Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
tłumaczenie: Łukasz Müller
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: 20 lutego 2012
ISBN: 978-83-240-1679-2
liczba stron: 464
„Kobieta w lustrze” to moje pierwsze spotkanie z jakże znanym i cenionym autorem, jakim jest Éric-Emmanuel Schmitt. Powieść zaskoczyła jego fanów nie tylko objętością ale i tematyką. Pomimo to wielu z nich szybko ją pokochało.
W powieści poznamy trzy odrębne czasowo historie. Każda z nich dotyczy innej kobiety. Trudno dostrzec tu jakiekolwiek podobieństwo a jednak z czasem ich losy zostaną sprowadzone do wspólnego mianownika.
Anne to swoisty niespokojny duch. Właśnie przygotowuje się do zawarcia małżeństwa, jednak coś w jej środku nieustannie się buntuje, aż w końcu dziewczyna ucieka, by znaleźć ukojenie na łonie przyrody. Za sprawą pewnego duchownego kieruje się do Boga, któremu pragnie poświęcić życie. Jednak jej spojrzewnie na wiarę i otaczający ją świat jest na tyle nietypowe, że zaczyna być niewygodne...
Hanne nie uciekła sprzed ołtarza. Wychodzi za mężczyznę, którego szczerze kocha, jednak z czasem dopada ją proza życia. Codzienność staje się coraz bardziej dotkliwa, tym bardziej że otoczenie od dawna wyczekuje jej potomka, a Hanne zajść w ciążę jakoś nie może... Z niesamowitą energią poświęca się swojej kolekcji szklanych kul, za której sprawą wkrótce zainteresuje się psychoanalizą...
Anny małżeństwo może co najwyżej odgrywać na scenie. Wschodząca gwiazda kina odnosi spektakularne sukcesy, jednocześnie tracąc kontakt z rzeczywistością. Przygodny seks, alkohol i środku odurzające wypełniają jej codzienność i dopiero przykry wypadek może sprawić, że naprawdę oprzytomnieje...
Trzy historie, które nieustannie się przeplatają i to najczęściej w dość ważnych momentach. Z tego też powodu regularnie nabierałam ochoty, by zignorować kolejność narzuconą przez rozdziały i czytać każdą z historii osobno. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo jak już wspominałam, choć początkowo nic na to nie wskazuje, historie się połączą. Nawet jeśli na to połączenie trzeba będzie poczekać naprawdę długo.
Każda z historii jest na tyle różna od pozostałych, że trudno ocenić je wspólnie. Podejrzewam, że każdy czytelnik wcześniej czy później wśród kobiet wybierze sobie tą, na której losy będzie czekał najbardziej. Początkowo najmniej do gustu przypadła mi Anna. Paradoksalnie z czasem stała się najciekawsza. Niezależnie jednak od osobistych preferencji trzeba przyznać, że każda z historii jest naprawdę dobrze napisana.
To co momentami w książce mi przeszkadzało to dość duża ilość rozważań filozoficznych, przy czym słowo filozoficznych zostało tu użyte nieco na wyrost. Nawet jeśli najczęściej zgadzałam się z ich przesłaniem i kilka z nich nawet sobie zaznaczyłam, momentami byłam naprawdę zmęczona ich zagęszczeniem. Tego typu wywody są charakterystyczne dla innego znanego pisarza, za którym nigdy specjalnie nie przepadałam.
„Zapanowała cisza, wymowna, intensywna. W owej ciszy tkwiło pogodzenie się z losem, przekonanie, że życiem należy się delektować, póki trwa. Odgrywać swą rolę, korzystać, czerpać radość, w końcu umrzeć. Zwierzę to wie. Tylko człowiek zapomina.”
„Jeśli się cofa po własnych śladach, nie wraca się do przeszłości.”
Osobiście uważam, że autor za długo kazał czytelnikowi czekać na wspólny mianownik. Nawet jeśli poszczególne historie były interesujące, towarzyszyła mi drobna frustracja, bo trudno było mi pojąć, do czego zmierzam. I choć doceniam pięknie nakreślone portrety trzech kobiet, które mają poczucie, że od życia można wymagać więcej i gotowe są poświęcić naprawdę wiele, by odnaleźć to, co dla nich ważne, doceniam warsztat autora i zręczne posługiwanie się piórem, wreszcie doceniam sposób, w jaki autor prowokuje do refleksji nad własnym życiem to ... książka nie wywołała we mnie bezgranicznego zachwytu. Kto wie, może po prostu to nie był właściwy moment na jej czytanie i jeszcze kiedyś coś więcej w niej odkryję...
Anne to swoisty niespokojny duch. Właśnie przygotowuje się do zawarcia małżeństwa, jednak coś w jej środku nieustannie się buntuje, aż w końcu dziewczyna ucieka, by znaleźć ukojenie na łonie przyrody. Za sprawą pewnego duchownego kieruje się do Boga, któremu pragnie poświęcić życie. Jednak jej spojrzewnie na wiarę i otaczający ją świat jest na tyle nietypowe, że zaczyna być niewygodne...
Hanne nie uciekła sprzed ołtarza. Wychodzi za mężczyznę, którego szczerze kocha, jednak z czasem dopada ją proza życia. Codzienność staje się coraz bardziej dotkliwa, tym bardziej że otoczenie od dawna wyczekuje jej potomka, a Hanne zajść w ciążę jakoś nie może... Z niesamowitą energią poświęca się swojej kolekcji szklanych kul, za której sprawą wkrótce zainteresuje się psychoanalizą...
