Uwaga! Premiera książki 03.06.2013.
Autor: Katarzyna Michalak
seria/cykl wydawniczy: z czarnym kotem tom II
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: 3 czerwca 2013
ISBN: 9788324024025
liczba stron: 256
„Bezdomna” to najnowsza książka znanej, polskiej pisarki, Katarzyny Michalak. Książka od dawna wyczekiwana przez wiernych fanów twórczości autorki – kolejna, po naprawdę udanej „Nadziei” książka w serii z kotem. Jej poprzedniczka bardzo zaskoczyła czytelników przyzwyczajonych do jakiże pogodnego i optymistycznego stylu pisania pani Michalak. „Nadzieja” poruszała trudne tematy i to w taki sposób, że na stałe wyryła się w pamięci wielu czytelników. Czy „Bezdomna” wywiera równie mocne wrażenie?
Główną bohaterką jest tutaj Kinga. Poznajemy ją w momencie, w którym ... planuje sobie odebrać życie. Zaopatrzona w garść tabletek i butelkę wódki, w Wigilję chowa się w śmietniku, by tak zakończyć swoją udrękę. Jeszcze niedawno była najzwyklejszą kobietą. Miała dom, męża, dobrą pracę. Pewne wydarzenie sprawiło, że praktycznie z dnia na dzień straciła to wszystko a nawet więcej, bo straciła również chęć do życia. Jej samobójcza próba zapewne by się powiodła, gdyby nie mały kotek, który również znalazł się na śmietniku. Ostatnie, czego Kinga pragnie, to zabrać ze sobą to niewinne stworzenie, dlatego zbiera w sobie wszystkie siły, by w jakiś sposób mu pomóc. Los najwyraźniej kotkowi sprzyja, bo niedługo później do śmietnika podchodzi dziennikarka Aśka. Pod wpływem impulsu zaprasza tą nietypową dwójkę do wigilijnego stołu. W tej chwili jeszcze nie wie, że Kingę i ją coś łączy. Kolejne dni zejdą kobietom na zwierzeniach, w których Aśka szybko dostrzega swoją szansę na wybicie się w dziennikarskim światku. Za sprawą małego kotka do tej grupy dołączy również mężczyzna, który kiedyś odgrywał w życiu Kingi duże znaczenie. Co się stanie, gdy bezdomna kobieta wreszcie wyjawi im swoją wielką tajemnicę?
Katarzyna Michalak po raz kolejny podjęła się trudnych tematów. Oprócz zagadnienia, na które wskazuje sam tytuł, czyli bezdomności, poruszony zostaje również temat depresji poporodowej, która może prowadzić do naprawdę dramatycznych zdarzeń. Oba tematy są niewątpliwie ważne. Bezdomność to problem, na który społeczeństwo w dużym stopniu się uodporniło. Bardzo łatwo przejść obojętnie obok cuchnącego, czasem pijanego, bezdomnego człowieka, szukającego resztek jedzenia w śmietnikach. Gdy ten sam człowiek zaryzykuje podróż transportem miejskim, obojętność szybko przeradza się w zniechęcenia a nawet agresję. Człowiek już szybciej zlituje się nad zabiedzonym zwierzęciem, wychodząc z założenia że bezdomny pewnie sam jest sobie winny, że w takiej sytuacji się znajduje. A choć trudno w to uwierzyć, trafić na ulicę można przerażająco szybko, a kto raz się tam znajdzie, temu bardzo trudno będzie ponownie wypłynąć na powierzchnię. Depresja poporodowa to z kolei problem, który wiele osób lekceważy, wychodząc z założenia, że to jeden z wielu współczesnych „wymysłów”. Brak zrozumienia dla matki, która po porodzie odmawia opieki nad własnym dzieckiem, brak zrozumienia dla osób walczących ze własnymi demonami.
Niestety choć problematyka jest naprawdę interesująca i poruszająca, długo przyszło mi czekać na jakiekolwiek emocje. Wspomnienia bezdomnej kobiety, które powinny wstrząsać i poruszać do głębi czytało się bez większego wrażenia. To trochę tak, jak ze wstrząsającymi wiadomościami oglądanymi w telewizji. Nawet jeśli relacji towarzyszy obraz, całość jest do tego stopnia wytonowana, że oglądając większość osób nie ma najmniejszego problemu, by kontynuować jedzenie kolacji, czy zaraz po wiadomościach przełączyć program na serial komediowy. Zwierzenia Kingi odebrałam podobnie – dotyczyły przejmujących zdarzeń jednak nie potrafiły do mnie dotrzeć. Dopiero dalsze zdarzenia, rozgrywające się w czasie rzeczywistym, naprawdę zdołały przykuć moją uwagę. Do samego końca nie udało mi się przewidzieć, jak będzie wyglądał finał książki, a gdy już do niego dobrnęłam, również zrobił na mnie duże wrażenie.
