17.04.2012

Prowansalski balsam na złamane serca



Autor: Bridget Asher
oryginalny tytuł: The Provence Cure for the Broken Hearted
tłumaczenie: Rudolf Ewa
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: wrzesień 2011
ISBN: 978-83-08-04755-2
liczba stron: 346


W czasach, gdy duża liczba kobiet na stałe wpisała w swój jadłospis słowo „dieta”, gdy człowiek niepewnie sięga po owoc w obawie przed ilością cukru, jaki w sobie skrywa, mam zamiar zabrać Was na małą degustację, przypomnieć Wam jak wspaniałe może być jedzenie. A to wszystko za sprawą książki Bridget Asher “Prowansalski balsam na załamane serca”...

Jej autorka (Bridget Asher to literacki pseudonim Julianny Baggott) zdobyła międzynarodową sławę dzięki takim powieściom jak „Pożyczona miłość” czy „Kwiaty od Artiego”. W Ameryce ceniona jest również jako poetka a także autorka książek dla dzieci i młodzieży. W 2006 roku założyła fundację „Kids in Need – Books in Deed” która zajmuje się zbiórką książek dla dzieci z uboższych rodzin. [i] Powróćmy jednak do samej książki.

Główna bohaterka “Prowansalskiego balsamu na załamane serca”, młoda wdowa Heidi, nie potrafi poradzić sobie z tragiczną śmiercią męża. Co prawda nie chowa się w swoich czterech ścianach, stara się prowadzić normalne życie, jednak straciła radość życia, przestała patrzeć w przyszłość, robić plany. Zaniepokojona matka kobiety podstępem przekonuje ją do podróży do Francji. W prowansalskich plenerach stoi tam wyjątkowy dom, będący świadkiem wielu cudów, być może los pozwoli na kolejny...
 


* na podstawie tego hotelu autorka stworzyła rodzinną posiadłość, opisaną w książce (http://bastidedericheaume.com/)

Ksiażka Bridget Asher pozytywnie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się nieskomplikowanej historii ze słabiutką kobietą wręcz proszącą się o nowego rycerza. Autorka zdołała przedstawić historię o wiele ciekawiej. Heidi to kobieta po przejściach, jednak w żadnym wypadku nie jest słaba. Musi być silna nie tylko za siebie, ale również za swojego małego synka Abbota, który nadal zmaga się z utratą ojca. Mało tego, jej siostra właśnie wychodzi za mąż i wszyscy oczekują od Heidi szczerej radości i wsparcia siostry na nowej drodze. Heidi ponosi drobne porażki jednak szybko się z nich otrząsa i próbuje żyć dalej. I coś niewątpliwie to ona wysuwa się na pierwszy plan książki, Asher stworzyła kilka innych, równie barwnych postaci – choćby zbuntowaną nastolatkę Charlotte, czy też matkę Heidi, której przeszłość skrywa wiele intrygujących tajemnic.

Już dawno nie czytałam książki, która podejmując bardzo trudne tematy, była w stanie przedstawić je w sposób przystępny i świeży. Czytelnik szybko przywiązuje się do postaci, przeżywa z nimi zarówno radosne, jak i trudne chwile. Podświadomie przeczuwamy, jakiego zakończenia możemy się spodziwać, co jednak w żaden sposób nie odbiera nam przyjemności czytania.

Teraz zamknijcie na moment oczy i wyobraźcie sobie następujące dania – kurczak po prowansalsku w sosie śmietanowym a do tego ziemniaki z oliwą truflową, na deser francuska tarta jabłkowa z kremem angielskim.... Potraficie sobie wyobrazić wspaniałość tych dań? Tak jak kiedyś Patrick Süskind próbował zamknąć na kartach książki najpiękniejsze zapachy świata, tak Bridget Asher próbuje oczarować nas aromatem wytwornych dań i uwieść dziełami francuskich cukierników. Kto uzna te próby za niewystarczające, powinien zajrzeć na ostatnie strony książki, gdzie znajdzie kilka wyrafinowanych przepisów kulinarnych do wypróbowania we własnej kuchni.




