31.05.2017

"Wróbelek z kości" Zana Fraillon





Autor: Zana Fraillon
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Wydawnictwo: Poradnia K

Data wydania:10 maja 2017
ISBN: 9788363960827





 
 
Minęło już wiele miesięcy od chwili, w której media żywo zaczęły interesować się sprawą uchodźców. Trudno było spotkać osobę, która nie miałaby wyrobionej opinii na ten temat. Głównym problemem zdawało się być pytanie: przyjmować czy nie przyjmować? Jedne kraje przyjęły więcej i zaczęły borykać się z konsekwencjami tej decyzji, inne starały się nie przyjmować, a w ich mieszkańcach zaczęła wykluwać się otwarta niechęć, czy nawet nienawiść do "obcych". Dziś sytuacja wygląda nieco inaczej. Temat przestał być tak interesujący. Mało kiedy usłyszymy o kolejnej nadpływającej łodzi, przepychankach na granicach, czy podpaleniach miejsc przeznaczonych dla uchodźców. To, że o tym nie słyszymy, nie oznacza jednak, że ci ludzie zniknęli. Czy zastanawialiście się jak dziś wygląda ich życie? Niezależnie od tego, jak odpowiecie na to pytanie, warto sięgnąć po "Wróbelka z kości" i dowiedzieć się tego, co zbyt często zostaje przemilczane...

Subhi to sympatyczny chłopczyk, obdarzony bogatą wyobraźnią. Uwielbia się bawić z kolegą, wymyślać fantastyczne historie, rysować. Mogłoby się wydawać, że to typowe dziecko z okolicy, różnica polega jednak na tym, że Subhi urodził się w obozie dla uchodźców i nigdy nie miał okazji zobaczyć świata, jaki znajduje się poza tym miejscem. Pewnego dnia poznaje dziewczynkę „z drugiej strony drutów”. To spotkanie stanowi początek zupełnie nowego etapu w jego życiu. Chłopiec poznaje zupełnie nowy świat, tymczasem sytuacja w obozie staje się coraz bardziej napięta. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce wydarzy się coś bardzo ważnego...

Książka szybko wzbudza zainteresowanie i przemawia do wyobraźni czytelnika. Trudno nie przejąć się losem małego chłopca, który całe życie spędził w niewoli, choć ani on, ani nikt z jego rodziny, nie zrobił nic złego. Oczy chłopca stanowią nasze okno na życie ludzi, którzy, by przeżyć, zmuszeni byłi opuścić swoje domy i dotychczasowe życie. Świat okazał się dla nich mało przyjazny. Co prawda żyją, ale nie mogą swobodnie się poruszać, brakuje im najbardziej podstawowych produktów, czasem nawet wody... Smuci zachowanie osób pracujących w obozie, ogólna zniczulica i jawna niechęć do uchodźców. Zupełnie nie dziwi, że napięcie wzrasta z każdym dniem, choć w głębi duszy chyba czujemy, że ci, którzy zasługują na nasze wsparcie, mają nikłe szanse na jakąkolwiek poprawę. Cieszę się, że autorka zwróciła również uwagę na poglądy pokutujące w "normalnym społeczeństwie". Część ludzi jest absolutnie przekonana, że uchodźcy wiodą niesamowicie wygodne życie, mają dostęp do dóbr, na które przeciętny człowiek musi cieżko pracować. To ogólnie panujące przekonanie jest źródłem niechęci i złości, niejednokrotnie staje się nawet pretekstem do aktów przemocy. Oczywiście istnieją również osoby bardziej świadome problemów, z jakimi borykają się uchodźcy, jednak większość z nich ogranicza się do biernego współczucia. brakuje działania i jakiegokolwiek zaangażowania.

