Autor: Jolanta Kwiatkowska
seria/cykl wydawniczy: Z Wykrzyknikiem!
wydawnictwo: Dobra Literatura
data wydania: 7 maja 2012
ISBN: 978-83-933290-8-3
liczba stron: 280
Co sprawia, że sięgamy po konkretną książkę? Czasem kusi nas nazwisko sławnego pisarza, czasem liczne, pozytywne opinie na temat książki, czasem kierujemy się pozytywnymi wrażeniami z innej książki tego samego autora. Bywa i tak, że wejdziemy do księgarni i najzwyczajniej w świecie spodoba nam się okładka. Moja przygoda z twórczością Jolanty Kwiatkowskiej rozpoczęła się jeszcze inaczej. Zaintrygowała mnie sama postać autorki. Przypadkowo natknęłam się na rozmowę z jej udziałem, sama zadałam kilka pytań i byłam pod takim wrażeniem odpowiedzi że nie mogłam odmówić sobie przyjemności sprawdzenia, jak pisze. Nie sprawdzałam, jak dotychczasową twórczość autorki oceniają czytelnicy a nawet nie wnikałam do jakiego gatunku należą książki tej pisarki. Nie chciałam niczym się sugerować, chodziło o całkowicie moje, subiektywne wrażenie.
Gdy więc nadarzyła się okazja zdobyć „Przewrotność dobra”, nie zastanawiałam się ani przez chwilę, to była szansa, na którą czekałam. Gdy książka trafiła do moich rąk i dostrzegłam znany mi już znaczek serii Z Wykrzyknikiem! (historie, które powinny być wykrzyczane, tak abyśmy mogli je dobrze usłyszeć.) wiedziałam, że czeka mnie wymagająca lektura. Mimo wszystko nie byłam przygotowana na to, czego doświadczyłam, gdy rozpoczęłam lekturę...
Dorotka miała w życiu wyjątkowego pecha. Miała urodzić się chłopcem. Dla jej ojca, miała być kolejnym (po Krzysiu) powodem do bezgranicznej dumy. Jej matka rodząc Krzysia zasłużyła sobie na większe zainteresowanie ze strony męża, dlatego też liczyła, że kolejny chłopiec na dobre umocni jej pozycję w rodzinie. Wreszcie dla samego Krzysia miała być idealnym towarzyszem zabaw. Nie wyszło. Dziewczynka nikomu potrzebna nie była. Wzbudzała niechęć, była źródłem niepotrzebnych wydatków, do tego stopnia zawadzała, że większość czasu musiała spędzać w szafie. Tak by rodzina mogła żyć w ten sposób, jakby w ogóle jej nie było. Po jakimś czasie Krzyś podejmuje się karkołomnego zadania właściwego wychowania siostry. Wykorzystując przewagę fizyczną, maltretując psychicznie, trenuje ją niczym psa, tak by bez jego rozkazu nie odważyła się wykonać jakiejkolwiek czynności. Rodzice nie posiadają się z dumy, że wychowali tak wspaniałego syna. Dziewczynka zaś nie może liczyć na jakąkolwiek pomoc. I nawet osoby, które podejrzewają, że w jej domu dzieje się coś złego, wolą nikomu się nie narażać, a Dorotce pomagają tylko w takim zakresie, w jakim sami mogą otrzymać coś w zamian. Zaszczuta i wiecznie wykorzystywana dziewczynka, ze wszystkich sił próbuje być dobra. Tak, by uniknąć kar ze strony brata, pozyskać przychylność rodziców. W zeszytach skrzętnie zapisuje wszystkie dobre uczynki wierząc, że któregoś dnia, te całe dobro ktoś jej wynagrodzi.
