jeszcze przed „Szkołą żon” będą wydane dwie inne książki. W lutym/marcu nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukaże się „Lilka i spółka” – wesoła książeczka dla dzieci 6-10 lat (seria „dla wielbicieli Mikołajka”), i równolegle „Ballada o ciotce Matyldzie” – książka o Joance - młodej osobie, która nagle musi poradzić sobie z rolą samotnej matki i właścicielki pewnej niezwykłej piekarni... Jest to opowieść o tym, że marzenia się spełniają (nawet jesli przez nie trzeba jeździć dużym czarnym samochodem z czarnymi szybami) i o tym, że dobro wraca do człowieka jak bumerang... a zimno zostaje na Spitzbergenie.
A potem Szkoła żon. Absolutnie nie chcę, by ta książka była kolejną, która powstała na fali Greya. Chcę by oprócz tzw. momentów wnosiła coś w życie. By była miłość, wiara w siebie… Szkoła żon tak naprawdę nie jest szkołą, w której można się nauczyć jak być perfekcyjną panią domu, doskonałą kucharką, czy boginią seksu… To Szkoła, w której każda kobieta nauczy się kochać siebie, być niezależną i znać swoją wartość… Brzmi trochę feministycznie, prawda?:) Tak czy inaczej – polecam. Mam nadzieję, że to moje oblicze również się spodoba czytelniczkom.:-)
Opowieść Niewiernej bardzo różni się od moich wcześniejszych książek. Poprzednie były takimi lekkimi komediami romantycznymi, których zadaniem było tylko i wyłącznie bawienie czytelnika. Pisząc je również doskonale się bawiłam. A Opowieść? Żyła we mnie. Musiałam ją napisać. Kiedyś rozmawiałam z koleżanką o zdradzie. Że kobiety również zdradzają, ale nie dla zabawy. Zdradzają dlatego, że są nieszczęśliwe i szukają kogoś, kto ich zrozumie, przytuli i pogłaszcze… Zdradzają, bo chcą czuć się w pełni akceptowane. Szukają potwierdzenia swojej wartości.
2. Pisząc książkę, rozmawiała Pani z kobietami, które doświadczyły podobnych rozterek jak Ewa. Czy odniosła Pani wrażenie, że są szczęśliwe, ze zmianami, jakie dokonały w życiu, a może mimo wszystko czasem tęsknią za starym niedoskonałym związkiem?
Tak, rozmawiałam z wieloma kobietami… Ale wszystkie znajdowały się dopiero w połowie drogi. Z jednej strony miały męża, a z drugiej był ktoś inny. Albo miały męża i wiedziały, że gdyby ktoś się pojawił, to nie miałyby oporów. Wiele z nich było nieszczęśliwych. Dopiero gdy wydałam książkę pisały kobiety, które podjęły życiowe decyzje. I te, które zostawiły swój toksyczny związek zwykle były szczęśliwe… Jeden mail był bardzo ważny. Zresztą spotkałam się z tą moją, najważniejszą czytelniczką. Ta czytelniczka napisała mi, że dzięki mojej książce jej mama zrozumiała dlaczego zostawia tak „idealnego” męża…
3. Trudno jednoznacznie ocenić postawę Ewy. Z jednej strony można mieć wrażenie, że mogła znaleźć lepsze rozwiązanie, z drugiej nie tak łatwo jednoznacznie ją potępić. Czy pokusiłaby się Pani o osobistą ocenę tej bohaterki?
Ja osobiście uważam, że była bezsilna. Człowiek bezsilny, który ma kłopoty różne rzeczy robi. Mój mąż był zbulwersowany jej postawą. Tłumaczyłam mu, że mężczyzna, gdy ma kłopot pójdzie i się upije do nieprzytomności, a kobieta szuka kogoś, do kogo może się przytulić. Kochana kobieta jest szczęśliwsza. Osobista ocena? Ciężko. Nie była zła. W tej książce chciałam pokazać, że każdy kij ma dwa końce. Że nie można jednoznacznie osądzać bohatera. Jeden z czytelników (facet!:) namawia mnie bym napisała lustro do Opowieści niewiernej. Czyli te same wydarzenia napisane oczami Maćka…
4. Zaglądając na Pani stronę na Facebooku, nie sposób nie zauważyć licznych słów podziękowania za tę książkę - zarówno od kobiet, które napełniła nowa nadzieja jak i mężczyzn, którzy szerzej otworzyli oczy na swoje partnerki. Jednak przy tym dość kontrowersyjnym temacie podejrzewam, że pojawiały się i głosy w których Ewa była niewdzięcznicą, która nie potrafiła docenić dobroci swojego męża. Zbyt ciasne spojrzenie na świat a może mimo wszystko ziarenko prawdy?