"Wróbelek z kości" to przejmujący obraz trudności, przed jakimi stanęły tysiące ludzi bardzo dotkliwie doświadczonych przez los. W książce nie znajdziemy zbyt wielu wątków pobocznych, czy też bardzo rozbudowanych postaci drugoplanowych, jednak biorąc pod uwagę, że historię poznajemy głównie za sprawą małego chłopca, który zna jedynie obozową rzeczywistość, nie wydaje mi się, by był to mankament całej historii. Książka zdecydowanie działa na wyobraźnię i zmusza nas do zadania sobie pytania, w jaki sposób sami podchodzimy do tej problematyki. Czy moglibyśmy zrobić nieco więcej dla tych, którzy stracili już nadzieję na lepsze jutro? Gorąco zachęcam do lektury.

24.05.2017

"Wall Street Story. Angielski Thiller z ćwiczeniami" Tom Law




Autor: Tom Law
ISBN 978-83-7788-894-0
Wydawnictwo: Edgard
Wydanie: Warszawa 2016
Więcej informacji:
http://www.jezykiobce.pl/

 
 
 
 
 
Chyba każdy uczący się jakiegoś języka pragnie, by ten proces był możliwie przyjemny i niezbyt męczący. Zapewne ucieszy więc, gdy napiszę, że nauka może być wręcz pasjonującym zajęciam, przy którym aż będziecie się garnąć do poznawania nowych słówek. Jak to możliwe? Koniecznie zajrzyjcie do oferty wydawnictwa Edgard. Znajdziecie tam szereg książek językowych, wśród nich kryminały, powieści, thillery, a nawet erotyk. Dziś co nieco o książce "Wall Street Story. Angielski Thiller z ćwiczeniami".
 
Książka skierowana jest do osób uczących się języka angielskiego (w tym przypadku American English), które potrafią już w miarę biegle się nim posługiwać. Fabuła książki jest niebagatelna. Na kolejnych stronach poznawać będziemy fascynujące losy młodego finansisty, który zaczyna swoją karierę na Wall Street. Pewnego dnia przypadkowo staje się świadkiem samobójstwa znanego bankiera. Wszystko wskazuje na to, że w sprawę uwikłana jest cała finansjera Wall Street. Oczywiście nie zabraknie również romansu, więcej jednak nie zdradzę, by nie psuć przyjemności czytania.
 
Historia okazała się na tyle ciekawa, że za pierwszym razem pozwoliłam sobie opuścić ćwiczenia, by poznać jej zakończenie. Gdy już zaspokoiłam ciekawość, wróciłam do ćwiczeń i w ten sposób wykorzystałam cały potencjał książki. Słownictwo utrzymane jest na bardzo dobrym poziomie. Jak zwykle w językowych książkach tego wydawnictwa, na marginesie pojawiły się tłumaczenia trudniejszych zwrotów, tak więc nie trzeba wertować słowników. Do dyspozycji mamy bardzo różnorodne ćwiczenia, dzięki którym możemy zweryfikować poziom zrozumienia tekstu i utrwalić poprawne konstrukcje leksykalno-gramatyczne. Znajdziemy tu zarówno zadania typu: uzupełnij luki, połącz w pary, prawda/fałsz, tłumaczenie, przekształcanie, jednym słowem wszystko to, z czym możemy spotkać się w tradycyjnych podręcznikach, jednak tutaj podane w bardziej atrakcyjnej formie.
 
"Wall Street Story. Angielski Thiller z ćwiczeniami" to połączenie wciągającej historii ze skuteczną nauką języka angielskiego. Książka stanowi bardzo sympatyczny prezent dla każdego, kto już od dłuższgo czasu uczy się tego języka i poszukuje jakiegoś urozmaicenia. Zachęcam również do przejrzenia całej oferty wydawnictwa, znajdziecie tam bowiem również książki dla osób które dopiero zaczynają swoją przygodę z językiem obcym. Oby była ona równie pasjonująca jak ten thiller. Zachęcam.

