Wojciech Cejrowski należy do chyba najbardziej znanych i cenionych podróżników w Polsce. Muszę jednak uczciwie przyznać, że lata na obczyźnie zrobiły swoje i ja sama kojarzę go najbardziej z kolorowych koszul, za sprawą których przypomina bardziej japońskiego turystę niż podróżnika ;-) Z tym większym zaiteresowaniem spoglądałam na nową serię, która od pewnego czasu pokazuje się w kioskach. „Moja przygoda z „Boso...”” to zbiór małych książeczek autorstwa Sławomira Makaruka (organizatora wypraw), do których zostały dołączone płyty z programami z serii „Wojciech Cejrowski - Boso przez świat”. Książeczki, które miałam przyjemność poznać dotyczyły Afryki Zachodniej. Pierwsza z nich rozpoczyna się wizytą w stolicy Senegalu, Dakarze. Nie jest to jednak miasto, jakie przywykliśmy oglądać w telewizji. Prawdziwe życie miasta można obserwować na ulicach, po których zwykle nie poruszają się reporterzy... Następnie przenosimy się na sawannę, zwaną kolebką ludzkości. Tam m.in. przyjrzymy się baobabom, które w wierzeniach lokalnej ludności uchodzą za święte drzewa. Wreszcie wybierzemy się do Jufureh, wioski słynnego Kunta Kinte w Gambii. Druga książka to wyprawa na Wyspy Zielonego Przylądka, na których na próżno szukać zieleni. Poznamy historię tej dawnej portugalskiej kolonii, problemy jej obecnych mieszkańców, weźmiemy również udział w tamtejszym karnawale. Wreszcie będziemy mieli okazję poznać afrykańskich wyznawców islamu ich zwyczaje i niezwykłą kulturę.
Ponieważ płyty DVD stanowią najbardziej istotną część tych publikacji, rozpocznę właśnie od wrażeń z oglądania. Muszę przyznać, że programy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Cejrowski zdołał pokazać prawdziwe życie mieszkańców, bez turystycznej propagandy, jednak z należytym szacunkiem. Ujęła mnie jego otwartość, za sprawą której wszędzie zjednywał sobie sympatię. Byłam pod wrażeniem jego umiejętności porozumiewania się z obcokrajowcami. Być może nie każdym językiem potrafi posługiwać się tak samo płynnie, jednak czy to hiszpański, czy angielki czy francuski, pewnie sobie poradzi. Znam kilku innych podróżników, którzy podczas swych podróży wyręczają się tłumaczami. W przypadku Cejrowskiego da się odczuć, jak bardzo ceni sobie bezpośredni kontakt.
Nawet jeśli podróżnik jest gospodarzem programów, w pewien sposób schodzi on na drugi plan. Najważniejsze są miejsca i ludzie, jakich spotyka na swojej drodze. To również dość nietypowe i mało spotykane wśród innych podróżników.
Moje jedyne zastrzeżenie odnosi się do jakości filmów. Oglądałam je na zdecydowanie większym ekranie, na co wydawca chyba nie był przygotowany. Co prawda szybko można się do tego przyzwyczaić, jednak na początku trudno nie dostrzec słabszej ostrości obrazu i bardzo delikatnego „śnieżenia”. Ponieważ programy zostały nakręcone jakiś czas temu, nie wykluczam jednak, że ten problem powstał już w momencie kręcenia.
Przechodząc do samych książeczek, choć niewielkie, zostały one pięknie wydane. Twarda oprawa, masa naprawdę ślicznych zdjęć. Treść nie stanowi powtórzenia a raczej uyupełnienie treści programu – choćby o orientacyjne koszty wyprawy do opisywanych zakątków Afryki. Osobiście najbardziej zaciekawiła mnie część dotycząca muzyki (nie, nie pomyliłam się) z Kuby. Najbardziej rozbawiło zaś przeliczanie kosztów noclegów czy przelotów na ... lodówki (dla upamiętnienia pierwszej podróży WC, na potrzeby której musiał sprzedać własną lodówkę).
Podsumowując seria zrobiła na mnie bardzo miłe wrażenie i nie wykluczam, że dam namówić się WC na kolejne mniej lub bardziej egzotyczne podróże. :-)
Nawet jeśli podróżnik jest gospodarzem programów, w pewien sposób schodzi on na drugi plan. Najważniejsze są miejsca i ludzie, jakich spotyka na swojej drodze. To również dość nietypowe i mało spotykane wśród innych podróżników.
Moje jedyne zastrzeżenie odnosi się do jakości filmów. Oglądałam je na zdecydowanie większym ekranie, na co wydawca chyba nie był przygotowany. Co prawda szybko można się do tego przyzwyczaić, jednak na początku trudno nie dostrzec słabszej ostrości obrazu i bardzo delikatnego „śnieżenia”. Ponieważ programy zostały nakręcone jakiś czas temu, nie wykluczam jednak, że ten problem powstał już w momencie kręcenia.
Przechodząc do samych książeczek, choć niewielkie, zostały one pięknie wydane. Twarda oprawa, masa naprawdę ślicznych zdjęć. Treść nie stanowi powtórzenia a raczej uyupełnienie treści programu – choćby o orientacyjne koszty wyprawy do opisywanych zakątków Afryki. Osobiście najbardziej zaciekawiła mnie część dotycząca muzyki (nie, nie pomyliłam się) z Kuby. Najbardziej rozbawiło zaś przeliczanie kosztów noclegów czy przelotów na ... lodówki (dla upamiętnienia pierwszej podróży WC, na potrzeby której musiał sprzedać własną lodówkę).