Na pewno ziarenko prawdy również. Maciek nie był zły. Oni po prostu kompletnie do siebie nie pasowali. Mieli kompletnie inne oczekiwania od życia, inne plany, inne marzenia. Wierzę, że są kobiety, którym by to odpowiadało… Ale większości nie o to w życiu chodzi… Chociaż przyznam, że negatywne głosy mogę policzyć na palcach jednej ręki…
5. Magdalena Witkiewicz zawsze z happy endem... to słowa z Pani strony internetowej. Czy oznacza to, że już na zawsze zostanie Pani siewcą nadziei a może tli się w Pani chęć napisania książki, która jednak nie skończy się tak, jakbyśmy sobie wymarzyli... ?
Nigdy nie mówię „nigdy”:-) Ale na razie nie zamierzam pisać książek, które się źle kończą. Lubię szczęśliwe zakończenia. Lubię, gdy odkłada się moje książki z uśmiechem na ustach i z nadzieją, że wszystko się uda, wszystko będzie dobrze, a my, jak w bajkach, będziemy żyli długo i szczęśliwie :-)
6. Pani najnowsza książka, zapowiadana na wiosnę 2013 ma już być zupełnie inna... Gdy widzę dopisek na okładce: Tylko dla dorosłych, zaczynam się obawiać, że pojawi się kolejna książka na fali sławnej sekstrylogii... A może szykuje Pani coś zupełnie innego ? ;-)
Jeszcze przed „Szkołą żon” będą wydane dwie inne książki. W lutym/marcu nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukaże się „Lilka i spółka” – wesoła książeczka dla dzieci 6-10 lat (seria „dla wielbicieli Mikołajka”), i równolegle „Ballada o ciotce Matyldzie” – książka o Joance - młodej osobie, która nagle musi poradzić sobie z rolą samotnej matki i właścicielki pewnej niezwykłej piekarni... Jest to opowieść o tym, że marzenia się spełniają (nawet jesli przez nie trzeba jeździć dużym czarnym samochodem z czarnymi szybami) i o tym, że dobro wraca do człowieka jak bumerang... a zimno zostaje na Spitzbergenie.
A potem Szkoła żon. Absolutnie nie chcę, by ta książka była kolejną, która powstała na fali Greya. Chcę by oprócz tzw. momentów wnosiła coś w życie. By była miłość, wiara w siebie… Szkoła żon tak naprawdę nie jest szkołą, w której można się nauczyć jak być perfekcyjną panią domu, doskonałą kucharką, czy boginią seksu… To Szkoła, w której każda kobieta nauczy się kochać siebie, być niezależną i znać swoją wartość… Brzmi trochę feministycznie, prawda?:) Tak czy inaczej – polecam. Mam nadzieję, że to moje oblicze również się spodoba czytelniczkom.:-)
Serdecznie dziękuję pani Magdalenie za czas, jaki poświęciła na udzielenie tego wywiadu a Was jeszcze raz zachęcam do lektury Opowieści niewiernej :-)
Świetny wywiad:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuń"Ale na razie nie zamierzam pisać książek, które się źle kończą." - bardzo zacne założenie. :) Pochwalam, choć sama często czytam książki, którą nie kończą się zbyt szczęśliwie, ale nadrobię to...w końcu...kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tej "Szkoły żon".. czekam z niecierpliwością na premierę :)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam ,,Opowieści niewienej", bardzo fajny wywiad ;)
OdpowiedzUsuńGratuluje wywiadu. Naprawdę świetny. Niedawno czytałam ,,Opowieść niewiernej" i bardzo mile wspominam tą książkę. Teraz marzy mi się ,,Szkoła żon''...
OdpowiedzUsuńBrawo! Bardzo dobry wywiad. Pisarki nie znam,ale wydaje się być interesująca.
OdpowiedzUsuńNa tle tego wywiadu zastanawiam się, czy pokusi się ktoś z piszących napisać na temat tego pierwszego wyboru jej i jego, by dać do myślenia młodym ludziom, jak bardzo trzeba się poznać wcześniej nie tylko od strony seksualnej, jak bardzo się może nawet nie pokochać, ale polubić tak, by móc z czasem nawet w przypadku różnych braków z tej czy drugiej strony strać sobie wychodzić na przeciw i trwać ze sobą na dobre i złe.)
Masz rację, to bardzo ciekawy temat, ale chyba dość trudny do sprecyzowania. Już w tej książce bohaterka wspomina sprawy, w ktorych poszła na ugodę, która dla zakochanej była sprawą normalną a teraz bardzo jej żałowała... W pierwszej fazie zakochania trudno o rozważne decyzje, odwlekanie pewnych spraw z myślą, że trzeba się lepiej poznać. Człowiek kocha i wierzy, że zna i niestety czasem może się okrutnie rozczarować...
UsuńCzytałam "Opowieść niewiernej"! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :) Bardzo lubię czytać wywiady z pisarzami, sama czasem też takie coś publikuję na blogu. To super pomysł :)
OdpowiedzUsuń