* Jedna z inspiracji autorki - cuda z The Cake Shop (http://tallycakeshop.com/)
 
“Prowansalski balsam na załamane serca” to pełna ciepła opowieść o utracie najbliższych, skomplikowanych związkach ale również nadziei na lepsze jutro. Polecam ją przede wszystkim kobietom, poszukującym książki, która pozwoli im się odprężyć, wzruszyć, uśmiechnąć... Książki doprawionej najznakomitszymi francuskimi przyprawami...



[i] O fundacji można przeczytać na blogu http://booksindeed.blogspot.de/




32 komentarze:

  1. Aaaa, czuję się zachęcona! takiej lektury mi potrzeba. Nie żebym miała złamane serce, ale zdecydowanie jest to książka, którą chcę przeczytać:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z calego serca polecam, naprawde bardzo przyjemna pozycja :-)

      Usuń
  2. Bardzo fajna recenzja :) Po książkę mam chęć sięgnąć od jakiegoś czasu a Ty tylko utwierdziłaś mnie w postanowieniu :)

    A te babeczki....Mniam...Właśnie pije kawę ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj te babeczki ;-) biorac pod uwage, ze wlasnie przymierzam sie do pierwszej w zyciu diety to istny masochizm ;-)

      Usuń
  3. Och Ty sadystko, taka "smakowita" recenzja dla kogoś kto trzyma dietę...;) Oczywiście żartuję. Ta książka już jakiś czas temu zaczęła mnie kusić swoją okładka, ta harmonia barw mnie urzekła. :) I zawartość widzę też by mnie usatysfakcjonowała.

    P.S. "Cień wiatru" dotarł, ale tomiszcze! :) Oczywiście to plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem, niedobra jestem ;-) Ale autorce wlasnie na tym zalezalo by nas uwiesc jedzeniem wiec po prostu musialam :-) Okladka tez mi sie strasznie podoba, ilez to razy zachwycalam sie takimi polami lawendy we Francji ... tylko... nie jestem pewna czy autorce tez by sie spodobala bo bardziej nawiazuje to samej Prowansji niz do tresci ksiazki...

      P.S. Yeeeees ! :-) A teraz zapomnij wszystko co o tej ksiazce slyszalas, nie sugeruj sie zadna recenzja badz forma nacisku (mojego na przyklad ;-) ) po prostu czytaj i pozwol by ta ksiazka zawladnela Twoim sercem :-)

      Usuń
  4. Książka czeka w kolejce do przeczytania na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja tez czekala, baaardzo dlugo. az niedawno przeczytalam na jednym z blogow recenzje, ktora przekonala mnie, ze warto do niej zajrzec ;-) moze i Ciebie uda sie przekonac, bys po nia wkrotce siegnela ? ;-)

      Usuń
  5. Książka zapowiada się bardzo ciekawie, ale zdjęć ciasteczek dodawać już naprawdę nie musiałaś :( Ślinka mi leci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj wiem, tym ciachom ciezko sie oprzec, nic dziwnego ze i autorka ksiazki im ulegla ;-)

      Usuń
  6. Choć niedawno skończyłam czytać książkę, zapomniałam o odwiedzeniu strony ciastkarni... Biorąc pod uwagę moją dietę i te przepiękne zdjęcia, może to nie był błąd :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja nie moglam sobie odpuscic, bylam strasznie ciekawa co w tym miejscu jest takiego wyjatkowego, teraz wiem ;-) cale szczescie ze ta cukiernia nie stoi za rogiem ;-)

      Usuń
  7. Książkę czytałam niedawno, ale i ja byłam nią oczarowana.
    A tak poza tym... Cóż to za smakołyki??? Mniam, mniam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie Twoja recenzja przypomniala mi, ze ta ksiazka od dawna czeka na polce ;-)