Niestety w międzyczasie dwie sceny wzbudziły we mnie bardziej negatywne emocje. W pierwszej z nich ktoś, pragnąc ulżyć kobiecie, która zarzuca sobie, że skrzywdziła własne dziecko tłumaczy że wcale nie jest zła. Przecież nie kopała swojego dziecka tak długo aż pękła mu wątroba, nie zakatowała dziecka młotkiem, nie ... przkładów było zdecydowanie więcej. Naprawdę nie wyobrażam sobie by jakiemukolwiek zdrowemu na umyśle człowiekowi przyszło na myśl w tak makabryczny sposób pocieszać udręczoną kobietę. Druga secna to raczej myśl wypowiedziana przez jedną z bohaterek. Stwierdza ona że pracownicy opieki społecznej czy przykładowo błękitnych linii to banda urzędasów, odbębniających swoją pracę przez 8 godzin na dobę. Nie będę się rozpisywać na ten temat. Kto nie poświęcił czasu by poznać problematykę tego typu pracy, kto nie zdaje sobie sprawy, z jakim obciążeniem psychicznym może się ona wiązać, powinien raczej to zagadnienie przemilczeć, niż wysnuwać tak krzywdzące wnioski. Do tego dochodzi jeszcze scena w pewnej gazecie, działania naczelnego, które zapewne niejednemu czytelnikowi będą się wydawać zbyt abstrakcyjne, by mogły być prawdziwe.
Podsumowując, „Bezdomna” wydała mi się dużo słabsza od „Nadziei”, choć trzeba przyznać że ta zawiesiła poprzeczkę naprawdę wysoko. W pierwszej części zdecydowanie zabrakło mi emocji, dobrze że dalsze zdarzenia w jakimś stopniu to rekompensują. Pomimo pewnych niedociągnięć jest to jednak książka godna uwagi i jestem przekonana, że wiele osób odnajdzie w niej coś wartościowego. Mam też nadzieję że poruszana w niej problematyka w jakimś stopniu uczuli czytelników na dwa bardzo ważne problemy. Jeżeli więc za sprawą „Bezdomnej” życie choć jednej osoby zmieni się na lepsze, ktoś spotka się z większym zrozumieniem otoczenia, będziemy mogli mówić o prawdziwym sukcesie. Do książki zachęcam przede wszystkim fanów twórczości autorki, jak osoby, którym poruszane w niej problemy nie są obojętne.
Katarzyna Michalak po raz kolejny podjęła się trudnych tematów. Oprócz zagadnienia, na które wskazuje sam tytuł, czyli bezdomności, poruszony zostaje również temat depresji poporodowej, która może prowadzić do naprawdę dramatycznych zdarzeń. Oba tematy są niewątpliwie ważne. Bezdomność to problem, na który społeczeństwo w dużym stopniu się uodporniło. Bardzo łatwo przejść obojętnie obok cuchnącego, czasem pijanego, bezdomnego człowieka, szukającego resztek jedzenia w śmietnikach. Gdy ten sam człowiek zaryzykuje podróż transportem miejskim, obojętność szybko przeradza się w zniechęcenia a nawet agresję. Człowiek już szybciej zlituje się nad zabiedzonym zwierzęciem, wychodząc z założenia że bezdomny pewnie sam jest sobie winny, że w takiej sytuacji się znajduje. A choć trudno w to uwierzyć, trafić na ulicę można przerażająco szybko, a kto raz się tam znajdzie, temu bardzo trudno będzie ponownie wypłynąć na powierzchnię. Depresja poporodowa to z kolei problem, który wiele osób lekceważy, wychodząc z założenia, że to jeden z wielu współczesnych „wymysłów”. Brak zrozumienia dla matki, która po porodzie odmawia opieki nad własnym dzieckiem, brak zrozumienia dla osób walczących ze własnymi demonami.
Niestety choć problematyka jest naprawdę interesująca i poruszająca, długo przyszło mi czekać na jakiekolwiek emocje. Wspomnienia bezdomnej kobiety, które powinny wstrząsać i poruszać do głębi czytało się bez większego wrażenia. To trochę tak, jak ze wstrząsającymi wiadomościami oglądanymi w telewizji. Nawet jeśli relacji towarzyszy obraz, całość jest do tego stopnia wytonowana, że oglądając większość osób nie ma najmniejszego problemu, by kontynuować jedzenie kolacji, czy zaraz po wiadomościach przełączyć program na serial komediowy. Zwierzenia Kingi odebrałam podobnie – dotyczyły przejmujących zdarzeń jednak nie potrafiły do mnie dotrzeć. Dopiero dalsze zdarzenia, rozgrywające się w czasie rzeczywistym, naprawdę zdołały przykuć moją uwagę. Do samego końca nie udało mi się przewidzieć, jak będzie wyglądał finał książki, a gdy już do niego dobrnęłam, również zrobił na mnie duże wrażenie.
