19.01.2012

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet






Autor: Stieg Larsson
tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson
tytuł oryginału: Män som hatar kvinnor
seria/cykl wydawniczy: Millenium tom 1, Czarna Seria,
wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: listopad 2008
ISBN: 978-83-7554-059-8
liczba stron: 640

Jakimś cudem ominął mnie cały szum wokół książek Larssona. Gdy wreszcie cała seria trafiła na moją półkę, byłam naprawdę zaskoczona jej popularnością i tak szybko, jak tylko było to możliwe zaczęłam czytać pierwszą część. 

Po lekturze kilkunastu stron naszły mnie pierwsze wątpliwości. Przyznaję, autor świetnie orientuje się w tematach, o których pisze, mając solidne zaplecze ekonomiczne potrafię docenić wartość opisanych przekrętów, jednak ciężko było mi zrozumieć, skąd tak ogromny sukces książki. Jakby na to nie spojrzeć, przestępstwa ekonomiczne potrafią potrząsnąć podstawami największych międzynarodowych koncernów, jednak zwykłego zjadacza chleba, tak długo jak nie mają przekładnika w jego osobistym portfelu, pozostawiają raczej obojętnego. Zaczęłam już podejrzewać, że zaważył tutaj fakt pośmiertnego wydania książek, a w wypadku naszego kraju autor zdobył sympatię wplatając „polski wątek”. Lektura kolejnych stron rozwiała wszelkie wątpliwości. 

„Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet“ to książka bardzo złożona, niewątpliwie warta każdej poświęconej jej minuty. Autor sprawnie porusza sie po wielu skomplikowanych aspektach. Wystarczy wymienić wspomniane wcześniej przestępstwa gospodarcze, przemoc wobec kobiet, patologie w rodzinach, skomplikowane relacje międzyludzkie, etyka dziennikarska. Żaden z tematów nie został w moim odczuciu ani zaniedbany, ani „przegadany”. W tą interesującą rzeczywistość wpleciona została zagadka kryminalna, przypominająca klasyczną "zagadkę zamkniętego pokoju", rozciągniętą na obszar malowniczej wyspy, zamieszkałej przede wszystkim przez przedstawicieli rodziny Vanger. Poznając poszczególnych mieszkańców aż trudno uwierzyć, że tak odmienne osoby potrafią ze sobą przebywać na tak ograniczonym terenie. Każda z nich może być potencjalnym mordercą, motywy mogło mieć wielu, w którą stronę wiec podążyć ... 

Książka obfituje w ciekawe zwroty akcji. Jak na kryminał przystało, czytelnik od początku próbuje sam rozwikłać zagadkę, próbuje dojść do potencjalnego rozwiązania. Osobiście udała mi się ta sztuka jedynie w przypadku „kwiatowego“ motywu, wszelkie pozostale zostały poprowadzone w taki sposób, że wcześniej czy później musiałam znaleść się w szczerym polu i próbować rozwiązać zagadkę od nowa. Duży plus dla Larssona, ta sztuka udaje się niewielu autorom. Bardzo spodobał mi się dobór głównych bohaterów, dalekich od doskonałości, nie do końca dostosowanych do ogólnoprzyjętych norm społecznych. Choć ... nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że postać Mikaela Bloomkvista została stworzona w ramach rekompensaty nieznanych nam braków samego Larssona z czasów jego działalności dziennikarskiej. Przechodząc do sylwetek postaci z klanu Vangerów muszę przyznać, że pomimo setek stron, powieść pozostawiła u mnie spory niedosyt. Gdyby autor książki nadal żył i dane nam było zadać mu pytania w ramach „rozmów z autorami“, już po lekturze tego pierwszego tomu musiałabym wysłać przynajmniej kilkadziesiąt pytań. Chyba najbardziej zaintrygowała i wyprowadziła mnie z równowagi Cecilia. Jej bardzo dwuznaczne reakcje, cały wachlarz sprzecznych zachowań... Jeżeli moją recenzję czyta jakiś fan twórczości autora, bardzo ucieszy mnie jakakolwiek interpretacja tej postaci w formie prywatnej wiadomości... Parę konkretnych wątpliwości umieściłam również w jednym z komentarzy poniżej - uwaga, mogą one zawierać spoilery. Inne postacie być może nie zakłóciły aż tak bardzo mojego rozumowania, niemniej, skoro ich obecność na wyspie została podkreślona, życzyłabym sobie poznać zdecydowanie bliżej. 