      Usuń
  8. Asher w planach mam od dawna, a tej książki w życiu nie przepuszczę. Kocham Francję nad życie. Jakże miałabym sobie odpuścić takie klimaty? Tym bardziej, że taka dobra ocena. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli mam byc szczera to samej Francji bylo w niej niestety niewiele, a szkoda ... Mimo wszystko mysle, ze Ci sie spodoba :-) Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  9. Nie lubię takich książek, więc wątpię czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do konca wiem co masz na mysli piszac "takich ksiazek", mnie osobiscie ta ksiazka pozytywnie zaskoczyla

      Usuń
  10. Bardzo długo już czekam by przeczytać tę książkę, szczególnie przez zachęcającą piękną okładkę. I z chęcią wypróbowałabym jakieś przepisy. Zapoznam się z nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przyznac, okladka niemal "pachnie" lawenda :-) Jesli lubisz takie klimaty, ksiazka na pewno Cie nie rozczaruje :-) serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  11. chętnie przeczytałabym właśnie coś takiego i ta piękna okładka... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z czystym sumieniem polecam ;-) okladka naprawde sliczna, cieszy oko na polce w biblioteczce ;-)

      Usuń
  12. Przepiękna okładka - jedna z lepszych jaką widziałam. Chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno nie ocenia sie ksiazki po okladkach ale w tym przypadku naprawde wystarczy na nia spojrzec i czlowiek od razu nabiera ochoty, by zajrzec do srodka ;-)

      Usuń
  13. Istnieje tak wiele książek, które pragnę przeczytać... Jedną z nich jest "Prowansalski balsam na złamane serca". Jakiś czas temu przeczytalam recenzję tej pozycji i od tamtej chwili marzę, aby trafiła w moje spragnione dłonie... Aktualnie złamanego serca nie mam, chociaż nie zawsze było tak pięknie. Często też brak mi nadziei na lepsze jutro, uwielbiam dzieła, które potrafią mnie do głębi wzruszyć, a do tego chętnie poznałabym przepyszne i kuszące dania prosto z kraju mojego ukochanego Napoleona... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo chciałabym przeczytać "Prowansalski balsam na złamane serca". Książka zachęca i okładką, i opisem, i samym tytułem. Na smętną, szarą jesień wydaje się być idealną pozycją. Właśnie wtedy, gdy na dworze szaro, buro, a gęsta mgła unosi się nad ziemią i wszystko wydaje się pozbawione sensu, ta książka może nieść nadzieję na lepsze jutro. I chyba dlatego chciałabym ją przeczytać.
    Pozdrawiam, inka144@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając tę książkę nie można być na diecie! Ostatnio bardzo polubiłam książki traktujące o życiowych perypetiach, a namiastka kulinarnych dzieł sztuki, jakie można w nich znaleźć, jest wspaniałym urozmaiceniem! Wiele razy słyszałam i widziałam, jak to kobiety po odejściu mężczyzny zamykają się w czterech ścianach. Niewiele jest takich, które coś robią ze swoim życiem, nie poddają się i walczą, bo mają dziecko, bo mają nadzieję na nowe i lepsze jutro. Widzę, że ta książka jest idealna. Na jesienne chłodne wieczory, kiedy to katar męczy mnie od rana do wieczora, ta książka byłaby idealna!
    Skutecznie zachęciłaś mnie do jej przeczytania, a zdjęcia tych babeczek, mmm...! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Autorką kojarzę bo mam już jej książkę na półce (ledwo napoczętą) a poza tym oglądałam Pożyczonego Narzeczonego - przyjemny film :) Do tego te przepisy - nawet nie wiesz jaki ze mnie łasuch...
    No i to kolejna książka z serii: mogę podrzucić mamie, a że uwielbiam dokładać jej książek do stosu to byłaby to dla mnie idealna powieść :) Może nawet siostrze bym pożyczyła :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Pewnie uznasz to za słabe wytłumaczenie tego, dlaczego chciałabym wygrać tą książkę. Otóż sam tytuł "Balsam na złamane serca" zachęca mnie do tego, bo w tej chwili potrzebuję właśnie takiego balsamu. Mam nadzieję, że mógłby być pomocny i dałby mi tą nadzieję na lepsze jutro...