Podsumowując seria zrobiła na mnie bardzo miłe wrażenie i nie wykluczam, że dam namówić się WC na kolejne mniej lub bardziej egzotyczne podróże. :-)
Programy Cejrowskiego - jako nieliczne potrafią przykuć moją uwagę. Szkoda, że nie masz okazji ich oglądać regularnie, w lepszej jakości. Do książek chętnie bym zaglądnęła. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję bo podoba mi się, jak prowadzony jest ten program i jakie tematy porusza. Może jeszcze będzie okazja, w serii nie brakuje ciekawych dla mnie krajów :-)
UsuńNigdy nie oglądam tego pogromu aż pewnego razu przypadkiem na niego "wlazłam" i mi si,ę ogromnie spodobał ;)
OdpowiedzUsuńAni trochę mnie to nie dziwi :-)
UsuńBardzo się cieszę, że się przekonałaś do Cejrowskiego - ja jego opowieści uwielbiam zarówno w formie książkowej, jak i filmowej:) A w poniedziałek wybieram się na spotkanie z nim i już ledwo mogę usiedzieć w miejscu z ekscytacji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
O kurczę, ale fajnie. Koniecznie podziel się wrażeniami :-)
UsuńSam Cejrowski jako taki mnie piekielnie irytuje, natomiast uwielbiam jak opowiada i pokazuje inne kultury, kraje, ludzi. "Boso przez świat" to świetny program (choć odcinek o buddyzmie ostro mnie podminował). Same książki podróżnicze w jego wykonaniu też są bardzo ciekawe, choć osobiście wolę jego byłą żonę ^^
OdpowiedzUsuńNeeee do jego byłej jakoś póki co się nie przekonałam, choć przyznam szczerze że znam tylko jej blondynkę na językach. Może warto zaryzykować z książką podróżniczą. Jedną nawet mam ale póki co nie mogę się przełamać...
UsuńSkoro się nie przekonałaś do pani Beaty w wersji językowej, śmiem twierdzić, że szkoda czasu na serię podróżniczą :/
UsuńNo, Isadora może mieć rację. Mimo to warto może spróbować sięgnąć po jakąś maliznę w stylu "Blondynka w Tybecie" albo coś podobnego.
UsuńMika ale trafiłaś - książka którą posiadam to właśnie "Blondynka w Tybecie" ;-) Może nie od razu się na nią rzucę ale w końcu zaryzykuję ;-)
UsuńZnam go tylko z Boso... i faktycznie potrafi człowieka swą erudycją przykuć do krzesła.)
OdpowiedzUsuńPrawda? :-) Na niego nie ma mocnych, lepiej od razu zrobić to czego od człowieka oczekuje ;-)
UsuńŻebym to ja jeszcze Cerejowskiego lubiła :D
OdpowiedzUsuńNie oglądam jego programów, w przeciwieństwie do tych Martyny Wojciechowskiej, a do książek jakoś mnie nie ciągnie. Ten mężczyzna jest tak irytujący, kiedy się wypowiada, że nie potrafię obejrzeć całego programu bez przełączania i szukania czegoś innego.
:-) Ja odniosłam wrażenie że właśnie nie za dużo gada. Małe wprowadzenie do tematu a potem szansa by samemu wszystko podziwiać. Tak przynajmniej było w Afryce, no może poza programem na temat islamu ale ten wymagał większej ilości wyjaśnień.
UsuńDawno nie oglądałam programów Cejrowskiego, jakoś brak mi na nie czasu. :(
OdpowiedzUsuńAle uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Zawsze się świetnie przy nich bawiłam.
Nie dziwię się i jestem pewna że jeszcze nadrobisz ;-)
UsuńBardzo lubię ten program i choć Pan Wojciech nie wzbudza we mnie fali sympatii do ksiażki chętnie zajrzę
OdpowiedzUsuńOn niekoniecznie musi wzbudzać sympatię ale ciężko się mu przeciwstawić ;-) I wydaje mi się być szczery, jeśli coś mu np. nie smakuje, to choćby był to największy smakołyk w okolicy, i tak szczerze to powie a nie udaje że było świetne (z taką nieszczerością spotkałam się już w wielu programach)
UsuńNie oglądałam programów Cejrowskiego aż do pewnego dnia, to było jakieś dwa miesiące temu, kiedy obejrzałam (z nudów) jeden odcinek i... wciągnęło mnie. Odtąd oglądam każdy odcinek, jak mi się nawinie w telewizji :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, pewnie tak samo bym robiła :-)
UsuńPrzepadam za tym człowiekiem i jego podróżniczymi programami. :))
OdpowiedzUsuńDopiero je odkryłam i też już bardzo polubiłam :-)
UsuńUwielbiam tego pana jako podróżnika. :) Jako "zwykły" człowiek robi na mnie już nieco gorsze wrażenie z pewnych względów.
OdpowiedzUsuńWięc może powinnam się cieszyć, że jestem tu gdzie jestem i kompletnie nie wiem, co możesz mieć na myśli. ;-)
UsuńA ja przyznam szczerze, że nigdy nie czytałam jego książek i mnie od nich nie ciągnie. Wolę sama podróżować niż o podróżach czytać.
OdpowiedzUsuńTeż wolę sama ale do takich miejsc, które odwiedza, często trudno się dostać. Inne, jak np. Hiszpania czy Portugalia już znam i ciekawa jestem czy spostrzeżenia podróżników pokrywają się z moimi, więc też czytam. O podróżach mogłabym bez przerwy :-)
UsuńPowiem że uwielbiam oglądać i słuchać pana Wojtka, z czytaniem trochę gorzej, ale może się skuszę.
OdpowiedzUsuń