Niestety w międzyczasie dwie sceny wzbudziły we mnie bardziej negatywne emocje. W pierwszej z nich ktoś, pragnąc ulżyć kobiecie, która zarzuca sobie, że skrzywdziła własne dziecko tłumaczy że wcale nie jest zła. Przecież nie kopała swojego dziecka tak długo aż pękła mu wątroba, nie zakatowała dziecka młotkiem, nie ... przkładów było zdecydowanie więcej. Naprawdę nie wyobrażam sobie by jakiemukolwiek zdrowemu na umyśle człowiekowi przyszło na myśl w tak makabryczny sposób pocieszać udręczoną kobietę. Druga secna to raczej myśl wypowiedziana przez jedną z bohaterek. Stwierdza ona że pracownicy opieki społecznej czy przykładowo błękitnych linii to banda urzędasów, odbębniających swoją pracę przez 8 godzin na dobę. Nie będę się rozpisywać na ten temat. Kto nie poświęcił czasu by poznać problematykę tego typu pracy, kto nie zdaje sobie sprawy, z jakim obciążeniem psychicznym może się ona wiązać, powinien raczej to zagadnienie przemilczeć, niż wysnuwać tak krzywdzące wnioski. Do tego dochodzi jeszcze scena w pewnej gazecie, działania naczelnego, które zapewne niejednemu czytelnikowi będą się wydawać zbyt abstrakcyjne, by mogły być prawdziwe.
Podsumowując, „Bezdomna” wydała mi się dużo słabsza od „Nadziei”, choć trzeba przyznać że ta zawiesiła poprzeczkę naprawdę wysoko. W pierwszej części zdecydowanie zabrakło mi emocji, dobrze że dalsze zdarzenia w jakimś stopniu to rekompensują. Pomimo pewnych niedociągnięć jest to jednak książka godna uwagi i jestem przekonana, że wiele osób odnajdzie w niej coś wartościowego. Mam też nadzieję że poruszana w niej problematyka w jakimś stopniu uczuli czytelników na dwa bardzo ważne problemy. Jeżeli więc za sprawą „Bezdomnej” życie choć jednej osoby zmieni się na lepsze, ktoś spotka się z większym zrozumieniem otoczenia, będziemy mogli mówić o prawdziwym sukcesie. Do książki zachęcam przede wszystkim fanów twórczości autorki, jak osoby, którym poruszane w niej problemy nie są obojętne.
Czyli jak z Wiśniowym dworkiem...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie dużo lepiej niż z Wiśniowym choć parę detali wyszło jak wyszło... Mimo to książka jest cąłkiem udana. Po Nadziei spodziewałam się czegoś więcej ale to nie oznacza, że jest zła...
UsuńNie wiem już co myśleć o tej książce, temat depresji poporodowej czy tam psychozy jest zbyt rozległy, albo to albo bezdomność, no ale...
OdpowiedzUsuńJeżeli będę miała okazje to przeczytam.
Masz rację, oba tematy są bardzo rozległe. Książka moim zdaniem daje bodzieć do refleksji jednak na pewno nie jest pełnym obrazem obu problemów.
UsuńDziś ją wypożyczyłam i przeczytałam jednym tchem. Dla mnie najlepsza książka p. Michalak.
UsuńA Nadzieję czytałaś? Bo moim zdaniem to Nadzieja jest póki co najlepszą książką autorki :-) Przynajmniej z tych, które znam...
UsuńJuż sam początek bardzo przygnębiający. Nie czytałam nigdy książki o takiej tematyce
OdpowiedzUsuńJa również, tym bardziej byłam jej ciekawa.
UsuńTeż mi się wydaje, że gorsza, niż ,,Nadzieja" niestety ...
OdpowiedzUsuńMoże po prostu Nadzieja była nadzwyczajnie dobra? ;-)
UsuńPodobała mi się ta książka, chociaż niewątpliwie spodziewałam się po niej jeszcze większej dawki emocji. JEśli chodzi o słowa pocieszające kobietę, to są ludzie, którzy użyliby w tym celu dużo bardziej absurdalnych słów, chociaż i te do najwłaściwszych nie należą. To jest jednak tylko książka. Co do gazety to z chęcią udusiłabym naczelnego, a już na pewno nie odpusciłabym mu tego. Po części można go było oskarżyć o nieumyślne spowodowanie śmierci. Tym bardziej, że zdecydował się na ten krok całkiem świadomie.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dziwnych ludzi nie brakuje, choć wydawałoby się że osoba pocieszająca trochę rozumu miała. Co do pozwania naczelnego nie jestem pewna kto byłby uprawniony by to zrobić. Ci którzy ewentualnie by mogłi nie bardzo byli zainteresowani...