17.05.2017

"Miłość w spadku" Agnieszka Rusin




Autor: Agnieszka Rusin
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2016-04-05
ISBN: 978-83-65351-07-4
Liczba stron: 304







Od czasu do czasu miło jest sięgnąć po sympatyczną, romantyczną historię. Opowieść przy której można się odprężyć i choć na moment uwierzyć w bajkową miłość. Mogło by się wydawać, że "Miłość w spradku" idealnie wpisuje się do tej kategorii. Pomysł sam w sobie nie był może najgorszy ale diabeł tym razem tkwi w szczegółach.

Już sam opis na okładce wzbudził we mnie pewną konsternację. "Marina to typowa współczesna 30-latka. Jej życie jest nudne i naznaczone rutyną." Zastanawiam się, czy sporządzono już statyki potwierdzające tezę, że życie większości 30-latek jest nudne... I czy rutyna nie jest stałym elementem życia większości społeczeństwa? Porzućmy jednak te rozważania i przejdźmy do samej fabuły. Niestety i tutaj pojawia się sporo zgrzytów, a cała historia jest najdelikatniej mówiąc mocno naciągana.

Życie Mariny pozostawia wiele do życzenia. Pewien splot zdarzeń sprawia, że opuszcza rodzinne strony, by rozpocząć wszystko od nowa. W jej życiu pojawia się pewien mężczyzna, a pewien zapisek w spadku sprawia, że nie może go opuścić. Czy osoba, która go sporządziła ma dar przewidywania przyszłości i wskazała tego, który ma stać się tą jedyną i prawdziwą miłością?

Główną bohaterką jest więc wyżej wymieniona nudna Marina, która w najbliższym czasie ma poślubić człowieka, z którym jest w związku wiele lat. Do ślubu pozostało zaledwie parę dni, gdy dziewczyna z przerażeniem odkrywa, jakie są poglądy jej wybranka na rolę kobiety w małżeństwie. Ja rozumiem, że od tego typu literatury nie trzeba wymagać cech arcydzieła ale myślę, że odrobina prawdopodobieństwa by się przydała. Dalej, zupełnie trywialne zdarzenie sprawia, że dziewczyna rzuca pracę, nie mając ani perspektyw na cokolwiek innego, ani jakiegokolwiek sensownego doświadczenia. To jednak nic, bo jak wkrótce się okazuje, wystarczy wyżalić się pierwszej napotkanej osobie, a ta nie tylko wskaże potencjalnego pracodawcę, ale nawet pozwoli użyć własnego imienia, jako osoby rekomendującej. Wszystko wskazuje również na to, że osoby aktualnie znajdujące się na bezrobociu to po prostu lenie, pracodawcy bowiem czekają, aż ktoś zapuka do ich drzwi i przyjmują jak leci, nawet bez adekwatnego doświadczenia. Wreszcie dochodzimy do zapisku w spadku, który nie dostarcza dziewczynie jakichkolwiek korzyści, a mimo to godzi się ona na jego dziwaczne warunki. Co więcej, wytyczne spełnia nawet na wyrost, bo choć nigdzie nie znalazłam informacji, że to naprawdę wymagane, kobieta godzi się przez rok dzielić dach z człowiekiem, który (przynajmniej na początku) spędza noce na hulankach a ją samą traktuje bardziej jako sprzątaczkę i kucharkę. Oczywiście wszystko z czasem się zmienia i dochodzimy do przewidywalnego happy endu, niemniej w zachowaniu Mariny trudno doszukać się jakiegokolwiek sensu. Przykładów na dziwaczne zachowania mogłabym wypisać jeszcze przynajmniej kilka, nie chcąc jednak za bardzo spoilerować, powstrzymam się od wyliczania kolejnych argumentów.
 
