29.05.2013

"Niewidzialni" Mateusz Marczewski



Autor: Mateusz Marczewski
seria/cykl wydawniczy: Reportaż
wydawnictwo: Czarne
data wydania: 3 września 2012
ISBN: 978-83-7536-052-3
liczba stron: 184





Aborygeni to od pewnego czasu bardzo niewygodny temat dla Australii. Biały człowiek, przekonany o tym, że działa w interesie Aborygena, wyrwał go z jego naturalnego środowiska i wskazał dom, w którym, podobnie jak wielu jego braci, ma teraz mieszkać. Oczywiście na próżno szukać w tym domu białego sąsiada. Biały człowiek zrobi, co tylko w jego mocy, by Aborygena nie zobaczyć choćby w odległości kilkudziesięciu metrów. A nawet jeśli go zobaczy, zachowa się tak, jakby go nie widział. Aborygen stał się niewidzialny. Bo tak po prostu wygodniej...

Jeśli już zapytać białego człowieka o Aborygena, chętnie opowie o miejscach, do których lepiej nie zaglądać. O ludziach agresywnych i wiecznie pijanych, o śmieciach, bezpańskich zwierzętach, zaniedbanych dzieciach. Gorzej jeśli zapytać białego człowieka, z czego ta sytuacja może wynikać. Tu kończy się wiedza białego człowieka. I właśnie tutaj rozpoczyna się opowieść Mateusza Marczewskiego.

"Niewidzialni" to dość nietypowy reportaż. Choć zawiera wiele interesujących informacji, nietrudno o moment, w którym czytelnik naprawdę nie ma pojęcia o czym czyta. Marczewski jest nie tylko pisarzem ale i poetą, co istotnie wpływa na sposób, w jaki opisuje rzeczywistość. Jego myśli błądzą między najróżniejszymi zdarzeniami, gdzieś się zatrzymują, nad czymś dumają, czymś się zachwycają. Podążanie za tymi rozbieganymi myślami może stanowić interesującą, literacką przygodę, choć z pewnością wymaga ona pewnego wysiłku i nie każdemu przypadnie do gustu.

Marczewski poświęcił sporo czasu, by przemknąć do hermetycznego świata Aborygenów. Zobaczył jak usilnie biały człowiek próbuje pozbawić Aborygena dumy i własnej tożsamości. Tworzona jest cała masa obsurdalnych przepisów, jak choćby ten, który odbierał Aborygenom możliwość uzyskania australijskiego obywatelstwa, wprowadzony rzekomo po to, by uniemożliwić mu zakup alkoholu, którego wcześniej nie znał, a któremu bardzo szybko ulega. Równie niewarygodne było odbieranie dzieci z mieszanych związków, tylko po to, by czyniąc je sierotami, ukształtować na swoje podobieństwo, z dala od aborygeńskich korzeni. Podobnych przykładów jest tu sporo, choć dla Marczewskiego największym problemem jest tutaj brak nici porozumienia. Ludzie decydujący o losie rdzennych mieszkańców kraju, nie podjęli trudu poznania ich zwyczajów. Wyszli z założenia, że sami najlepiej wiedzą, co dla Aborygena jest najlepsze. W ten oto sposób stracili szansę, by wprowadzić go do siebie jako pełnowartościowego członka lokalnego społeczeństwa. Nie  rozumiejąc jego zachowań, po prostu zostawili go gdzieś na boku. Tak by pogrążony w nałogach, wśród brudu i chaosu kiedyś dokonał swojego żywota.

Starsi Aborygeni, pozbawieni dumy, tułają się z miejsca na miejsce, nie potrafiąc określić nowego sensu swojego istnienia. Ich dzieci, pozbawione dawnych, silnych wzorców, godzinami wpatrują się w telewizję, marząc, że któregoś dnia nędą mogły odnieść podobny sukces jak amerykańscy raperzy. Czas mija, a choć niektóre przepisy już dawno zostały zniesione, sytuacja niestety nie ulega zmianie. Aborygeni nadal nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości a biały człowiek skupia się tylko na tym, dlaczego Aborygen mu przeszkadza. Poprawa nie nadejdzie, jeśli nadal będzie brakowało dialogu i być może właśnie dlatego takie ksiażki i takie spostrzeżenia są ważne.