UsuńAlison, napisałam e-mail do Ciebie... jeżeli chodzi o Bezdomną tematyka niebywale mnie ciekawi, bo lubię trudne tematy
OdpowiedzUsuńJa również, dlatego Seria z kotem jest moją ulubioną serią w dorobku autorki.
UsuńMuszę koniecznie poznać książki Pani Michalak...Tyle pozytywnych recenzji, zobowiązuje :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będziesz miała ku temu okazję :-)
UsuńMam w planach ,,Bezdomną'' Jestem bardzo ciekawa, jak ja odbiorę tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję :-)
UsuńA u Ciebie "świeżynka":) Zastanawiałam się czy warto sięgnąć po tę książkę, cieszę się, że wiem, czego się spodziewać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się że pomogłam :-)
UsuńPrzyznam , że czekałam na tą recenzję i bardzo mi się ona podoba.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :-)
UsuńCiekawa była tej recenzji. Dzięki.
OdpowiedzUsuńNie ma za co :-)
UsuńTa scena z naczelnym też wydawała mi się naciągana, ale nie żałuję przeczytania tej książki. Trochę mnie dobiła, ale spojrzałam na pewne sprawy trochę inaczej.
OdpowiedzUsuńJa też nie żałuję. Nawet jeśli liczyłam na więcej ;-)
UsuńChętnie przeczytam, nawet mimo wad, które wymieniłaś. Poza tym tak sobie myślę, że wypowiedzi bohaterów książki są faktycznie straszne, ale to są ich wypowiedzi, czyli osób stworzonych przez autorkę. Wkłada ona w ich usta słowa, które mają szokować, wzbudzać emocje. Dla mnie najgorsze jest to, że chociaż są to postacie fikcyjne, to niestety w świecie rzeczywistym też takie osoby można znaleźć.
OdpowiedzUsuńWiesz, każdemu może się zdarzyć że coś palnie i nie pomyśli jakie to makabryczne ale tu była cała wyliczanka. Nie zrobiłaś tego, tego nie zrobiłaś i tego też nie... Odniosłam wrażenie że autorka koniecznie chciała nas poinformowac o wszystkich niegodziwościach wobec dzieci, o których słyszała i wpakowała je do jednej wypowiedzi. Wyszło dziwnie ... Ale książka jest dobra, tak więc na pewno nie będę odradzać ;-)
UsuńKiedyś być może zapoznam się z twórczością tej pani, ale nie wydaje mi się bym zaczęła od "Bezdomnej". Chociaż...?
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy sięgam po polskich autorów ale muszę to w końcu zmienić;)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się wiele po tej książce, zwłaszcza, że tak jak napisałaś, "Nadzieja" postawiła wysoko poprzeczkę. Odniosłam takie samo wrażenie - czytałam historie, które są ważne, nawet bardzo ważne, ale nie było tu emocji. Szkoda, bo to dość ciekawa pozycja by była, gdyby została napisana nieco w inny sposób.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz. Nie potrafię wytłumaczyc jak ta historia musiałaby zostać opisana, by bardziej mnie poruszyła... Może po prostu relacja kobiety była jak dla mnie zbyt ... beznamiętna, bo dalsze wydarzenia o wiele bardziej do mnie trafiały...
UsuńJask do tej pory Pani Michalak czytałam tylko "Mistrza", ale widzę, że i jasna strona duszy autorki może dostarczyć niepowtarzalnych wrażeń
OdpowiedzUsuńPani Michalak czytałam tylko Serię z Kokardką, inne mam w planach.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo trafiałam na same pozytywne recenzje "Bezdomnej", ale teraz zauważam, że pojawia się coraz więcej opinii bardziej krytycznych. Z mojego punktu widzenia to bardzo dobrze, ponieważ kiedy wszyscy zachwalają daną książkę, to stawiam jej poprzeczkę tak wysoko, że przy zderzeniu z daną lekturą okazuje się, że zawodzi mnie. Teraz z przyjemnością sięgnę po "Bezdomną", mając świadomość tego, że ma i plusy, i minusy. :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę że to znakomite podejście. I z przyjemnością poczytam o Twoich wrażeniach :-)
UsuńNie przepadam za tą autorką, dlatego raczej nie sięgnę po jej najnowszą powieść.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, ale po "Bezdomną" chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać powieści autorki, ale nie wiem czy zacznę akurat od "Bezdomnej", chociaż tematyka jak najbardziej godna uwagi.
OdpowiedzUsuńTematyka interesująca, ale wydaje mi się, że książka nie podbije mojego serca. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna. Katarzyna Michalak po raz kolejny udowodniła, że jest wszechstronną pisarką. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że przypadła Ci do gustu :-)
Usuń