Główna bohaterka nie wzbudziła we mnie żadnych pozytywnych emocji. Odebrałam ją jako postać bardzo niedojrzałą, krótkowzroczną i małostkową. Jej zachowanie wielokrotnie wprawiało mnie w zdumienie, jak choćby w sytuacji, gdy przemierza pół świata, by dotrzeć do szpitala, w którym leży jej ojciec, a będąc praktycznie na mniejscu, nadal nie wiedząc, jaki jest jego stan, ma czas na pogaduszki o planach małżeńskich siostry. Dziewczynę spotyka w życiu sporo przykrości, jednak trudno mi było wzbudzić w sobie litość. To, co ją spotykało postrzegałam raczej jako logiczny rezultat jej postępowania.
Lektura, która w założeniu miała mnie odprężyć, mocno mnie sfrustrowała. Spoglądając jednak na oceny innych czytelników, wszystko wskazuje na to, że jednak może się podobać. Jeżeli więc lubicie tego typu historie, zachęcam do lektury i wyrobienia sobie własnej opinii. Jak dla mnie totalne nieporozumienie...

"Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?" Joanna Steinke-Kalembka



Autor: Joanna Steinke-Kalembka
ISBN 978-83-7788-903-9
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Samo Sedno

Wydanie: Warszawa 2017
Więcej informacji: www.SamoSedno.com.pl




 
 
Joanna Steinke-Kalembka jest psycholożką i trenerką umiejętności psychospołecznych, stale pracującą z dziećmi, nastolatkami i ich rodzicami. Jest również redaktorką bloga psychologicznego Edukowisko.pl oraz ekspertką z zakresu psychologii, współpracującą z takimi magazynami jak przykładowo „Dziecko”. W swojej książce "Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?" zwraca uwagę na potrzebę świadomego budowania wewnętrznej motywacji maluchów i zachowania, które tę motywację niszczą.

Żyjemy w bardzo intensywnych czasach, ciągle za czymś gonimy, próbujemy wywiązać się z terminów i zobowiązań. Nieustannie pędząc, również od dzieci oczekujemy pełnego zaangażowania, przestrzegania zasad, wypełniania obowiązków. Gdy dziecko się buntuje, dochodzi do kłótni, gróźb, kar, lub prób przekupstw, nagród w zamian za określone zachowanie. Czy naprawdę nie ma lepszej drogi? Joanna Steinke-Kalembka stara się nas przekonać, że taka droga istneje. Co więcej, w książce znajdziecie argumenty przemawiające za tym, że nawet nagrody w dłuższej perspektywie czasu negatywnie wpływają na motywację dzieci. Mało tego, mogą nawet sprawić, że dziecko straci chęć do wykonywania czynności, które wcześniej sprawiały mu przyjemność. Jak więc skutecznie motywować dziecko do spełniania domowych obowiązków, nauki a przy okazji rozwijać jego potencjał? Sekret tkwi we współdziałaniu.

W poradniku
"Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?" znajdziecie szereg wskazówek odnośnie tego, jak prowadzić rozmowy nastawione na zmianę zachowania dziecka, tak aby nie kończyły się kolejną awanturą, jak pomóc dziecku radzić sobie z porażką, jak wzmocnić jego wiarę we własne umiejętności, w jaki sposób mądrze chwalić i krytykować, jak pomóc dziecku realizować jego pasje i cele, czy też jak budować emocjonalne zasoby małego człowieka. W założeniu poradnik przeznaczony jest dla rodziców dzieci w wieku 7-14 lat, jednak moim zdaniem śmiało mogą po niego sięgnąć opiekunowie młodszych dzieci, tym bardziej, że autorka zwraca uwagę na nieświadome zachowania rodziców, które niszczą wrodzoną motywację maluchów. Metody przedstawiane przez autorkę nie ograniczają się jedynie do wywierania wpływu na dzieci, ale również do pracy nad samym sobą, a im szybciej zaczniemy to robić, tym większe mamy szanse na pozytywne efekty.

Książka napisana jest bardzo przejrzyście i zrozumiale. Liczne ćwiczenia pomagają czytelnikom praktycznie wykorzystać zawartą tu teorię. Joanna Steinke-Kalembka nie obiecuje cudów, podkreśla, że praca z dzieckiem to długotrwały proces, wymagający zaangażowania obu stron. Do mnie te podejście przemawia o wiele bardziej, niż jakiekolwiek systemy nagród i kar, zbierania naklejek, punktów itp. Cieszę się, że podkreślono znaczenie zachowania dorosłych, fakt, że zachowanie dziecka jest często jego lustrzanym odbiciem. Czy naprawdę jest czymś zaskakującym, gdy nastolatek uchyla się od domowych obowiązków, podczas gdy jego rodzicie nieustannie śledzą losy bohaterów telewizyjnych tasiemców? Dobre zmiany muszą zacząć się od nas samych.