Gdzieś w książce autor tłumaczy, dlaczego tak trudno jest wyleczyć Aborygena z choroby. Biały lekarz zadaje pytania, a gdy nie uzyskuje odpowiedzi, sam próbuje wystawić diagnozę, często błedną. Lekarz wychodzi z założenia, że Aborygen tak naprawdę nie wie, co mu dolega, podczas gdy on dopiero szykuje się do odpowiedzi. Cisza jest częścią jego dialogu, jednak lekarz nie ma ani czasu ani chęci by przysłuchiwać się ciszy. Z "Niewidzialnymi" jest chyba podobnie. Łatwo o brak zrozumienia, łatwo o brak cierpliwości. Mam jednak nadzieję, że nie zabraknie ludzi, którzy podejmą wysiłek poznania tego reportażu. Przy odrobinie szczęścia, być może uda im się choć na chwilę zajrzeć do duszy Aborygena...

Za możliwość poznania tego reportażu serdecznie dziękuję księgarni Litery w podróży.



Niewidzialni [Mateusz Marczewski]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam reportaże Czarnego! Tego nie czytałam, ale jestem bardziej niż chętna. Traktowanie Aborygenów bardzo przypomina traktowanie innych rdzennych mieszkańców kontynentów, np. Indian, choć jakby o tym ciszej. Kiedy czytam takie historie, wstyd mi, że jestem białym człowiekiem :/
    Trochę szkoda, że autor niezbyt rzeczowo podszedł do tematu, ale i tak jestem ciekawa, co miał do powiedzenia.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie wstawiam do kolejki planowanych lektur, bo tak długa, że końca nie widać, ale zapamiętać łatwo. Świetny tekst o trudnej lekturze. Zgadzam się też z Karoliną, że problem Aborygenów się kojarzy, choć ja bym pociągnął to skojarzenie dalej. Aborygeni są wśród nas: Cyganie, imigranci, biedni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Aborygeni są wśród nas i nawet posiadający białą skórę.Ludzi wyklucza się poza nawias bardzo łatwo.)

      Usuń
  3. Akurat temat Aborygenów przewija mi się przez kryminał, który czytam.
    Naturalni mieszkańcy wszystkich kontynentów od "wielkich wypraw geograficznych"podlegali i nadal podlegają likwidacji. Biały pełen pychy człowiek, pozbawiony pokory, usuwa ich ze swojej drogi, ale to nie pozostanie bez echa. Mamy już przykład w RPA. Nienawiść tuziemców obróci się kiedyś przeciw białemu "najeźdźcy".

    Dobra lektura.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No - nie zapędzajmy się. Miałem sąsiada, którego córka wyjechała na stałe do RPA, a syn do Niemiec. Ów sąsiad wyjeżdżał na dłużej do RPA (doglądać budowy kolejnych domów swej córki), a potem opowiadał jej i swoje wrażenia. Stosunek Czarnych do Białych w RPA jest zdecydowanie inny, niż się to nieraz przedstawia. Właśnie dlatego, że nie jest to głównym tematem, dużo można się o jego specyfice dowiedzieć choćby z Bractwa Bang Bang (http://andrew-vysotsky.blogspot.com/2013/01/podejdz-blizej.html).

      Usuń
  4. Och, aż zatęskniłam za lekturą jakiegoś dobrego reportażu... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiada się wyśmienicie, choć czyny, jakich dopuszczają się biali względem Aborygenów są haniebne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony chciałabym przeczytać, ale obawiam się tej poetyckości, od reportażu raczej oczekuję czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie same przemyślenia. Poruszony został ciekawy temat, ale boję się, że go nie zrozumie przez traktowanie reportażu jak wiersza.

      Usuń
  7. Bardzo lubię książki wydawnictwa Czarne. Zwłaszcza reportaże. Z chęcią i po tę sięgnę, czuję się zachęcona Twoją recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kusicie dziewczyny tymi reportażami z Czarnego, a ja ciągle żadnego z nich nie przeczytałam... Jednak zapisuję tytuł z nadzieją, że uda mi się tę książkę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mateusz M. odstaw proszki wreście :)
    To jest fikcja literacka jak charakter autora

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...