Autor: Zana Fraillon
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania:10 maja 2017
ISBN: 9788363960827
Minęło już wiele miesięcy od chwili, w której media żywo zaczęły interesować się sprawą uchodźców. Trudno było spotkać osobę, która nie miałaby wyrobionej opinii na ten temat. Głównym problemem zdawało się być pytanie: przyjmować czy nie przyjmować? Jedne kraje przyjęły więcej i zaczęły borykać się z konsekwencjami tej decyzji, inne starały się nie przyjmować, a w ich mieszkańcach zaczęła wykluwać się otwarta niechęć, czy nawet nienawiść do "obcych". Dziś sytuacja wygląda nieco inaczej. Temat przestał być tak interesujący. Mało kiedy usłyszymy o kolejnej nadpływającej łodzi, przepychankach na granicach, czy podpaleniach miejsc przeznaczonych dla uchodźców. To, że o tym nie słyszymy, nie oznacza jednak, że ci ludzie zniknęli. Czy zastanawialiście się jak dziś wygląda ich życie? Niezależnie od tego, jak odpowiecie na to pytanie, warto sięgnąć po "Wróbelka z kości" i dowiedzieć się tego, co zbyt często zostaje przemilczane...
Subhi to sympatyczny chłopczyk, obdarzony bogatą wyobraźnią. Uwielbia się bawić z kolegą, wymyślać fantastyczne historie, rysować. Mogłoby się wydawać, że to typowe dziecko z okolicy, różnica polega jednak na tym, że Subhi urodził się w obozie dla uchodźców i nigdy nie miał okazji zobaczyć świata, jaki znajduje się poza tym miejscem. Pewnego dnia poznaje dziewczynkę „z drugiej strony drutów”. To spotkanie stanowi początek zupełnie nowego etapu w jego życiu. Chłopiec poznaje zupełnie nowy świat, tymczasem sytuacja w obozie staje się coraz bardziej napięta. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce wydarzy się coś bardzo ważnego...
Książka szybko wzbudza zainteresowanie i przemawia do wyobraźni czytelnika. Trudno nie przejąć się losem małego chłopca, który całe życie spędził w niewoli, choć ani on, ani nikt z jego rodziny, nie zrobił nic złego. Oczy chłopca stanowią nasze okno na życie ludzi, którzy, by przeżyć, zmuszeni byłi opuścić swoje domy i dotychczasowe życie. Świat okazał się dla nich mało przyjazny. Co prawda żyją, ale nie mogą swobodnie się poruszać, brakuje im najbardziej podstawowych produktów, czasem nawet wody... Smuci zachowanie osób pracujących w obozie, ogólna zniczulica i jawna niechęć do uchodźców. Zupełnie nie dziwi, że napięcie wzrasta z każdym dniem, choć w głębi duszy chyba czujemy, że ci, którzy zasługują na nasze wsparcie, mają nikłe szanse na jakąkolwiek poprawę. Cieszę się, że autorka zwróciła również uwagę na poglądy pokutujące w "normalnym społeczeństwie". Część ludzi jest absolutnie przekonana, że uchodźcy wiodą niesamowicie wygodne życie, mają dostęp do dóbr, na które przeciętny człowiek musi cieżko pracować. To ogólnie panujące przekonanie jest źródłem niechęci i złości, niejednokrotnie staje się nawet pretekstem do aktów przemocy. Oczywiście istnieją również osoby bardziej świadome problemów, z jakimi borykają się uchodźcy, jednak większość z nich ogranicza się do biernego współczucia. brakuje działania i jakiegokolwiek zaangażowania.
"Wróbelek z kości" to przejmujący obraz trudności, przed jakimi stanęły tysiące ludzi bardzo dotkliwie doświadczonych przez los. W książce nie znajdziemy zbyt wielu wątków pobocznych, czy też bardzo rozbudowanych postaci drugoplanowych, jednak biorąc pod uwagę, że historię poznajemy głównie za sprawą małego chłopca, który zna jedynie obozową rzeczywistość, nie wydaje mi się, by był to mankament całej historii. Książka zdecydowanie działa na wyobraźnię i zmusza nas do zadania sobie pytania, w jaki sposób sami podchodzimy do tej problematyki. Czy moglibyśmy zrobić nieco więcej dla tych, którzy stracili już nadzieję na lepsze jutro? Gorąco zachęcam do lektury.
Subhi to sympatyczny chłopczyk, obdarzony bogatą wyobraźnią. Uwielbia się bawić z kolegą, wymyślać fantastyczne historie, rysować. Mogłoby się wydawać, że to typowe dziecko z okolicy, różnica polega jednak na tym, że Subhi urodził się w obozie dla uchodźców i nigdy nie miał okazji zobaczyć świata, jaki znajduje się poza tym miejscem. Pewnego dnia poznaje dziewczynkę „z drugiej strony drutów”. To spotkanie stanowi początek zupełnie nowego etapu w jego życiu. Chłopiec poznaje zupełnie nowy świat, tymczasem sytuacja w obozie staje się coraz bardziej napięta. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce wydarzy się coś bardzo ważnego...
Książka szybko wzbudza zainteresowanie i przemawia do wyobraźni czytelnika. Trudno nie przejąć się losem małego chłopca, który całe życie spędził w niewoli, choć ani on, ani nikt z jego rodziny, nie zrobił nic złego. Oczy chłopca stanowią nasze okno na życie ludzi, którzy, by przeżyć, zmuszeni byłi opuścić swoje domy i dotychczasowe życie. Świat okazał się dla nich mało przyjazny. Co prawda żyją, ale nie mogą swobodnie się poruszać, brakuje im najbardziej podstawowych produktów, czasem nawet wody... Smuci zachowanie osób pracujących w obozie, ogólna zniczulica i jawna niechęć do uchodźców. Zupełnie nie dziwi, że napięcie wzrasta z każdym dniem, choć w głębi duszy chyba czujemy, że ci, którzy zasługują na nasze wsparcie, mają nikłe szanse na jakąkolwiek poprawę. Cieszę się, że autorka zwróciła również uwagę na poglądy pokutujące w "normalnym społeczeństwie". Część ludzi jest absolutnie przekonana, że uchodźcy wiodą niesamowicie wygodne życie, mają dostęp do dóbr, na które przeciętny człowiek musi cieżko pracować. To ogólnie panujące przekonanie jest źródłem niechęci i złości, niejednokrotnie staje się nawet pretekstem do aktów przemocy. Oczywiście istnieją również osoby bardziej świadome problemów, z jakimi borykają się uchodźcy, jednak większość z nich ogranicza się do biernego współczucia. brakuje działania i jakiegokolwiek zaangażowania.
"Wróbelek z kości" to przejmujący obraz trudności, przed jakimi stanęły tysiące ludzi bardzo dotkliwie doświadczonych przez los. W książce nie znajdziemy zbyt wielu wątków pobocznych, czy też bardzo rozbudowanych postaci drugoplanowych, jednak biorąc pod uwagę, że historię poznajemy głównie za sprawą małego chłopca, który zna jedynie obozową rzeczywistość, nie wydaje mi się, by był to mankament całej historii. Książka zdecydowanie działa na wyobraźnię i zmusza nas do zadania sobie pytania, w jaki sposób sami podchodzimy do tej problematyki. Czy moglibyśmy zrobić nieco więcej dla tych, którzy stracili już nadzieję na lepsze jutro? Gorąco zachęcam do lektury.
Zaciekawiłaś mnie. Będę o niej pamiętać. ;)
OdpowiedzUsuń