Całość uważam za bardzo udaną i wartą całego medialnego szumu. Przechodząc do oceny, z uwagi na jeden szczegół prawie odjęłam powieści jeden punkt. Nie wiem jak wygląda to w oryginalnej wersji książki, jednak w polskim przekładzie bardzo drażniły mnie angielskie wstawki. Gdyby dotyczyły jednej postaci, przyjęłabym, że mam do czynienia z typowym pozerem, próbującym popisać się swoją znajomościa angielskiego. Jako, że ten problem dotyczył wielu postaci, pozerem zdaje się być sam autor... Punkt uratowało zakończenie książki, nieco odmienne od klasycznego „zagadka rozwiązana, odtąd żyli długo i szczęśliwie“. Choć obawiam się, że jeszcze się tego doczekam na końcu trzeciego tomu.

Ogólnie książka naprawdę warta polecenia i na tyle interesująca, że już pochłaniam kolejną część...



Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - CYFROTEKA.PL

7 komentarzy:

  1. Moim zdaniem powieść jest rewelacyjna w swojej klasie i nie mogę się zgodzić z minusem, który jej dałaś. Szwecja to nie Polska. Tam chyba każdy mówi po angielsku. Dla Szweda jest niezrozumiałe, iż kraju nad Wisłą, gdzie od podstawówki naucza się języka Szekspira, ktoś może go nie znać w stopniu komunikatywnym i nie rozumieć wstawek po angielsku. To nie przytyk do Ciebie broń Boże, tylko obrona tych wstawek, które Cię zniesmaczyły. Inna sprawa, że w polskim wydaniu przypisy z tłumaczeniem byłyby na pewno mile widziane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz. Co do angielskich wstawek, nie do końca się zrozumieliśmy, już wyjaśniam. Tak się składa, że w Szwecji mam sporo znajomych, w tym najlepszą przyjaciółkę - mam tu na myśli Szwedów, nie Polaków którzy wyemigrowali do Szwecji. Spędziłam w tym kraju już trochę czasu, co prawda szwedzki znam dość słabo ale jeśli już mam okazję, to chętnie uczestniczę w rozmowach w tzm języku. Masz rację, język angielski jest tam naprawdę dobrze znany, jeśli ktoś znajdzie się w potrzebie, może prawie ze 100% prawdopodobieństwem zakładać, że uda mu się porozumieć po angielsku z pierwszą napotkaną osobą. Natomiast bazując na moim osobistym doświadczeniu - jeżeli Szwedzi rozmawiają po szwedzku, to ograniczają się do tego języka, bez jakichkolwiek obcojęzycznych wstawek. Wstawki, które tu wytykam niestety kojarzą mi się bardziej z naszymi rodakami, którzy po paru miesiącach na Wyspach, wracają do kraju i próbują zaakcentować swoją "światowość" notorycznym, niczego nie wnoszącym wplataniem angielskich słówek w rozmowę. Prawdę mówiąc w ogóle nie pomyślałam o tym, że te wstawki mogą być dla kogoś niezrozumiałe pod względem znaczenia ... ale przychylam się do Twojego zdania, akurat w polskim przekładzie przypisy z tłumaczeniem mogłyby być dla niektórych pomocne.
      Książkę uważam za naprawdę udaną i wysoko oceniam, w odróżnieniu od kolejnej części... Recenzja pojawi się w tym tygodniu i bardzo jestem ciekawa jak ją odbierzesz ... Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  2. A mnie znajomy, którego gust i zdanie bardzo cenię, zniechęcił całkowicie do tej książki. Wypunktował tam takie rzeczy, które na bank będą mi przeszkadzały. Wiec nawet się do tej lektury nie zbliżam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Tak się składa, że książkę poleciła mi osoba której zdanie też sobie bardzo cenię ;-) Może nie do końca podzielam jej zachwyty, uważam jednak, że książka jest naprawdę warta uwagi i chętnie przeczytałabym zarzuty Twojego znajomego ... Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  3. Uwaga ! Punkty dyskusyjne przeniesione do komentarza ponizej - moga zawierac spoilery !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Cecilia:


      - Od pożądania do nienawiści – jak interpretować tak częste zmiany w zachowaniu Cecilii wobec Mikaela ?


      - Jak to możliwe, że Cecilia zdołała utrzymać stosunkowo dobre stosunki z Martinem ? Jej własny ojciec miał o niej bardzo mało przychylną opinię, w przypadku Martina spodziewałabym się podobnego osądu...
      - Dlaczego Cecilia nic nie zrobiła po konfrontacji ze zdjęciem ? Musiała przecież rozpoznać kogo przedstawia, choćby dla zaspokojenia własnej ciekawości powinna skontaktować się z tą osobą i domagać wyjaśnień...

      Usuń
  4. Na pewno wciągająca książka, z chęcią sięgałam po kolejne części, jednak strasznie denerwowała mnie tam wszechobecna reklama IKEI - też zwróciliście na to uwagę? Poza tym arcydzieło to nie jest, jednak nie wiem czy coś to wniosło do mojego życia...i niezbyt podoba mi się przedstawiony tam obraz kobiet.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...