15.03.2018

"Rinke za kratami" Rinke Rooyens




Autor: Rinke Rooyens
Wydawnictwo: Zwierciadło

data wydania: 9 września 2015
ISBN: 9788364776632
liczba stron: 304





 
 
 
Ta książka spędziła na mojej półce bardzo dużo czasu. Niby więzienna tematyka wydawała się ciekawa, ale książka towarzysząca produkcji telewizyjnego programu? To zachęcało zdecydowanie mniej i sprawiało wrażenie popełnienia książki tylko po to, by wyciągnąć od widzów parę groszy. Do tego jeszcze postać autora książki - producenta takich programów jak „Szymon Majewski Show”, „Mamy Cię”, „Top model” albo „Jak oni śpiewają?” - czy to wszystko można w ogóle brać na poważnie? Zapewne byłam równie sceptyczna jak sami więźniowie, gdy dowiedzieli się, kto ma zamiar spędzić z nimi cały miesiąc. Rinke musiał więc zyskać nie tylko ich zaufanie, ale również i moje, jako czytelnika. I co tu kryć, spisał się po prostu śpiewająco.

Początkowe obawy, że mam przed sobą "rozrywkową publikację", nic nie wnoszącą do tematu, rozwiały się bardzo szybko. Jeszcze szybciej nabrałam szacunku do autora książki, który okazał się być człowiekiem, którego wiele osób może brać za prawdziwy wzór. Rinke należy bowiem do ludzi bardzo doświadczonych przez los. Wie, co to znaczy być uzależnionym i obracać się w wątpliwym towarzystwie, był zaskakująco blisko tego, by również trafić za więzienne kratki. Na szczęście nie zabrakło mu apetytu na życie i celów do osiągnięcia. Dziś wzięty producent, kiedyś musiał zaczynać od zera i zapewne niewiele osób uwierzyłoby, że kiedykolwiek osiągnie sukces. Jego osiągnięcia są naprawdę ogromne, szczególnie biorąc pod uwagę, że karierę zrobił nie w swoim rodzinnym kraju, a w Polsce, która nie należy do miejsc szczególnie przyjaznych obcokrajowcom. Co tu kryć, myślę, że książka "Rinke za kratami" nie byłaby w połowie tak dobra, gdyby nie fakt, że to właśnie producent musiał stanąć przed kamerą i ... przed samymi więźniami. Zanim to zrobił, napisał do nich list, opowiedział o swoich doświadczeniach i wzbudził duże zainteresowanie, które zaowocowało wieloma interesującymi spotkaniami.

Książka podzielona jest na rozdziały, a każdy z nich przedstawia jeden dzień pobytu ekipy filmowej w więzieniu. Rinke spotyka się z więźniami, zarówno tymi, których czeka długa odsiadka, jak i tymi, którzy mają niewielki wyrok za drobne wykroczenie. Co ważne, trafia również do osób pracujących w więzieniu, zadaje trudne pytania odnośnie skuteczności "odsiadki" jako formy kary, problemu osób, które notorycznie powracają za kratki. To wszystko sprawia, że otrzymujemy, bardzo interesujący i pełny obraz tego, co dzieje się w więzieniu. Obraz ten z całą pewnością obali niejedno wyobrażenie czytelników o tej instytucji.

Rozmówcy Rinke to naprawdę bardzo różne osoby. Są tacy, którzy nieustannie obiecują poprawę, by już po chwili złamać wszelkie obietnice, wielu brak wizji, jak mogliby zmienić swoje życie. Nie brakuje jednak też ludzi, którzy w więzieniu faktycznie coś zrozumieli i pracują nad tym, by już nigdy tu nie wrócić. Szczególnie boli pojawienie się tak wielu osób z talentami, które wspaniale mogliby wykorzystać na wolności. Czytając rozmowy producenta z więźniami łatwo zapomnieć, że to ludzie, którzy nie siędzą tam bez powodu, osoby, których w normalnych warunkach na pewno byśmy unikali. Również Rinke zdaje się wpadać w tą pułapkę, czuje się w jakiś sposób związany z tymi ludźmi, którzy uświadamiają mu, że i on sam mógł podobnie skończyć. Choćby z tego powodu zarówno on jak i my musimy czasem oderwać się od więziennej rzeczywoistości, nabrać do wszystkiego większego dystansu.

Podczas rozmów dość często pojawia się problem braku pomysłu na samego siebie. Osadzeni doskonale zdają sobie sprawę, jak niewielki kredyt zaufania mają po odsiadce w "normalnym" społeczeństwie. Wielu pochodzi z domów, w których wszyscy mieli problem z alkoholem, jak więc nie popełnić tych samych błędów powracając do ludzi, którzy picie i przemoc uważają za normalne? To smutne ale ci, którzy poważnie myślą o zmianach, stawiają sprawę jasno - muszą wyjechać za granicę. To naprawdę daje do myślenia i trudno nie zgodzić się z gorzką prawdą, że ludziom, którzy z różnych przyczyn popełnili błąd, bardzo rzadko gotowi jesteśmy dać drugą szansę.

W książce "Rinke za kratami" wielu może zaskakiwać sama instytucja więzienna. Wyposażenie sal, oferty zajęć (pomimo problemów z brakiem dostatecznej ilości personelu), regularne posiłki - to warunki, o jakich wielu osadzonych na wolności mogłoby tylko pomarzyć. Wielu z nas pielęgnuje w sobie zupełnie inne wyobrażenie odosobnienia, miejsca tak strasznego, że nikt nie chce w nim zostać choćby jednej minuty dłużej. Łatwo zapominamy, że w tym miejscu człowiek ma odbyć karę, ale też nabrać apetytu na wolne od przestępstw życie. I faktycznie, niektórzy odkrywają w sobie inne pasje, niż przesiadywanie przed budką z piwem. Pozostaje jednak pytanie, co stanie się w chwili, gdy naprawdę będą mogli usiąść przy tej budce...

"Rinke za kratami" to książka napisana zaskakująco dobrze, podejmująca wiele aspektów "odsiadki", dająca czytelnikowi wiele do myślenia. Książka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ale uczula nas na wiele spraw, daje zupełnie inny obraz więzienia jako instytucji, jak i samych osadzonych. Książkę polecam osobom zainteresowanym tą tematyką, ale również każdemu, kto chętnie weryfikuje swoje światopoglądy. Warto.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...