Wskazówki zawarte w poradniku
"Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?" mogą skutecznie i długotrwale poprawić relacje między dziećmi i ich rodzicami. A nie jest chyba tajemnicą, że dziecko dorastające w sprzyjających warunkach po prostu lepiej się rozwija i może więcej osiągnąć. Nasze mądre działania będą procentować przez całe życie. Dlatego też zachęcam do lektury.

5.05.2017

Kapitan Nauka: Liczby. Piszę i zmazuję



ISBN: 978-83-7788-877-3
Wydawnictwo: Wydawnictwo Edgard
Wydanie: Warszawa 2016 Więcej informacji:
www.KapitanNauka.pl

 


Nauka pisania i liczenia to wielkie wyzwanie, przed którym wcześniej czy później stanie każdy maluch. Niedawno Wydawnictwo Edgard wprowadziło do swojej oferty dwa ciekawe zestawy, które świetnie przygotowują do tego zadania. Dziś parę słów o pakiecie Liczby. Piszę i zmazuję.
Liczby. Piszę i zmazuję to edukacyjny zestaw wspierający rozwój umiejętności matematycznych u dzieci w wieku przedszkolnym. Maluchy uczą się rozpoznawania i pisania liczb, doskonalą myślenie logiczne, koncentrację i grafomotorykę. Pakiet składa się z książeczki z zadaniami, zestawu 31 zmywalnych, dwustronnych kart edukacyjnych, a także suchościeralnego flamastra.

W książeczce znajdują się proste łamigłówki, które uczą rozpoznawania cyfr i liczenia w zakresie 10, ćwiczą koncentrację i myślenie logiczne. Nie zabrakło również kolorowanek, labiryntów i szyfrów, które doskonalą precyzję, spostrzegawczość i koordynację wzrokowo-ruchową.

Na zmywalnych kartach znalazły się wzory liczb od 1 do 25 oraz strzałki, które podpowiedzą dziecku, jak poprawnie je napisać. Dodatkowo zamieszczono również zadania graficzne, ćwiczące rękę w rysowaniu szlaczków oraz proste zadania rozwijające umiejętność dodawania i odejmowania. Barwne ilustracje, które odnoszą się do bezpośrednio znanego dziecku świata, sprawiają, że proces nauki staje się bardziej "przyjazny". Dzięki urozmaiconym ćwiczeniom można proponować dzieciom zadania o różnym stopniu trudności, dostosowane do ich aktualnych możliwości i zainteresowań. Załączony do zestawu suchościeralny flamaster pozwala na wielokrotne wykonywanie każdego z zadań.

Ciekawa forma pakietu od razu mnie przekonała, choć należy wspomnieć, że niektóre zadania (przykładowo pisanie cyferek) będą sprawiać trudność dzieciom leworęcznym. Zmywalne karty świetnie sprawdzają się w bardzo różnych warunkach. Można zabrać je przykładowo do lekarza, część wykonywać nawet w czasie podróży samochodem. Cieszy duża fantazja i różnorodność zadań zawartych w pakiecie. Okazuje się, że nauka pisania i liczenia wcale nie musi być monotonna.

Pakiet
Kapitan Nauka - Liczby. Piszę i zmazuję dla dzieci powyżej 4. roku życia, świetnie przygotowuje do zadań, jakie czekają na dzieci w pierwszych miesiącach szkoły. Zestaw ciekawych zadań motywuje do pracy i dostarcza dużo satysfakcji. Polecam, jak również zachęcam do zapoznania się z drugim pakietem: Kapitan Nauka - Litery. Piszę i zmazuję
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...