2.06.2013

"Slash. Rockowy dom wariatów" Paul Stenning



Autor: Paul Stenning
tłumaczenie: Katarzyna Jokiel-Paluch
tytuł oryginału: Slash. Surviving Guns N' Roses, Velvet Revolver & Rock's Snake Pit
seria/cykl wydawniczy: Gwiazdy sceny
wydawnictwo: Anakonda
data wydania: 22 marca 2013
liczba stron: 224


Aby narysować tego człowieka, wcale nie trzeba być artystą. Wystarczy burza loków, cylinder, papieros w ustach i gitara – i już nie ma żadnych wątpliwości, że próbujemy narysować Slasha. Kto choćby raz widział teledysk do „November rain” pewnie do dziś pamięta gitarzystę grającego w pobliżu niewielkiego kościółka niesamowitą solówkę. Człowiek ten, obok wokalisty, stał się wizytówką Guns N' Roses. Ze względu na swój wygląd, choć również i umiejętności, stał się również marką samą w sobie.

„Slash. Rockowy dom wariatów” to próba ukazania życia nieprzeciętnego człowieka i jego droga do sukcesu. Urodzony w rodzinie, która zawodowo miała stały kontakt z gwiazdami estrady. Być może właśnie dlatego jego własny sukces nie zawrócił mu w głowie. Choć od alkoholu i narkotyków nigdy nie stronił, mając w pamięci bolesne porażki wielu muzyków, zawsze miał w sobie dość sprytu, by spaść na cztery łapy. W zespole Guns N' Roses stanowił przeciwieństwo wokalisty. On cichy i na swój sposób spokojny, Axl dziki i nieobliczalny. Ta trudna kombinacja przetrwała wiele lat, jednak przyszedł moment, w którym musiała się rozpaść. Dla Slasha nie był to jednak upadek a nowy początek, wystarczy choćby wspomnieć sukcesy z formacją Velvet Revolver. Zawsze nieco inny, nieco na bakier, jednak do tego stopnia zakochany w muzyce, by nigdy nie stoczyć się na dno. Najbardziej charakterystyczny gitarzysta naszych czasów.

Książka Paula Stenninga jest w dużej mierze taka, jak opisywana przez niego postać – nietypowa, odstająca od ogólnie przyjętych norm. Niektórych mogą razić pojawiające się w niej niecenzuralne słowa, choć prawdę mówiąc trudno mi sobie wyobrazić biografię Slasha bez nich. Podejrzewam, że byłaby mało wiarygodna. To co jednak zastanawia, to sposób w jaki autor podchodzi do narkotykowych wybryków gitarzysty. Wygląda to tak, jakby chciał uchodzić za jego dobrego kumpla, lub próbował mu się przypodobać. Nic to, że Slash coś tam bierze, ważne, że potrafi znakomicie grać a jeśli zaczyna grać słabiej to bierze mniej lub nie bierze wcale, więc nie ma w ogóle problemu. Być może gitarzyście nawet to się podoba, nie jestem jednak pewna, czy autor w ten sposób oddaje czytelnikowi przysługę.

Mimo wszystko biografia Slasha to całkiem udana pozycja, która skutecznie przybliża postać nieprzeciętnego muzyka. Dodatkowym smaczkiem są, jak to zwykle u Anakondy bywa, ciekawe zdjęcia. Nie można też pominąć ostatniego rozdziału z szeregiem naprawdę sympatycznych ciekawostek na temat gitarzysty. Tutaj czytelnik nie tylko dowie się, że muzyk ma szczególną słabość do kotów (12 sztuk w domu!), ale również z jakich gitar czy wzmacniaczy Slash korzystał – gratka dla tych, którzy chętnie poszliby w jego ślady.

Slash już za życia stał się legendą i jestem przekonana, że jest obecnie najbardziej rozpoznawalnym gitarzystą świata. Fanów jego talentu zachęcam do zanurzenia się w jego zwariowany, ale pełen miłości do muzyki świat... Jestem pewna, że szybko Was uwiedzie...

6 komentarzy:

  1. Choć biografia wydaje się być dosyć ugładzona, chętnie bym ją przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jest też biografia, a w zasadzie autobiografia Slasha napisana wslnie przez muzyka i Anthonyego Bozza. W zasadzie widzisz tam wszystko z perspektywy tego człowieka i jeśli mam być szczera to chyba wolę takie biografie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Slash...Gunsi...Aaaaaa! Się ich kochało kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli nadarzy się okazja, to chętnie przeczytam.
    Zapowiada się ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...