I rzeczywiście nadchodzi taki dzień, w którym Dorotka nie musi już obawiać się ani brata, ani rodziców. Teraz czuwa nad nią Dorota, która nie pozwoli, by stała jej się jakakolwiek krzywda. Dorota doskonale wie, czego oczekuje od świata, i ciężko pracuje na to, by osiągnąć to, co sobie zaplanowała. Nieustannie pracuje nad samodoskonaleniem, tak by umiejętnie kierować nie tylko swoim życiem, ale także losami jej otoczenia. Do perfekcji opanowuje umiejętność czynienia dobra wobec bliźniego, które niemal natychmiast zwraca się z procentami. Wiele osób postrzega ją jako świętą i mija sporo czasu, zanim człowiek zacznie się zastanawiać, czy to, czego jesteśmy świadkami to faktycznie dobro. A może jest to doskonała manipulacja? Zaczynamy przywoływać wcześniejsze zdarzenia i z przerażeniem uświadamiamy sobie, jak często kryło się w nich prawdziwe zło...
Jak to możliwe, że dobry uczynek może być jednocześnie zły, a będąc świadkami zła odnosimy wrażenie, że kryje się w nim dobro? Czy Dorotę powinniśmy potępiać czy cieszyć się tym, co osiągnęła?
Książka Jolanty Kwiatkowskiej to bardzo inteligentna i bardzo przewrotna refleksja nad pojęciem dobra i zła. To również bardzo przejmująca opowieść o istocie, która od pierwszych chwil życia, nieustannie doświadczała okrucieństwa i obojętności ze strony otoczenia. To właśnie bliskie jej osoby ukształtowały kobietę, jaką się stała. Czy to wystarczający powód, by usprawiedliwić jej zachowania? Na pewnym etapie pewnie każdy czytelnik uzna, że postępowanie Doroty nie było właściwe. Tym większe emocje towarzyszą końcowej scenie, podczas której w naszych głowach ponownie zakiełkuje myśl, że kobieta była jednak dobra... Autorka nieustannie prowokuje nas do myślenia, cały dowcip polega jednak na tym, że brak tu właściwego rozwiązania. Każdy wniosek będzie zarówno prawidłowy jak i zupelnie niewłaściwy. Wszystko jest tak szalenie dwuznaczne, że książkę można interpretować na wiele sposobów. To lektura, która wciąga, porusza, niepokoi, wstrząsa. Lektura zapadająca w pamięć, lektura, którą chce się polecać innym a samemu przeczytać ponownie.
Niezależnie od tego, co jeszcze bym napisała, nie będę w stanie wyrazić wszystkiego, co po tej lekturze siedzi w mojej głowie. Mogę tylko polecać, zachęcać i cieszyć się że odkryłam tak utalentowaną autorkę. I tylko żal, gdy pomyślę, że musiała ona walczyć aż 3 lata, by wydano taką książkę. Żal że wydawnictwa kręcą nosem na historię, która nie kończy się stwierdzeniem „i żyli długo i szczęśliwie”. Żal, że zakłada, że współczesny czytelnik nie chce zbyt dużo myśleć. Całe szczęście, że twórczość autorki, pomimo że tak słabo promowana, potrafi się wybronić. Czytelnicy oczarowani jedną książką, bez zastanowienia sięgają po kolejne, a wiem, że one również nie rozczarowują. Wierzę, że popularność autorki stale będzie wzrastać. Z całą pewnością na to zasługuje. Zachęcam, byście również się o tym przekonali.