Anny małżeństwo może co najwyżej odgrywać na scenie. Wschodząca gwiazda kina odnosi spektakularne sukcesy, jednocześnie tracąc kontakt z rzeczywistością. Przygodny seks, alkohol i środku odurzające wypełniają jej codzienność i dopiero przykry wypadek może sprawić, że naprawdę oprzytomnieje...
Trzy historie, które nieustannie się przeplatają i to najczęściej w dość ważnych momentach. Z tego też powodu regularnie nabierałam ochoty, by zignorować kolejność narzuconą przez rozdziały i czytać każdą z historii osobno. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo jak już wspominałam, choć początkowo nic na to nie wskazuje, historie się połączą. Nawet jeśli na to połączenie trzeba będzie poczekać naprawdę długo.
Każda z historii jest na tyle różna od pozostałych, że trudno ocenić je wspólnie. Podejrzewam, że każdy czytelnik wcześniej czy później wśród kobiet wybierze sobie tą, na której losy będzie czekał najbardziej. Początkowo najmniej do gustu przypadła mi Anna. Paradoksalnie z czasem stała się najciekawsza. Niezależnie jednak od osobistych preferencji trzeba przyznać, że każda z historii jest naprawdę dobrze napisana.
To co momentami w książce mi przeszkadzało to dość duża ilość rozważań filozoficznych, przy czym słowo filozoficznych zostało tu użyte nieco na wyrost. Nawet jeśli najczęściej zgadzałam się z ich przesłaniem i kilka z nich nawet sobie zaznaczyłam, momentami byłam naprawdę zmęczona ich zagęszczeniem. Tego typu wywody są charakterystyczne dla innego znanego pisarza, za którym nigdy specjalnie nie przepadałam.
„Zapanowała cisza, wymowna, intensywna. W owej ciszy tkwiło pogodzenie się z losem, przekonanie, że życiem należy się delektować, póki trwa. Odgrywać swą rolę, korzystać, czerpać radość, w końcu umrzeć. Zwierzę to wie. Tylko człowiek zapomina.”
„Jeśli się cofa po własnych śladach, nie wraca się do przeszłości.”
Osobiście uważam, że autor za długo kazał czytelnikowi czekać na wspólny mianownik. Nawet jeśli poszczególne historie były interesujące, towarzyszyła mi drobna frustracja, bo trudno było mi pojąć, do czego zmierzam. I choć doceniam pięknie nakreślone portrety trzech kobiet, które mają poczucie, że od życia można wymagać więcej i gotowe są poświęcić naprawdę wiele, by odnaleźć to, co dla nich ważne, doceniam warsztat autora i zręczne posługiwanie się piórem, wreszcie doceniam sposób, w jaki autor prowokuje do refleksji nad własnym życiem to ... książka nie wywołała we mnie bezgranicznego zachwytu. Kto wie, może po prostu to nie był właściwy moment na jej czytanie i jeszcze kiedyś coś więcej w niej odkryję...
Nie zachwycam się prozą Schmitta, ale cztery jego książki przeczytałam z przyjemnością. Ta, o której piszesz, faktycznie powala ilością stron (jak na Schmitta):)
OdpowiedzUsuńJa czytałam już Schmitta i to co czytałam trafiło do mnie.
OdpowiedzUsuńSzczególnie jego krótkie formy o kobietach.
Tę również mam . Trochę mnie rozczarowała forma dramatu, kupując nie wiedziałam, pewno bym się nie zdecydowała. Ale skoro mam będę czytać.)
A ja się zachwycam, lecz tej książki nie udało mi się dotąd przeczytać. Być może Schmittowi wychodzą lepiej krótsze formy, nie wiem - muszę przekonać się na własnej skórze! Alison, nie rezygnuj z tego autora, spróbuj coś z jego starszych utworów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja mam uraz do pana Schmitta... :)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, ja też :) przejadły mi się jego ksiażki w pewnym momencie i jakos porzuciłam tego pisarza bez żalu :)
UsuńCzytałam tego autora tylko książkę "Oskar i Pani Różą", którą byłam zachwycona. Mam nadzieję, że tę też uda mi się w końcu upolować i że mi się ona spodoba.
OdpowiedzUsuńMnie też zachwycił , ale mam w domku "Intrygantki" i liczę na coś więcej/
OdpowiedzUsuńMam na nią wielką ochotę
OdpowiedzUsuńSchmitta znam po "Oskarze i Pani Róży". Nie mam pojęcia, czy sięgnę o tę książkę, chociaż pewnie tak, gdy nadarzy się okazja. Jednak nie kupię.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka ci się spodobała :)
Pozdrawiam
po tę książkę*
UsuńMoja koleżanka poleca książki tego autora, a mając je wszystkie na półce to prawie wciska mi w ręce którąś. Czytałam wiele cytatów z powieści Schmitta i muszę przyznać, że są głębokie. Od razu domyśliłam się, że jego lektury nie są wymuszone ani banalne, ale coś wnoszą do życia czytelnika. Pewnie za niedługo złapię za jakąś, prawdopodobnie będzie to właśnie "Kobieta w lustrze".
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tego autora, to czytałam jedynie "Oskar i pani Róża" i podobała mi się ta książka. Mam w planach zapoznanie się z innymi jego dziełami. Szczerze przyznam, że mnie także by irytowało to oczekiwanie na "wytłumaczenie" wspólnych cech historii tych kobiet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Ostatnio często spotykam się z tym autorem na róznych blogach i nawet na fali tych opinii coś sobie z jego dzieł zarezerwowałam w bibliotece. Najpierw więc zobaczę jakie wrażenie na mnie zrobi, a później zdecyduje czy po tę jego pozycję sięgnę. Ale przyznam, że wydaje mi się intrygująca.
OdpowiedzUsuń