    OdpowiedzUsuń
  18. i o to chodzi... uwielbiam jeść, chociaż mam kilka kg za dużo i nie powinnam się tym chwalić, ale taka jest prawda, najbardziej zaś lubię siadać wspólnie z moimi dziećmi i mężem do posiłku, jeść wspólnie, śmiać, się, cieszyć czasem razem spędzonym... a te dania, które opisałaś, nigdy nie śniłam nawet o takich pysznościach, zazwyczaj gotuję coś szybkiego, ale bynajmniej nie byle jak, zdjęcia przepiękne, a dlaczego chciałabym przeczytać tą książkę? Odpowiedź jest prosta, uwielbiam czytać, przenosić się w inny świat, próbować zetknąć się z inna rzeczywistością... podróżować wraz z bohaterami książek w nieznane mi miejsca, staram się też postawić w ich sytuacji, tu mamy do czynienia z naprawdę dramatycznymi wydarzeniami, ciekawa jestem, jak sobie radzi bohaterka, jak dba o siebie i dziecko, co sobie mówi, by rano mieć chęć do wstania z łóżka? Narobiłaś mi smaku i apetytu na tą książkę, jak nie wygram, to poszukam w bibliotece. Byłam we Francji, ale tylko w Paryżu i aż żałuję, że tylko! Pozdrawiam!
    asymaka.blog.interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka w sam raz dla mnie, gdyż lubię :
    - francuskie klimaty, a szczególnie Prowansję z jej zapachami i kolorami,a zwłaszcza dotyczy to lawendy, i marzę by tam kiedyś pojechać, chociaż wiem,że jest to marzenie raczej nie do spełnienia ,
    - książki o kobietach i ich przeżyciach,
    - dobre i aromatyczne jedzenie chociaż jeść powinnam minimalnie,
    - poprawiać sobie nastrój dobrą książką ,a ta stwierdzam byłaby idealna na moje jesienne doły psychiczne.)

    OdpowiedzUsuń
  20. Od pewnego czasu, pod wpływem różnych wydarzeń życiowych, zaczynam szukać sensu naszej egzystencji. Szukam siły i inspiracji do stawania się kimś lepszym, do ciągłego rozwijania się. Największym generatorem siły jest mój mąż, ale i tak łaknę odpowiedzi na wiele nurtujących pytań i próbuję odnaleźć je w książkach. Zwłaszcza ta pora roku wyjątkowo skłania do refleksji. Czytanie o kobietach, które jakoś poradziły sobie w życiu mimo tragedii, dodaje mi chęci do działania, motywuje do podejmowania wysiłków, napawa ciepłem i blaskiem pozytywności jutra. To jak iskierka nadziei, głęboko wnikająca w serce. W życiu raz jest lepiej, a raz gorzej, ale nie wolno się poddawać. Książki uczą, że szczęście może stać tuż za rogiem, że musimy nabrać umiejętności dostrzegania go. Na podstawie Twojej recenzji wnioskuję, że ta książka ma duszę. Jest przepełniona opisami pięknych krajobrazów, bajecznymi aromatami dań, przesiąknięta Francją. Bohaterka próbuje zmierzyć się z problemami i wychodzi z tego zwycięsko. Myślę, że "Prowansalski balsam na złamane serca" byłby ciekawym urozmaiceniem moich książek podróżniczych. Do tej pory byłam z mężem tylko w Paryżu. Dzięki tej pozycji mogłabym także poznać Prowansję. We Francji panuje taka atmosfera, którą trudno jest opisać słowami. Piękny język, zakochane pary, sztuka na każdym kroku, uczta dla ducha i ciała. Sądzę, że książka pozwoliłaby mi odnaleźć się w jakże trudnym, współczesnym świecie. Może dałaby wskazówki, skąd czerpać energię do zmian, do pokonywania przeciwności losu. Chyba tego najbardziej szukałabym w tej książce. Pewnie po lekturze skusiłabym się na jakieś zmiany w moim jadłospisie, w kierunku kuchni francuskiej. Jeśli chodzi o tę książkę, to nie da się też przejść obojętnie obok okładki - jest hipnotyzująca. Bardzo chciałabym mieć możliwość przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...