Dorotka miała w życiu wyjątkowego pecha. Miała urodzić się chłopcem. Dla jej ojca, miała być kolejnym (po Krzysiu) powodem do bezgranicznej dumy. Jej matka rodząc Krzysia zasłużyła sobie na większe zainteresowanie ze strony męża, dlatego też liczyła, że kolejny chłopiec na dobre umocni jej pozycję w rodzinie. Wreszcie dla samego Krzysia miała być idealnym towarzyszem zabaw. Nie wyszło. Dziewczynka nikomu potrzebna nie była. Wzbudzała niechęć, była źródłem niepotrzebnych wydatków, do tego stopnia zawadzała, że większość czasu musiała spędzać w szafie. Tak by rodzina mogła żyć w ten sposób, jakby w ogóle jej nie było. Po jakimś czasie Krzyś podejmuje się karkołomnego zadania właściwego wychowania siostry. Wykorzystując przewagę fizyczną, maltretując psychicznie, trenuje ją niczym psa, tak by bez jego rozkazu nie odważyła się wykonać jakiejkolwiek czynności. Rodzice nie posiadają się z dumy, że wychowali tak wspaniałego syna. Dziewczynka zaś nie może liczyć na jakąkolwiek pomoc. I nawet osoby, które podejrzewają, że w jej domu dzieje się coś złego, wolą nikomu się nie narażać, a Dorotce pomagają tylko w takim zakresie, w jakim sami mogą otrzymać coś w zamian. Zaszczuta i wiecznie wykorzystywana dziewczynka, ze wszystkich sił próbuje być dobra. Tak, by uniknąć kar ze strony brata, pozyskać przychylność rodziców. W zeszytach skrzętnie zapisuje wszystkie dobre uczynki wierząc, że któregoś dnia, te całe dobro ktoś jej wynagrodzi.
I rzeczywiście nadchodzi taki dzień, w którym Dorotka nie musi już obawiać się ani brata, ani rodziców. Teraz czuwa nad nią Dorota, która nie pozwoli, by stała jej się jakakolwiek krzywda. Dorota doskonale wie, czego oczekuje od świata, i ciężko pracuje na to, by osiągnąć to, co sobie zaplanowała. Nieustannie pracuje nad samodoskonaleniem, tak by umiejętnie kierować nie tylko swoim życiem, ale także losami jej otoczenia. Do perfekcji opanowuje umiejętność czynienia dobra wobec bliźniego, które niemal natychmiast zwraca się z procentami. Wiele osób postrzega ją jako świętą i mija sporo czasu, zanim człowiek zacznie się zastanawiać, czy to, czego jesteśmy świadkami to faktycznie dobro. A może jest to doskonała manipulacja? Zaczynamy przywoływać wcześniejsze zdarzenia i z przerażeniem uświadamiamy sobie, jak często kryło się w nich prawdziwe zło...
Jak to możliwe, że dobry uczynek może być jednocześnie zły, a będąc świadkami zła odnosimy wrażenie, że kryje się w nim dobro? Czy Dorotę powinniśmy potępiać czy cieszyć się tym, co osiągnęła?
Książka Jolanty Kwiatkowskiej to bardzo inteligentna i bardzo przewrotna refleksja nad pojęciem dobra i zła. To również bardzo przejmująca opowieść o istocie, która od pierwszych chwil życia, nieustannie doświadczała okrucieństwa i obojętności ze strony otoczenia. To właśnie bliskie jej osoby ukształtowały kobietę, jaką się stała. Czy to wystarczający powód, by usprawiedliwić jej zachowania? Na pewnym etapie pewnie każdy czytelnik uzna, że postępowanie Doroty nie było właściwe. Tym większe emocje towarzyszą końcowej scenie, podczas której w naszych głowach ponownie zakiełkuje myśl, że kobieta była jednak dobra... Autorka nieustannie prowokuje nas do myślenia, cały dowcip polega jednak na tym, że brak tu właściwego rozwiązania. Każdy wniosek będzie zarówno prawidłowy jak i zupelnie niewłaściwy. Wszystko jest tak szalenie dwuznaczne, że książkę można interpretować na wiele sposobów. To lektura, która wciąga, porusza, niepokoi, wstrząsa. Lektura zapadająca w pamięć, lektura, którą chce się polecać innym a samemu przeczytać ponownie.
Niezależnie od tego, co jeszcze bym napisała, nie będę w stanie wyrazić wszystkiego, co po tej lekturze siedzi w mojej głowie. Mogę tylko polecać, zachęcać i cieszyć się że odkryłam tak utalentowaną autorkę. I tylko żal, gdy pomyślę, że musiała ona walczyć aż 3 lata, by wydano taką książkę. Żal że wydawnictwa kręcą nosem na historię, która nie kończy się stwierdzeniem „i żyli długo i szczęśliwie”. Żal, że zakłada, że współczesny czytelnik nie chce zbyt dużo myśleć. Całe szczęście, że twórczość autorki, pomimo że tak słabo promowana, potrafi się wybronić. Czytelnicy oczarowani jedną książką, bez zastanowienia sięgają po kolejne, a wiem, że one również nie rozczarowują. Wierzę, że popularność autorki stale będzie wzrastać. Z całą pewnością na to zasługuje. Zachęcam, byście również się o tym przekonali.
Ja zaczynam dopiero romans z Jolantą Kwiatkowską książką "Jesienny koktajl".
OdpowiedzUsuńZałączam pozdrowienia.
Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń :-)
UsuńSama jestem ciekawa, czy mi przypadnie do gustu.)
UsuńKsiążka już prawie rok czeka na mojej półce, a ja wciąż nie mam czasu po nią sięgnąć... Ale Twoja recenzja mnie zachęciła no i osobiście autorka. Jak "uporam się" z recenzyjnymi to od razu sięgam po Dorotkę. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :-) Czeka Cię coś naprawdę wyjątkowego. :-)
UsuńOstatnio wyciągasz książki, o których nic a nic nie słyszałam. :) To kolejna z nich. :)
OdpowiedzUsuńWarto nadrobić moja droga :-)
UsuńTą pozycją chyba się póki co nie zainteresuje, ale gratuluje fantastycznego nagłówka bloga. Jest piękny, taki oryginalny i subtelny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na konkurs!
Kinga
Dziękuję :-)
UsuńWspaniała książka, jedna z najlepszych moich tegorocznych lektur.
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie da się jej zapomnieć.
Ech właśnie pisałam komentarz pod jej recenzją u Ciebie, przyszła burza i wszystko zjadło... Więc póki co krótko tutaj. Bardzo się cieszę że podzielasz mój entuzjazm. Na takie książki nie trafia się codziennie :-)
UsuńMam ogromną "chrapkę" na Dorotkę:) a po Twojej recenzje jeszcze bardziej wzbudziła moje zainteresowanie:) widać,że jest to mocna historia:) Achh kiedy i ja przeczytam?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
W tym przypadku mam nadzieję że jak najszybciej :-)
UsuńOsobiście czytałam kiedyś tej autorki ,,Tak mi dobrze, że, aż źle'', która niestety nie przypadła mi do gustu, dlatego teraz z wielką rezerwą podchodzę do kolejnych jej dzieł.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka w Twój gust nie trafiła. Może warto się przełamaś i spróbować jeszcze raz?
UsuńŚwietna recenzja. Czytałam tylko jedną książkę autorki, nawet mi się podobała. Tą też się zainteresowałam, gdy się ukazała, ale jeszcze nie było mi dane do niej dotrzeć, a szkoda, bo widzę, że naprawdę warto:)
OdpowiedzUsuńZachęcam, to naprawdę wyjątkowa książka.
UsuńUlala, to teraz narobiłaś mi jeszcze większej ochoty na lekturę. :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy nie dać Ci szlabanu na czytanie tej recenzji ;-) Tak byś do lektury podeszła ze świeżym umysłem ;-) Myślę że do weekendu uda mi się przygotować przesyłkę więc już wkrótce będziesz miała okazję delektować się dwoma, bardzo różnymi ale bardzo ciekawymi książkami :-)
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale widzę że warto się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mimo że tak bardzo polecasz, to jakoś mnie ta książka do siebie nie przyciąga.
OdpowiedzUsuńFabuła bardzo interesująca, mam nadzieję, że będę miała okazje przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńświetna lektura, jedna z tych pamiętnych, od których oderwać się nie można. Polecam bardzo!
OdpowiedzUsuń